Temat: Różne...
Pewnego razu w ubogiej rodzinie przyszedł na świat chłopczyk. Wszyscy niezmiernie się radowali, bo to było pierwsze dziecko
płci męskiej w rodzinie. Jednak po pierwszych chwilach radości przyszło zaskoczenie, które przerodziło się w smutek:
maleństwo miało miedzianą śrubkę w pępku. Wśród domowników zapanowało rozdrażnienie i niepokój. Wszyscy zgodzili się, że o tej przypadłości nikomu nie powiedzą, a najmłodsze dziecię będzie wychowywane, jak gdyby wkręt w ciele nie był niczym nadzwyczajnym. Mijały miesiące.
Malec rósł zdrowo i poza kawałkiem miedzi w brzuchu nie było w jego rozwoju nic niepokojącego. Lecz tajemniczego mankamentu
nie dało się trzymać w ukryciu w nieskończoność. W końcu nadszedł dzień, w którym chłopiec przybiegł do domu bliski histerii.
Okazało się, że widział tego dnia pępki innych ludzi. Były różnorakie: płytkie, głębokie, niektóre wypchnięte ale w żadnym
nie tkwiła śróbka. Nie pomogły żadne starania, chłopak zamknął się w sobie i nie chciał z nikim rozmawaić. Rodzice i siostry
martwiły się czy nie ma zamiaru się zabić. Kiedy chłopak doszedł do siebie oznajmił, że z powodu krzywdy, jaką mu zrobili nigdy więcej nie będzie rozmawiał z rodziną. Sam postanowił dowiedzieć się więcej o swojej osobliwości. Popadł w obsesję: dniami i nocami studiował atlasy anatomii, chadzał do specjalistów patologów, odwiedzał zielarzy i energoterapeutów. Kiedy nie przyniosło to rezultatu, spróbował zbadać rzecz z drugiej strony: zajął się studiowaniem robotyki i materiałoznawstwa. Skutek był ten sam.
Równolegle w rodzinnym archiwum szukał wzmianki, która mogłaby go doprowadzić do rozwiązania swej tajemnicy.
Bez powodzenia. Tymczasem jego rodzice już umarli a i jego siostry zaczęły schodzić z tego świata.
A on ciągle trwał w swoim postanowieniu. Pewnego dnia otrzymał telegram zawiadamiający, że jego najmłotsza siostra kona i chciałaby na łożu śmierci wyznać mu to, co może wyjaśnić obecność śrubki w jego pępku. Zawahał się przez chwilę, ale postanowił
wysłuchać opowieści siostry. Zastał ją ledwie oddychającą. Przywitawszy się chłodno usiadł u wezgłowia. Konająca wyznała:
"Niewiele pamiętam z twoich narodzin i nie wiem czy to, co usłyszysz będziemiało jakieś znaczenie ale posłuchaj. W nocy
po twoim narodzeniu zbudził mnie brzęk tłuczonej szyby. Ktoś wrzucił do środka zawiniątko. Ojciec myślał, że śpimy. Ale ja widziałam, jak podnosi tobołek i rozwija go powoli. Nie widziałam
dokładnie, co wyciągnął. Pamiętam, że poszedł do pokoju, w którym spałeś. Poźniej wrócił, zwinął węzełek z powrotem i po cichu
zdjął kratkę z wentylacji. Zawiniątko umieścił w kominie wentylacyjnym. Bałam się kiedykolwiek tam zaglądać. Nie wiem czy
wydarzenie ma związek z tobą ale nie umarłabym spokojnie nie mówiąc ci o tym". Zmarła nazajutrz.
Człowiek ze śrubką z bijącym sercem odszukał swój stary dom. Okazało się, że ludzie, którzy tam mieszkają są niezwykle
uprzejmi i pozwolili mu wejść do środka nie każąc długo się tłumaczyć. Nogi drżały mu, gdy wchodził na taboret. Ręce dygotały,
gdy zdejmował kratkę. Długą chwilę wodził ręką po zakamarkach przewodu. Już prawie zrezygnował z poszukiwań, kiedy
wymacał kłębek szmat. Z niejakim trudem wydobył brudny tobołek i wyszedł pospiesznie, nie żegnając się z gospodarzami.
Do mieszkania dotarł spocony i dygocący. Szybko uporał się ze szmatami, w które okazał się być zawinięty nieduży kuferek.
Wieko nie było zamknięte. Za chwilę być może tajemnica życia - tajemnica nieszczęsnej śrubki w pępku zostanie rozwiązana.
Na dnie skrzyneczki spoczywał niewielich rozmiarów śrubokręcik. Mężczyzna wyciągnął go wilgotnymi dłońmi i przyłożył do śrubki.
Drgnęła. Wykręcał ją ostrożnie. Kiedy wykręcił do końca... odpadły mu pośladki.