Temat: różne bez cenzury
Idzie sobie Czerwony Kapturek przez las. Idzie, idzie, a tu wilka
nie ma. Szuka, woła, wilka ni widu ni słychu. Głupia sprawa - myśli - bez wilka bajka nieważna. W końcu dotarł Czerwony Kapturek do babci, ale tu też nie ma wilka. Babcia zdenerwowana, wilk dawno
powinien tu być i ją zjeść - a tak to bajka może się nie udać.
Dzwonią po leśniczego. Leśniczy przyjechał. Radzą co robić, wilka
nie ma, bajka nieważna, a dzieci słuchają. Postanowili poszukać
wilka w lesie. Chodzą, wołają, wreszcie patrzą, a na polance leży
wilk. Rozwalony, prawie się nie rusza. Cała trójka podbiegła do
wilka:
- Te, wilk, bajka zawalona, Kapturka w lesie przegapiłeś, babci nie zjadłeś, co jest?
Wilk na to:
- Dajcie wy mi wszyscy spokój. Jestem kompletnie zjebany. Całą noc
tańczyłem z Costnerem.
Czerwony kapturek idzie przez las...Nagle wyskakuje wilk i pyta
E kaptur a gdzie popindalasz?
Kapturek odpowiada:-Idę do babci zanieść jej lekarstwa.
Wilk na to:-Nigdzie nie pójdziesz!
Kapturek:-Ale babcia chora...
Wilk:-dooobra,puszczę cię ale zrobisz mi loda!
Kapturek zaniepokojony mówi:-Ale ja nie wiem jak to zrobić...
Wilk mówi:-Kurdę,to proste!Weż mi siusiaka jak mikrofon....
A Kapturek chwycił go w łapki i:-halo ,hallo!dmucha ppfff...pfff..łup ręką (jak mikrofon)i
mówi:-Korzystając z okazji chciałam pozdrowić babcię!!
Sobota rano. Śpiącego w najlepsze faceta budzi nagły i niecierpliwy dzwonek do drzwi. Zaspany delikwent zwleka się nie bez trudu z łóżka i sunie do źródła hałasu. Chwyta za klamkę, otwiera. A tam listonosz. Listonosz patrzy na kolesia,
koleś na listonosza i po chwili doręczyciel wybucha śmiechem. Śmieje się, rechocze, zanosi. W końcu facet nie wytrzymuje i pyta:
- Panie, co Pan się tak śmiejesz
- A bo pierwszy raz widzę, że ktoś zapiął piżamę na dwa guziki i jajko.
E-mail z kadr...Do badań okresowych prosimy do próbki krwi dostarczyć próbkę kału,w celu stwierdzenia czy pan/pani ma pracę we krwi czy w dupie.
Ateista po śmierci trafił do piekła. Puka do bram, otwiera diabeł w gajerze od Armaniego, woń Hugo Bossa...
- Dzień dobry, zapraszam pana, oprowadzę po naszym piekle. Tutaj są sypialnie, tu natryski, sauna, solarium, jacuzzi, można korzystać do woli.
Ateista zdziwiony, nie wie, o co chodzi. Wchodzą do następnego pomieszczenia. Długi stół, najlepsze alkohole, fura żarcia, chętne dziwki się kręcą, ludzie balują... ateista czuje, że musi być jakiś hak. Następne pomieszczenie - biblioteka ze wszystkimi książkami, jakie na świecie wydano, diabły pilnują ciszy, ludzie w skupieniu czytają. Ateista nie wie, o co chodzi.
Kolejny lokal - kotły, ludzie w smole się prażą, nieludzkie wycie,
diabły widłami popychają tych, którzy chcą uciec. Ateista nie
wytrzymał:
- Panie Diable, ale o co chodzi, tu impreza, tu czytelnia, a
tu kotły, smoła...
- A nie, na tych niech pan nie zwraca uwagi, to katolicy, jak
wymyślili, tak mają.
Szło sobie wredne prosiątko lasem i spotkało liska.
- Cześć, prosiątko! - zawołał przyjaźnie lisek.
- Spierdalaj, ryży popaprańcu - odkrzyknęło prosiątko i poszło dalej. Spotkało wilka.
- Witaj, prosiątko. Co słychać?
- Wal się na ryj, siwy pierdolcu - krzyknęło prosiątko i pomaszerowało. Spotkało wróżkę.
- Czego? - warknęło. Wróżka uśmiechnęła się życzliwie.
- Och, jakie ty jesteś niegrzeczne - zachichotała. - Dlatego zamiast trzech spełnię tylko dwa twoje życzenia. Mów.
Prosiątko natychmiast odparło:
- Jebnij mi tu taki rów, trzy na dwa na pięć metrów, wypełniony po brzegi gównem.
- Jak sobie życzysz. - (Blą!)
- A drugie życzenie?
- A teraz to żryj!