Witold S.

Witold S. ... połatany :)

Temat: Różne...

List do Bravo

Drogie Bravo, drodzy koledzy i koleżanki. Mam na imię Dagmara i mam 19
lat. Moja sytuacja jest bardzo krepująca i nie wiem co teraz mam zrobić.
Jestem już dorosłą dziewczyną i mam wspaniałego chłopaka o imieniu
Marcin, którego kocham ponad życie i myślę ze on mnie również. Jesteśmy
już razem 6 miesięcy i postanowiliśmy dokonać Aktu Miłosnego, aby
umocnić nasz związek. Niefart polega na tym, że ja jestem dziewicą, a on
już doświadczonym mężczyzną. Bardzo obawiałam się że nie spełnię jego
oczekiwań , po prostu zawiodę! Na dodatek wszystkie moje koleżanki
potraciły już dziewictwo i żeby mieć o czym rozmawiać z nimi,
powiedziałam że ja również nie jestem jak to się mówi potocznie
"cnotką". O tym fakcie dowiedział się Marcin od mojej koleżanki, Moniki,
która jest jego dobrą znajomą. Gdy Marcin zapytał czy to prawda, nie
zaprzeczyłam. Ustaliliśmy nasz Pierwszy Raz na najbliższy weekend,
ponieważ Marcina rodzice jadą na wesele. Bardzo się obawiałam bólu, oraz
tego że Marcin posądzi mnie o kłamstwo, więc postanowiłam jakoś sobie
poradzić Nie chciałam przespać się z "pierwszym lepszym" gdyż kocham
Marcina i chcę aby to on był moim Pierwszym Mężczyzną!!
Akurat zdarzyło się tak że byłam sama w domu i postanowiłam uporać się z
moja błona dziewiczą. Nie chciałam robić tego palcami ani jakimś twardym
przedmiotem a na wibrator niestety nie było by mnie stać. Poszłam więc
do lodówki i zobaczyłam nadającą się do mojego czynu kaszankę.
Odpowiadała mi rozmiarem i grubością, była trochę za zimna i za twarda
więc postanowiłam ja podgotować. Kiedy nareszcie ostygła, nasmarowałam
ja wazeliną, i zaczęłam wkładać ją do pochwy. Poddałam się chyba za
bardzo chwili i za bardzo ją ścisnęłam. Wtedy stało się najgorsze co
mogło się stać!! KASZANKA SIĘ ZŁAMAŁA!!!! Rozpaczliwie próbowałam ją
wyjąć palcami ale chyba trochę za bardzo ją rozgotowałam i niektóre
kawałki kaszanki zostały mi w pochwie i nie mogę ich wyjąć! Wstydzę się
iść do ginekologa a za kilka dni wyczekiwany przez naszą dwójkę upojny
weekend!! Nie wiem co mam zrobić i do kogo się zwrócić. Co teraz pomyśli
o mnie Marcin!! BŁAGAM POMÓŻCIE!!!!!

Zrozpaczona

Odpowiedz Redakcji:

Na wstępie pragniemy podziękować Ci za podzielenie się z nami swoim
problemem. W twojej nader ciekawej sytuacji proponujemy Ci dwa
rozwiązania:

1. Ekstrawaganckie w stylu new art.
2. Siłowe

Pierwsze wydaje nam się ciekawe lecz może nie przynieść spodziewanych
efektów. Musisz pokroić cebulę w kostkę, a następnie podsmażyć ją na
złocisty kolor na patelni (koniecznie na oleju z pierwszego tłoczenia).
Następnie musisz dopchać ją do pochwy i zrobić 3-4 przysiadów tak aby
zmieszała się z kaszanką. Potem zaproś swojego ukochanego na romantyczne
spotkanie inicjujące. Przed pierwszym stosunkiem zaproponujesz mu więc
kaszankę po staropolsku w wersji francuskiej. W ten sposób osiągniesz
dwa cele: udowodnisz mu że bardzo go kochasz i jednocześnie pokażesz że
świetnie gotujesz. Przypominamy Ci powiedzenie "PRZEZ ŻOŁĄDEK DO SERCA".

Rozwiązanie drugie jest jednak o wiele bardziej skuteczne. Przygotuj
patelnię na której miałaś zarumienić cebulkę. Następnie weź ją w prawą
rękę (jeśli jesteś leworęczna to w lewą) i pi...nij się nią z całej
siły w głowę - bo tobie to już chyba nic nie pomoże!

Z poważaniem
Redakcja
Piotr R.

Piotr R. Neo, współwłaściciel

Temat: Różne...


Obrazek

konto usunięte

Marek K.

Marek K. Freelancer. Szukam
współpracowników,
chcących dorobić,
pr...

Temat: Różne...

4 maja 2011r.
Podczas wizyty w Polsce szwedzki król Karol XVI Gustaw nie omieszkał ZAJECHAĆ swoją LIMUZYNĄ do pewnej fabryki "X", gdzie po 30 sekundach rozmowy z dyrektorem, poprosił o prywatną rozmowę ze zwykłym pracownikiem - Jankiem Malinowskim. Rozmowa trwała 45 minut. Dyrektor był mocno zdziwiony.

27 maja 2011r.
Już w pierwszym dniu wizyty w Polsce amerykański prezydent Barack Obama uszczknął z oficjalnego programu 2 godzinki i CAŁY KONWÓJ SAMOCHODÓW (prezydent z ochroną) zajechał do tej samej fabryki "X", w której pracowało się na trzy zmiany. Po uściśnięciu dłoni dyrektora, prezydent poprosił o prywatną rozmowę z Jankiem Malinowskim. Rozmowa trwała 55 minut. Dyrektor był zszokowany.

Zaraz po tym jak prezydencki KONWÓJ SAMOCHODOWY opuścił teren fabryki, dyrektor wezwał... (nie - nie wiedział co o tym myśleć, więc...) zaprosił Janka Malinowskiego do swojego gabinetu na kawę... (a niech tam!) i na ciasteczka, po które sekretarka specjalnie POJECHAŁA SAMOCHODEM do sklepu. Wysłał nawet po niego SAMOCHÓD SŁUŻBOWY Z KIEROWCĄ (bowiem z hali fabrycznej do budynku administracyjnego było prawie 500m.).
Dyrektor przywitał Malinowskiego wylewnie, zaproponował przejście na "ty", zapytał czy Janek nie chciałby dostać podwyżki (Malinowski otrzymał wprawdzie ostatnio całe 50 zł brutto podwyżki, ale przez grzeczność nie odmówił) i przeszedł do sedna:
- Drogi Janku... mogę się tak do Ciebie zwracać? (Malinowski skinął głową)... A więc - drogi Janku, wytłumacz mi o co chodzi. Pierwsze król, później prezydent... oni tak dobrze Ciebie znają!?
- Panie Dyrektorze... eee... Władziu (dyrektor miał bowiem na imię Władysław)... widzisz, bo... jakby Ci to powiedzieć - mnie to wszyscy znają!
- Niemożliwe! Mógłbym się z Tobą założyć, że tak nie jest!
- Ok, załóżmy się.
- Dobrze! Stawiam 50 tysięcy, że... yyy... że ten niemiecki papież Ciebie nie zna.
- He, he, he! Z Józkiem, to my jesteśmy po imieniu!
- Sprawdzimy! Od jutra dostajesz extra tydzień płatnego urlopu, WSIADAMY DO MOJEGO SŁUŻBOWEGO SAMOCHODU I JEDZIEMY do Watykanu.

29 maja 2011r. , niedziela, godz. 11:45 - 12:20
Dyrektor i Janek Malinowski stoją na placu Św. Piotra. Janek mówi do dyrektora:
- Władziu, widzisz tamten balkon... No to patrz tam uważnie. Ja teraz pójdę do Józia... yyy... no do papieża i wyjdziemy razem na ten balkon a on pomacha do Ciebie ręką. Napiszę mu też fonetycznie na kartce, to Józek przeczyta "pożdrhawiam Whładżia".
Jak powiedział, tak zrobił. Po kilku minutach otworzyły się drzwi, wyszedł papież, Malinowski stał obok, nieco z tyłu. Papież pobłogosławił wiernych, w łamanym języku polskim pozdrowił pielgrzymów z Polski oraz Władzia i... kilka sekund później Malinowski zobaczył, że dyrektor łapie się za pierś i leci z nóg. Malinowski pędem zbiegł do dyrektora, cuci go i krzyczy:
- Władziu, ja już nie chcę od Ciebie tych pieniędzy, tylko nie umieraj mi tu czasem!
A dyrektor, który właśnie oprzytomniał:
- Nie Jasiu, to nie o to chodzi. Pieniądze są Twoje! Tylko... stało tu obok mnie kilku takich Afrykańczyków, prawie dzikich, w strojach ludowych i jak już wyszliście na ten balkon, to oni zaczęli pytać: "A kto to być ten w całe białe ubranie, co stać koło Janek Malinowski?"
Marek K.

Marek K. Freelancer. Szukam
współpracowników,
chcących dorobić,
pr...

Temat: Różne...

Droga do Lublina
Miałem cholerne szczęście! Ostatnio Jechałem do Lublina, a że się spieszyłem, to dałem ognia w moim Mondeo. Jadę ok. 160 i patrzę, a z naprzeciwka, z za ciężarówki wyłania się debil w "maluszku" i próbuje ją wyprzedzić. Kretyn cholerny. Zjechałem na pobocze przy szybkości 160 km/h. Zahaczyłem trochę o rów i wpadłem w poślizg. Gdyby nie Track Kontrol i ABS, to wpierniczyłbym się przy tej prędkości w drzewo albo w "maluszka", a wtedy nie wiem czy bym uszedł z życiem. Zdarzają mi się niebezpieczne sytuacje, ale coś takiego mi się jeszcze nie przydarzyło. Zdążyłem jeszcze kątem oka zauważyć przerażoną minę bezmózgowca w tym cholernym "maluchu". Może podzielicie się podobnymi przygodami z trasy? Zachęcam. Pozdrawiam.

Cudem uratowany

Jadę sobie moim "kaszlem", tak z 90 km/h. Jedzie jakaś ciężarówka. No to ja patrzę na lewy pas - jest OK., jakieś 500m wolnego od nadjeżdżającego Mondeo, więc wyprzedzam. Idzie mi całkiem nieźle (mam już ok. 100 km/h), ale widzę, że chyba źle oceniłem prędkość tego debila w Mondeo, bo on, idiota, zap... na pewno 150 km/h. Skąd się k... miałem spodziewać, że na zwykłej drodze szerokości 7,5 m, bez utwardzonych poboczy i z drzewami za rowem, przy normalnym ruchu, jakiś bezmózgowiec będzie urządzał sobie popisy jak na torze Formuły 1? Oczywiście na cokolwiek było już za późno - przytuliłem się do trucka, a ten idiota jechał tak szybko, że nawet nie zdążył zmieścić się w "czarnym" i zwiedził pobocze. Naprawdę żałuję, że się tym razem nie zabił, bo kiedy indziej to może też zabić niewinnych świadków.

Jadę sobie moją ciężarówką, z przodu wiedzę kawał pustej drogi. Z tyłu facet w kucki mnie wyprzedza, myślę sobie - dam mu fory, bo pozycją jest strudzony. A tu jak nie wyskoczył jakiś palant z przeciwka...

Pozdrawiam

Stoję za krzakiem głogu z radarem w ręku, a tu wyjeżdża roztelepana ciężarówka. "Maluch" zaczyna ją wyprzedzać na ciągłej, a z drugiej strony wyskakuje Mondeo z prędkością światła. Niestety, zanim znalazłem odpowiedni paragraf, który pojazd należy zatrzymać w pierwszej kolejności wszystkie 3 zniknęły z pola widzenia - przez co Skarb Państwa stracił kilkaset złotych...

Lecę sobie samolotem nad trasą Warszawa - Lublin, patrzę w dół, a tam policjant za krzakami szarpie się z radarem, kierowca ciężarówki próbuje puścić "maluszka", a z przeciwka mknie, dużo przekraczając prędkość, Mondeo.

Bartek

Jadę swoim Kawasaki 280 km/h, z przodu człapie jakiś gostek w Mondeo, z przeciwka ciężarówka. No to daje w ogień, nagle wyłania się "maluch", mówię sobie - koniec ze mną... puszczam kierownicę... a tu nagle gostek w Mondeo - równy gość - ustępuje mi z drogi i zjeżdża na pobocze, na trawkę... Więc ja w manetkę, całe szczęście miałem ASR! Uratował mi życie, z drugiej strony jednak - dlaczego jeździcie tak wolno? Przez takich wolnojazdów później są wypadki!

Członek Clubu Death Rider

Siedzę sobie po pracy w rowie, patrzę, a tu z jednej strony jakaś ciężarówka, którą próbuje wyprzedzić jakiś "kaszel", patrzę z drugiej strony, a tu napie... jakiś zboczeniec w Mondeo, podlatuje bliżej, a że się nie zmieścił na drodze, więc wjeżdża na rów... (NA MÓJ RÓW) i po girach mi przejeżdża, p... jeden, jak go q...dorwę, to nogi z d... powyrywam- niech no tylko poczeka, aż z gipsu wylezę!

Rolnik

Lecę sobie UFO na podświetlnej, patrzę w dół, a tam jeden gostek na prehistorycznym sprzęcie bez UFO-esu daje 160 km/h. Wpadłby do rowu, ale pomogłem mu swoim polem magnetycznym i jakoś wyciągnąłem go z opresji. Później ten drugi, co go mykał, ledwo przeszedł, a chłopu w rowie też się udało. Ludzie!!! Nie możemy wszystkim ciągle pomagać! Czy Wy wiecie, ile takich zacofanych planet mamy pod opieką?
Tomasz Adam Kwiatkowski

Tomasz Adam Kwiatkowski Wykonuję redakcję i
korektę tekstów
gotowych. Książek i
i...

Temat: Różne...

To brzmi jak dowcip, a najlepszy motyw to że koleś z boku wszystko filmował :)

Seks w czasie mszy, parafianie wstrząśnięci

W świątyni w stolicy Norwegii Oslo aresztowano młodą parę, która w czasie mszy próbowała uprawiać seks przed ołtarzem – donosi newsru.com.
Nie był to nagły wybuch namiętności, ale zaplanowana wcześniej akcja członków ekologiczno-erotycznego ruchu "F*** for forest".
Policję wezwał wstrząśnięty parafianin, który zobaczył, co się szykuje. Inni, wściekli wierni rzucili się, aby rozdzielić kochanków. Ci zdążyli się już rozebrać.
Policja po przybyciu na miejsce zdarzenia aresztowała dwójkę młodych ludzi, którzy szykowali się do seksu przed ołtarzem, a także ich kolegę, który wszystko z boku filmował.
Jeden z uczestników grupy powiedział potem: "Powinniśmy zapłacić maleńką grzywnę albo spędzić 16 dni w więzieniu. Wybraliśmy grzywnę, dlatego że nie chcieliśmy tracić tak wiele czasu bez uprawiania seksu".
Organizacja "F*** for forest" próbuje swoimi akcjami zwrócić uwagę społeczeństwa na globalny problem wyrębu lasów. Jej członkowie są przekonani, że mogą być skuteczni tylko wówczas, gdy będą naruszać porządek publiczny.

http://wiadomosci.onet.pl/ciekawostki/seks-w-czasie-ms...
Piotr R.

Piotr R. Neo, współwłaściciel

Temat: Różne...


Obrazek
Ania Gorzyczka

Ania Gorzyczka "Sprawdź, co
najbardziej lubisz
robić, a potem
znajdź kog...

Temat: Różne...

Egzamin w Akademii Medycznej. Profesor pyta studenta :
- Czy można zrobić krowie skrobankę ?
Student myśli, myśli i mówi, że nie zna odpowiedzi. Na to profesor odpowiada, że nie zaliczył egzaminu, za miesiąc poprawka.
Po miesiącu ten sam profesor, ten sam student i to samo pytanie
- Czy można zrobić krowie skrobankę ?
Student spocony gęsto się tłumaczy, że szukał odpowiedzi ale nic nie znalazł.
Na to profesor informuje go, że nie zaliczył roku etc.
Załamany idzie do baru
Jedna setka,druga,trzecia
Przygląda mu sie barman, podchodzi i pyta :
- Co stary ? ciężki dzień ? co jest ?
Student patrzy spod byka i mówi:
- Zadam Ci jedno pytanie : CZY W TYM PIEPRZONYM KRAJU MOŻNA ZROBIĆ KROWIE SKROBANKE !?
Barman podrapał się za prawym uchem i mówi:
- Tego nie wiem niestety, ale wiem jedno, nieźle się wpierxxliłeś !!

:D:D
Ania Gorzyczka

Ania Gorzyczka "Sprawdź, co
najbardziej lubisz
robić, a potem
znajdź kog...

Temat: Różne...

Najkrótszy dowcip o pedałach ?
- Ten Tego

Buhehehehehehehehehe :):):)

konto usunięte

Temat: Różne...

<Maciej> Kurde przegapiłem zaćmienie księżyca :(
<Mixer> żałuj... emocje jak na rybach
Andrzej Banachowicz

Andrzej Banachowicz Earth without art is
just Eh

Temat: Różne...

Rozmawia dwóch dyrektorów szpitali dla umysłowo chorych:
- Dlaczego ostatnio najpierw wypuściłeś tego spod 8, a potem ponownie go zamknąłeś?
- No bo wiesz, on ostatnio uratował jakiegoś tonącego.
- No to chyba w takim razie jest zdrowy i miałeś pewne argumenty, żeby go wypuścić, a nie ponownie zamknąć.
- Tak, tylko że on kiedy już wyciągnął z wody tego gościa, to go powiesił żeby wysechł...
Krystian Szady

Krystian Szady fizyk teoretyczny

Temat: Różne...

Dawno temu pewien profesor zobaczył w pocztowym okienku kartkę z napisem: "Kto ma psa i biega nie uwiązany, będzie zastrzelony". Zaintrygowany profesor spytał urzędniczkę:
- Kto będzie zastrzelony?
Urzędniczka zmieniła napis, który od tej pory brzmiał tak: "Kto ma psa i biega nie uwiązany, będzie zastrzelony. Ten pies."

konto usunięte

Temat: Różne...

‎- Ostatnie stadium znudzenia w pracy?
- Zaczynasz czytać spam.

konto usunięte

Temat: Różne...

Długi i mało śmieszny tekst, ale w niespotykany i zaskakujący sposób wyjaśnia definicję "Wiary"

- Pozwólcie, że wyjaśnię wam problem jaki nauka ma z religią.
Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym studentami zadaje pytanie jednemu z nich:
- Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?
- Tak, panie profesorze.
- Czyli wierzysz w Boga.
- Oczywiście.
- Czy Bóg jest dobry?
- Naturalnie, że jest dobry.
- A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
- Tak.
- A Ty - jesteś dobry czy zły?
- Według Biblii jestem zły.
Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości - Ach tak, Biblia!
- A po chwili zastanowienia dodaje:
- Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy że znasz chorą i cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności.
Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?
- Oczywiście, panie profesorze.
- Więc jesteś dobry...!
- Myślę, że nie można tego tak ująć.
- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by
tak zrobiła. Ale Bóg nie.
Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej - Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do
Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie?
Student nadal milczy, więc profesor dodaje - Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda? - aby dać studentowi chwilę zastanowienia profesor
sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody.
- Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?
- No tak... jest dobry.
- A czy szatan jest dobry?
Bez chwili wahania student odpowiada - Nie.
- A od kogo pochodzi szatan?
Student aż drgnął:
- Od Boga.
- No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu - czy na świecie istnieje zło?
- Istnieje panie profesorze ...
- Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda?
- Prawda.
- Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły.
Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi..
- A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece?
Student drżącym głosem odpowiada - Występują.
- A kto je stworzył?
W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie - Kto je stworzył?
- wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
- Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby - Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu?
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
- Tak panie profesorze, wierzę.
Starszy człowiek zwraca się do studenta:
- W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?
- Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.
- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?
- Nie panie profesorze.
- A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z
Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
- Nie panie profesorze. Niestety nie miałem takiego kontaktu.
- I nadal w Niego wierzysz?
- Tak.
- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?
- Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę.
- Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.
Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie:
- Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło?
- Tak.
- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
- Tak, synu, zimno również istnieje.
- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.
Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:
- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub
też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni
Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak
zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się
badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest
jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło
jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem.
W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
- A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność?
- Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nie ciemnością?
- Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło,
jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie
takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze
ciemniejszą, czyż nie?
Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr.
- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty
wniosek jest również fałszywy.
Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśnia student - twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry
Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić
nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych
zjawisk. Twierdzenie, że śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko.
Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć - czy naucza pan studentów,
którzy pochodzą od małp?
- Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest.
- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry
semestr, naprawdę.
- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych i nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie,
to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w
takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem?
W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
- Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student
rozgląda się po sali - Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora?
Audytorium wybucha śmiechem.
- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z
naukowa metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie
profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?
W sala zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać
wieczność profesor wydusza z siebie:
- Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.
- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę
mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło?
Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi - Oczywiście że istnieje. Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.
Na to student odpowiada:
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak
ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się w
momencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła.
Profesor osunął się bezwładnie na krzesło.

PS.
Tym drugim studentem był Albert Einstein. Einstein napisał książkę zatytułowaną "Bóg a nauka" w roku 1921.
Piotr R.

Piotr R. Neo, współwłaściciel

Temat: Różne...


Obrazek

Artur N.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Bartosz Baran

Bartosz Baran główny specjalista,
Ministerstwo Sportu
i Turystyki

Temat: Różne...

Niemiec ma szklane oko. Które jest szklane, a które prawdziwe?
Szklane jest to, które na Ciebie po ludzku patrzy.
Andrzej Banachowicz

Andrzej Banachowicz Earth without art is
just Eh

Temat: Różne...

Rodzice przyłapali nie pełnoletniego syna jak wymykał się z mieszkania z latarką w dłoni.
- Dokąd to?! - pytają.
- Na randkę - przyznał syn.
- Ha! Jak ja chodziłem w twoim wieku na randki, to nie potrzebowałem latarki - zakpił ojciec.
- Tak... spójrz na mamę i zastanów się czy latarka to zły pomysł...
Dorota R.

Dorota R. Kadry i płace; HR;
obsługa Klienta

Temat: Różne...

Siedzą dwa Yeti przy jaskini, podśpiewują sobie. Nagle starszy z nich milknie.
- Wku*wiają mnie już te stare śpiewki - mówi. - Znudziły mi się. Idź no na dół, do miasta, wybadaj czego się teraz słucha.
Młodszy schodzi z gór, wchodzi do muzycznego.
- Co tam macie nowego, panie ludziu? - pyta huczącym basem.
Sprzedawcy aż płyty wypadły z rąk na podłogę. Zbladł, gębę rozdziawił, oczy wybałuszył i wycelował paluchem w stwora:
- Ye... Ye... Ye... - jąkał drżącym głosem. Przełknął ślinę. - Ye... Ye...
Yeti machnął zrezygnowany łapą, odwrócił się i wyszedł. Wrócił w góry.
- No i? - pyta starszy.
- Wciąż Beatlesi...
Tomasz Adam Kwiatkowski

Tomasz Adam Kwiatkowski Wykonuję redakcję i
korektę tekstów
gotowych. Książek i
i...

Temat: Różne...

Ukradł rower w... majtkach na głowie :)

http://wiadomosci.onet.pl/ciekawostki/ukradl-rower-w-m...

Następna dyskusja:

różne bez cenzury




Wyślij zaproszenie do