Temat: Różne...
Opowieść prosto z Rowów, czyli stolicy polskiego naturyzmu
Już pierwszego dnia minionego lata naturyści przyszli do miejscowego proboszcza i proszą:
- Chcielibyśmy, żeby ksiądz, tak na otwarcie sezonu, odprawił nam mszę organizacyjną, czyli inaczej mówiąc chcieliśmy wystąpić w naszych strojach organizacyjnych.
- Jak to, nago w kościele? Niemożliwe! - zżyma się ksiądz.
- Ale księże proboszczu! Adam z Ewą w raju też nago chodzili i nic się nie działo, prawda?
- Niemożliwe! - sprzeciwia się ksiądz.
- Ale niech ksiądz spojrzy na kościół - nie dają za wygraną naturyści. - Jest w opłakanym stanie. Przydałby się remont. A my dużo na tacę damy, oj, dużo!
Spojrzał proboszcz na kościół, machnął ręką i mówi:
- No, niech będzie...
Jednak jeszcze mszy owej nie skończył odprawiać, a już został wezwany do biskupa... na dywanik. Stanął przed nim, a biskup ostro:
- I jak żeście mogli odprawiać mszę dla gołych ludzi?!
- No, księże biskupie, powiedzieli, że dużo na tacę dadzą... Kościół trzeba remontować. To się zgodziłem.
- I tak żeście przodem do nich stali?
- Przodem, przodem, a jakże stać miałem?
- I o czym żeście cały czas myśleli, tak patrząc na tych golasów?
- Szczerze?
- Szczerze! Szczerze!
- Księże biskupie, ja cały czas myślałem tylko o jednym: skąd oni te pieniądze na tę tacę wyciągną...