Marek K.

Marek K. Freelancer. Szukam
współpracowników,
chcących dorobić,
pr...

Temat: Różne...

Pewien facet wybrał się na przesłuchania do chóru. Staje przed dyrygentem i mówi:
- Chciałem się zapisać do pańskiego chóru.
- A do jakich głosów by pan chciał należeć? Do tenorów, do barytonów, a może do basów?
- Do basów, zdecydowanie do basów!
- No to niech pan powie coś... Coś naprawdę po męsku.
Facet:
- Ty chuju!
Tomasz Adam Kwiatkowski

Tomasz Adam Kwiatkowski Wykonuję redakcję i
korektę tekstów
gotowych. Książek i
i...

Temat: Różne...

Dziecko Chińczyk i dziecko Japończyk to się niczym od siebie w ogóle nie różnią, no tylko nazwą zasadniczo, Chińczyk to Japończyk.
No, chyba tylko jak Chińczyk jest chłopiec a Japończyk dziewczynka, to się różnią od siebie, płcią, to wtedy już tak jak u ludzi...
Marcin Szatkowski

Marcin Szatkowski Młody to zdziwiony

Temat: Różne...

czym różni się amerykański AIDS od radzieckiego?
amerykański jest nieuleczalny, a radziecki jest niezwyciężony...
Roman R.

Roman R. Dyrektor, Provida
Sp. z o.o.

Temat: Różne...

Pamiętnik francuskiego żołnierza
Poniedziałek spotkałem polskich żołnierzy piliśmy wódkę
Wtorek mało nie umarłem bolały mnie nawet paznokcie i włosy
Środa znowu spotkałem polskich żołnierzy piliśmy wódkę
Czwartek żałuję,że nie umarłem we wtorek......

konto usunięte

Temat: Różne...

Jak badałem własny materiał genetyczny w publicznej służbie zdrowia

Dziewczyna chciała wiedzieć, czy w ogóle będę mógł być ojcem, a ja teraz czuję się nieswojo, może nawet trochę mi wstyd, na szczęście kolejka do recepcji nie jest długa, przede mną tylko dwie osoby, poza tym mam nadzieję, że takie badania przeprowadza się dyskretnie. Chociaż mina mi nieco rzednie, gdy recepcjonistka pyta o dokładny adres pacjentkę, która stoi przede mną.
- Bobrza dwa przez jeden, czy przez dwa? Bo mam tu niewyraźnie.
- Przez jeden.
- Telefon sześć, pięć, sześć, cztery, dwa, zero, zero, jeden?
- Tak
- Czy jak wynik będzie pozytywny, to możemy zadzwonić z rana?
- Nie, rano będę w pracy, wolałabym po południu.
- To może zostawić wiadomość komuś z rodziny, żeby przekazał.
- Nie, wolałabym nie, poza tym jutro rano w domu nikogo nie będzie.
No nieźle, myślę sobie, pełen zakres informacji dla włamywacza. Nie dość, że dokładny adres, to jeszcze cynk, że mieszkanie od rana będzie puste.
Teraz ja.
- Pan do kogo?
- Ja mam ubezpieczenie w Signal Iduna. Miałem się zgłosić na czternastą.
- Adres?
- Parkowa 12.
- Pana pesel?
Od pewnego czasu źle znoszę takie bezpośrednie pytania o swój wiek. Zwłaszcza, że za mną staje w kolejce młoda dziewczyna i miło się uśmiecha. Piszę swój pesel na kartce i podaję przez okienko.
- A ta pierwsza cyfra to 68 czy 66? Bo niewyraźnie pan napisał...
- Liczba.
- Co, liczba?
- Liczba. Nie cyfra, tylko liczba.
- Cyfra to nie jest tylko, proszę pana, taki kanał telewizyjny, a ja pytam pana o rok urodzenia.
- ...ściedziesiąt osiem - syczę przez zęby.
- I pan do kogo?
- Do pani doktor Klepaczyńskiej.
- Na badanie spermy?
W kolejce za mną już trzy osoby. Doszła pani w fioletowym kapelusiku z kilkunastoletnią córeczką. Oczywiście natychmiast przestały rozmawiać i patrzą się na mnie.
- Tak.
- Chwileczkę, muszę zadzwonić do ubezpieczyciela i sprawdzić, czy panu na kartę
przysługuje, czy za dopłatą - sięga po telefon i powoli wykręca numer, a ja czuję, że koszulę mam już mokrą do potu.
- Halo, halo! - krzyczy w słuchawkę, jakby wołała przez okno. - Tu mam pacjenta, nazywa się Piotr Yours i przyszedł na badanie spermy, czy to odpłatnie ma być, czy jest ubezpieczony?
Mam wrażenie, że słychać tę cholerną babę w całej przychodni. W każdym razie na pewno słychać ją po gabinet stomatologiczny, Bo cała kolejka podnosi głowy jak na komendę i patrzy się na mnie z zainteresowaniem, siedem par oczu na jednym rzędzie krzeseł, zupełnie jak siedmiogłowy smok, a ja się czuję jak dziewica wystawiona mu na pożarcie.
- Ma ubezpieczenie, tak? A konkretnie?
-...
- Ach, tak. Dobrze, to zrobimy kompleksową analizę nasienia. I przy okazji na bakterie, tak? Beztlenowce?
- Nie, nie trzeba - wtrącam czerwony ze wstydu.
- Ale ma pan w pakiecie, można przy okazji na bakterie zrobić - surowym głosem upomina mnie recepcjonistka. - To robimy te beztlenowce, tak?
- Może same tlenowce wystarczą - negocjuję słabym głosem.
Stojąca za mną dziewczyna słucha tej wymiany zdań z powagą, więc próbuję to jakoś obrócić w żart.
- Wie pani, jak słyszę o beztlenowcach to się empatycznie duszę.
Ale ona nadal jest poważna, a ja się czuję jak kretyn. W dodatku kretyn roznoszący bakterie drogą płciową.
Recepcjonistka postanawia doprowadzić mnie do samobójstwa. Bierze jakąś instrukcję obsługi i czyta:

"Ze względu na to, że intensywne życie płciowe lub samogwałty(masturbacje) mogą prowadzić do okresowego obniżenia ilości dojrzałych plemników w nasieniu, zaleca się wstrzemięźliwość płciową na 3-5 dni przed badaniem. Jeśli w dniu badania jest pobierana krew w celu wykonania innych badań, nasienie należy zawsze oddać po pobraniu krwi".

- Czy ubezpieczyciel uprzedzał pana o wstrzemięźliwości? - pyta, a w jej głosie słyszę prawdziwe zainteresowanie pacjentem.
- Tak...
W przychodni cisza. Nie ma ani jednej osoby, która by na mnie nie patrzyła. We wzroku stojącej za mną dziewczyny dostrzegam litość. Matka nastolatki udaje obojętność, jej córka obgryza paznokcie i dostaje wypieków na twarzy.
- Czy będzie pan też badać dzisiaj krew? - dopytuje recepcjonistka, łypiąc na mnie spod okularów o szkłach grubych jak denka słoików.
- Nie, nie trzeba - szepczę, przekonany, że właśnie wydałem ostatnie tchnienie. Ale nie doceniam naszej służby zdrowia. Oprawca w białym kitlu poprawia okulary i czyta dalej:

"Wytrysk niezbędnego do badania nasienia uzyskuje się poprzez samogwałt (ręczne drażnienie zewnętrznych narządów płciowych, w wyniku którego dochodzi do wytrysku). Należy uprzednio starannie umyć prącie wodą z mydłem. Nasienie (ejakulat) do badania musi pochodzić z jednego wytrysku - (pierwszego!) po okresie 3-5 dniowej wstrzemięźliwości płciowej. Oddaje się go bezpośrednio przed badaniem do czystego, suchego i jałowego szklanego naczynia (otrzymanego z laboratorium, gdzie wykonywana jest analiza nasienia). Naczynie, przed uzyskaniem nasienia, powinno być ogrzane do temperatury ciała człowieka, tj. 36,6°C (np. w dłoniach). Ważne jest, aby do naczynia pobrać całą objętość nasienia i natychmiast dostarczyć do laboratorium. W sytuacjach wyjątkowych dopuszcza się możliwość uzyskania nasienia po odbyciu z partnerką stosunku płciowego przerywanego. Nie zaleca się pobierania nasienia z prezerwatywy ze względu na substancje chemiczne działające plemnikobójczo. W przypadku spornego ojcostwa nasienie oddawane jest w laboratorium pod kontrolą lekarza biegłego sądowego."

Cisza jest już taka, że aż boję się oddychać. Boję się, że jak będę oddychał, to wszyscy usłyszą moje pospieszne tętno, pewnie już teraz słychać jak wali w moich skroniach i echem odbija się od ścian korytarzy. Matka nastolatki patrzy na mnie z chęcią mordu w oczach. Nastolatka z wyrzutem, zupełnie jakbym to jej się wypierał.
- Czy wyniki będą stanowić dowód w sprawie o ustalenie ojcostwa? - pyta lodowatym głosem recepcjonistka, a ja już czuję, jak ława przysięgłych pod gabinetem stomatologa wydaje wyrok skazujący.
- Nie, proszę panią - niemal już łkam do recepcjonistki, pewien, że właśnie popełniłem błąd, bo przecież powinienem do niej mówić "Wysoki Sądzie". - To nie są badania o ustalenie ojcostwa, tylko o to, czy w ogóle mogę być ojcem, lekarz mówił, że chodzi tylko o zbadanie żywotności plemników.
Słyszę jak wielkie kamienie winy z łoskotem wypadają na podłogę z rąk gotowej do ukamienowania mnie kolejki. A więc może jakoś to przeżyję!
- To dobrze - recepcjonistka wydaje wyrok w zawieszeniu. - Bo inaczej trzeba byłoby umawiać biegłego, a tak zrobi sobie pan to intymnie w pokoju numer dwadzieścia pięć.

Intymnie, to bardzo trafne słowo. Skoro na całym piętrze nie ma ani jednej osoby, które by nie wiedziała, jak się nazywam, ile mam lat, gdzie mieszkam. Skoro na całym piętrze nie ma ani jednej osoby, która by nie wiedziała, że zaraz udam się do pokoju dwadzieścia pięć i wyposażony w jałowe naczynie oddam się aktowi masturbacji, oczywiście po uprzednim ogrzaniu jałowego naczynia w dłoniach. Ze wzrokiem wbitym w podłogę idę do laboratorium, czując na swoich plecach wzrok kilkunastu par oczu i wiem, że gdy zamykam za sobą drzwi, oczy wyobraźni tych kilkunastu osób nadal są przy mnie, obserwują mnie, każdy mój ruch, bo przecież jakie to dziwne i niespotykane, gdy w zwykłej kolejce do lekarza trafi się nagle pacjent, który przyszedł tu po to, żeby wytrzepać sobie konia. Ciekawe, jak mu to pójdzie? Czy tak od razu będzie miał erekcję? Czy może raczej wyciągnie z kieszeni jakieś pisemko porno? Tak, on chyba rzeczywiście miał ze sobą jakąś gazetę i to chyba nie była "Rzeczpospolita". A jak mu się nie uda? To wróci z partnerką? I będą tam, jak głosił instruktaż z recepcji, robić to, co aż wstyd powiedzieć przy dzieciach? O rety, ale jakże to tak? Tylu tu ludzi za drzwiami, jedni chorzy, drudzy już tylko do kontroli, jedni z grypą, inni do leczenia zębów, tamten pan w rogu z zaćmą, a tamta pani z rwą kulszową, każdy z jakimś cierpieniem refundowanym przez Narodowy Fundusz Zdrowia, zaś tylko jeden człowiek, tylko ja, jestem tu po to, żeby za publiczne pieniądze zrobić sobie ręką dobrze, a jak się nie uda, to wrócę tu z partnerką i tuż obok gabinetu dentystycznego będziemy odbywać stosunek przerywany. Ale czy to tak wypada? I czy w ogóle można? To przecież wyraźnie sprzeczne z nauką kościoła katolickiego. Nie tylko masturbacja jest religijnie zabroniona, wytrysk poza partnerkę chyba jeszcze bardziej. Grzech, grzech w miejscu publicznym, w społecznym ośrodku zdrowia, a przecież nad recepcją krzyż wisi. I jakże ja mam teraz wyjść z tego pokoju dwadzieścia pięć, jak to miejsce opuścić bez wyrzutów sumienia, wstydu i niepokoju, jak przejść między rzędami krzeseł z kroczem na wysokości udręczonych moim grzechem oczu?

Naciskam klamkę delikatnie i bardzo powoli, trwa to chyba kilkanaście sekund, bo mam nadzieję, że się wymknę niepostrzeżenie, jak będę się ruszał wolno, to nikt mnie nie dostrzeże, więc otwieram drzwi najciszej jak mogę i krok po kroku skradam się w kierunku wyjścia, gdy nagle słyszę za sobą goniący mnie z recepcji okrzyk.
- Nie zgasił pan za sobą światła!

Tego już dość. Widzę przed sobą drzwi z napisem "Kierownik przychodni". Wpadam bez pukania i siedzącej za biurkiem kobiecie skarżę się niemal na bezdechu na tę całą publiczną torturę, kobieta kiwa głową ze zrozumieniem, po czym bierze mnie pod rękę i prowadzi do recepcji.
- Pani Irenko - zwraca się łagodnym głosem - tyle razy prosiłam panią, żeby dyskretnie pacjentów załatwiać.
- A wie pani doktor, co? - unosi się recepcjonistka. - Wie pani, co ten pan zrobił w pokoju dwadzieścia pięć? Ten pan za sobą światła nie zgasił!
Piotr R.

Piotr R. Neo, współwłaściciel

Temat: Różne...

Mąż przychodzi nieoczekiwanie do domu i zastaje żonę z kochankiem w sytuacji jednoznacznej.
Wzburzony krzyczy:
- Ty z tym panem w łóżku... Jestem zaskoczony!
- Mylisz się kochanie! - Tłumaczy spokojnie żona. - Ty jesteś tylko zdziwiony. To my jesteśmy zaskoczeni!
Sławomir Rojek

Sławomir Rojek Production
Supervisor, CPP

Temat: Różne...

Spotyka się kilku kumpli i jeden mówi:
- Nie miałem co robić i poszedłem wczoraj na prelekcję pt." Rozpacz Ludzka"
- I co? i co? pytają koledzy.
- A no nic. Wchodzę, patrze a tam siedzi Lucek i rozpacza...
Marek K.

Marek K. Freelancer. Szukam
współpracowników,
chcących dorobić,
pr...

Temat: Różne...

Pewnego razu Jasiu obudził się w nocy. Usłyszał z sypialni rodziców dochodzące dziwne odgłosy, więc postanowił tam zajrzeć. Rodzice znaleźli się w kłopotliwej sytuacji. Ojciec, aby jakoś z tego wybrnąć,
powiedział:
- Poprosiłem mamusię o dzidziusia...
A Jasio ściągnął gacie i:
- To ja proszę o klocki lego...

konto usunięte

Temat: Różne...

Pojechało raz dwóch Rusków do Szwecji po piłę do drzewa.
Wchodzą do sklepu i mówią, że potrzebują wyciąć parę drzewek i potrzebują do tego sprzętu, najlepszego jaki jest na stanie.
Sprzedawca po chwili zamyślenia mówi, że ma coś, co powinno się spodobać.
-Tutejsi drwale taka piłą wycinają bez problemu średnio 60-70 drzew dziennie - mówi z uśmiechem na twarzy.
Ruski ucieszone każą zapakować i wracają do domu.
Po tyg. ponownie pojawiają się w sklepie z pretensjami do sprzedawcy:
-Panie, jak to możliwe, że u was wycinają 60-70 drzew, podczas gdy u nas najlepsi drwale nie dają rady więcej jak 20-30.
Sprzedawca trochę zdziwiony, otwiera pudełko, wyciąga piłę, ogląda, wszystko wygląda na sprawne, w końcu zapala.
W tym momencie jeden Rusek mówi do drugiego:
-Te Wania, to ma silnik!!

Rozmawia rosyjski żołnierz z amerykańskim. Amerykanin chwali się jak to u nich jest dobrze w armii, że mają dobry sprzęt , że dobrze ich szkolą itp. Aż doszło do tematu "wyżywienie". Amerykanin mówi , że oni dostają dziennie równowartość 8 tys. kalorii. Na to Rosjanin:
- Kłamiesz! Żaden człowiek nie zje dziennie 30 kilogramów ziemniaków!

konto usunięte

Temat: Różne...

Siedzę sobie przy piwku z kolega co to właśnie wrócił z Francji, i opowiada mi swoje wrażenia:
- Mowie ci jakie te Francuzki to inteligentne są!
- Tak?
- Wchodzę bracie do knajpy, ale wiesz, człowiek ani słowa po francusku. Narysowałem wiec kelnerce na serwetce długopisem kotlet schabowy.
- I co?
- Wyobraź sobie, przyniosła! - Zachęcony tym sukcesem dorysowałem jeszcze flaszkę, kaligrafując wyraźnie "ŻYTNIA", i wiesz co?
- Też mieli!
Jem sobie wiec tego schabowego w środku Paryża, popijając polska wódeczka, - no Francja - elegancja, bracie! Ale po chwili przychodzi
jeszcze raz ta sama kelnerka i podaje mi serwetkę z narysowanym tapczanem!
- ???
- Też o mało nie udławiłem sie tym schabowym. Rozumiem, ze rozpoznała schabowego, mieli polska wódkę, ale powiedz, Stefan, jak ona wpadła na to, ze ja jestem tapicer?!

Prezydent, złodziej i pracownik banku trafili do piekła.
Złodziej prosi diabła - mogę zadzwonić do swoich kolegów, pożegnać się?? -Tak, możesz - mówi diabeł - tylko będzie Cię to drogo kosztować - ile będziesz rozmawiał minut, tyle dni będziesz siedział na rozgrzanej patelni.
Złodziej zgadza się, bierze komórkę, dzwoni, rozmawia pół godziny - i siada na 30 dni na rozgrzaną patelnię
Następnie prezydent prosi diabła:
- Daj mi zadzwonić do swoich ministrów, muszę wydać ostatnie rozporządzenia,zgadzam się na opłatę.
Diabeł daje mu komórkę, ten rozmawia godzinę - i siada na 60 dni na rozgrzaną patelnię.
Pracownik banku tez prosi:
- Diable, daj mi proszę zadzwonić - muszę porozmawiać z kolegami, mam niezakończone sprawy, niepodpisane umowy, niezrealizowane plany sprzedażowe, umówione spotkania - zgadzam się na zapłatę.
- Proszę bardzo - mówi diabeł - i daje komórkę. Pracownik banku rozmawia godzinę, dwie, trzy, pod koniec czwartej skończył i oddaje diabłu komórkę.Diabeł go wypuszcza, nie chce żadnej zapłaty.
Ci dwaj, co już siedzą na patelniach, pytają diabła:
- Panie diable, dlaczego na nas nałożyłeś opłatę, a na pracownika banku nie??
Na to diabeł:
- Bo telefony z piekła do piekła są za darmo...!!!

konto usunięte

Temat: Różne...

Długie, ale warto wytrzymać do końca:)

Była 4. 30 gdy Józek odpalił swego wiernrgo konia, przetarł lampy, poprawił w kabinie świecącego michelina pieszczotliwie go strzelając w czoło, wrzucił bieg... i poszły konie po betonie.
Nie ma już odwrotu..
Jean Kotlet'en francuski policjant patrolujący autostrady był jakiś poddenerwowany już od 4. 30 rano. Nie spał. wiercił się. Czuł niepokój...
Józek zapinał biegi rozpędzając jelonka do granic możliwości - silnik jęczał sympatycznie, skrzynia wołała o pomstę do nieba, michelin się kulił na desce i jakby mógł to by się zesrał ze strachu... no ale nie mógł to się tylko kulił.
Do granicy PL-D dotarli po 2 dniach walki.
Niemcy jak zobaczyli jelonka myśleli że cofnęli się w czasie - podobno jak mówił kumpel który jechał tam 3 dni później dwóch z nich stało jeszcze z całkiem wyschniętymi gębofonami... nie potrafili ich już zamknąć. Nie będą już nigdy tak miłymi gestapowcami jakimi byli.
Jelonek łapał oddech na ałtobanie. Michelinowi odechciało sie srać a Józek bał sie że bez dziur i trzęsawki zaśnie za szybko a jelonek mu zgłupieje.
Darli prawym pasem do przodu pożerając km. Klepsydra nazywana Tacho pomału sie kończyła.. a wiec czas na postój..
Zaparkowali na grzędzie wśród elity transportu... same scanie, many, volva...
Józef rozstawil kuchnie gazową co ja wziął z domu (czteropalnikowa z piekarnikiem) podłączył butle i pichci.
Ludzie się zbierają... patrzą... i doszli do wniosku że to jakiś film wojenny kręcą albo jakaś kamera ukryta. Pobiegli więc sie przebrać w najlepsze ciuchu i zarzucić pomadę na kudełki.
Józek zjadł bigos co go sobie przygotował na parkingu - lekko przedłużył pauzę, ale niewiele - i dalej w trasę.
Jean Kotlet"en już o 10 rano miał sracz. kę... a nic nie jadł jeszcze. Czuł jakby... kapuste?
Nieee... na pewno mu sie wydawało.. przecież nie jada kapusty.
Czuł jakiś niepokój...
Jelonek leciał z góry juz 2 km, budziki pozamykane na 90 km/h... szybka decyzja czy zmieniac pas na lewy... wyprzedzać? Wyprzedzał... wyprzedzał... wyprzedzał... aż do końca góry.
Potem szybki remoncik.
Nieduży.
Nie takie remonciki się robiło na drodze.
Jean Kotlet"en miał zamiast zwieraczy jakiś syfon... to NERWY... ale skąd?
Józefin już pędził w stronę francuskiej granicy.
Znów pauza. Tym razem bigosik na zimno. Znów gapie. Znów fani myślący że kręca film i to coś co tutaj stoi to właśnie wyjechało na moment z muzeum i ż eto musi być jakaś podpucha albo żart.
Po bigosie był mały remoncik i dętka.
Cały parking ludzi i wszyscy przyszli zobaczyć jak się to robi. Było 4 wulkanizatorów... ale oni bez maszyny, na parkingu to co najwyżej umieją przebić dętkę. Ale żeby naprawić? McGiver?
Były zdjęcia z jelonkiem.
Jak odjeżdzał wszyskie kobiety płakały.
Dwie wpadły w histerię - jedna otworzyla sobie żyły, a druga poprzysięgła ze albo Józef w jelonku albo żaden inny. Klasztor.
Jelonek mknąl w stronę granicy D - F.
Jean Kotlet"en miał skurcze brzucha i juz 6 raz stawał na poboczu i wylatywał w krzaczory ze ściśnietymi pośladkami.. co jest? myśłał. Od 3 dni nic nie jem a sram na wiadra. Lekarz powiedział ze to nerwy, ale przed czym??
Józek dał prztyczka michelinowi. Co się bujasz michelin? zagaił przyjacielsko.
Jean Kotlet"a gryzła ściółka w dupe.
Jelonek ryczał wydechem.
Jean Kotlet"en nie miał już Reginy. Igliwiem się nie da...
Jozek zgłośnił Kaję Paschalską.
Jechał...
Tymczasem właściciel firmy przewozowej - Zbych, która wysłała Józka jelonkiem do F był bardzo zdenerwowany. Nie mił zadnych informacji od Gonza. MUSIAŁ wiedzieć co sie dzieje bo jeszcze przegra zakład...
"Ty, a może się założymy że twoja najnowsza Scania nie dotrze na KAzachstan?" podpuszczł kumpel Zbycha.
" A może puszcze jelonka do czech, co? przebijał Zbych
"Do czech? hehehe"
"dobra do Niemiec" postawił sie Zbych
"Ale do Francji nie dasz rady, spękasz Zbychu!"
"Co?? JA spękam?! JA nigdy nie pękam!! Jelcz poleci do Francji! I jeszzce wypakuję go fajkami! I jeszcze pojedzie Jozek!"
"Jezuuu... Zbychu, nie przesadzaj... już wiem ze masz jaja... fajki to pół biedy... ale Jozek? Przecież on nie ma prawa jazdy!" wystraszył się kumpel
"Właśnie dlatego!" Zbychu jak coś powiedział to powiedział. Z tego był znany..
Jozek beknął... oho... ktoś mnie wspomina - pomyślał. Jakie to miłe.
Za pół godziny granica...
Jean Kotlet"en nie miał już czym sra. ć. Nerwy go zżerały. Nie poznawał siebie...
Jelonek ciągnął ostro pod góre. Na jedynce. Jozek się odprężył - i tak do końca góry nic nie zrobi.. w lustra nie ma co patrzeć bo tam dym jak po Hiroshimie. Euro 7 ostro przerabiało szkodliwe substancje na z pewnościa przyjazne dla środowiska. Tylko czarno jak po pożarze fabryki gumy...
Granica.
Jean Kotlet"en zemdlał.
Jozek zajarał blanta. Musze sie odpręzyc... dobre zioło zabucham i wjeżdzam.
Zbychu pił z nerwów.
Kumpel Zbycha dał na mszę.
Michelin się gibał na desce.
Wjeżdzają.
Francuski posterunek wygasił światła. Jak za okupacji...
Strażnik wyszedł.. zobaczył jelonka... wrócił sie.. wyszli we trzech. Podeszli do Jelcza ntrzymając sie za ręce - odważni jak to francuzi - popatrzyli w góre.
Michelin!!
Francuskie uśmiechy rozjaśniły francuskie twarze.
Jozek wyjął dokumenty i podał im. Trochje się denerwował czy prawo jazdy które sobie wydrukował w domu na drukarce atramentowej przejdzie kontrole... no i certyfikat EURO 7. Sam wymyślił druk. Był dumny.
Francuzi udają że czytają - kłóje ich tłusty napis EURO 7.
Jean Kotlet"en wymiotuje.
Zbychu zakąsza śledzikiem.
Kolega Zbycha biczuje plecy łańcuchem z poczucia winy.
Jozek zapala następnego blanta.
Zaciąga sie.
Francuz patrzy... i kiwa żeby mu dać macha.
Zaciąga się.
Podaje dalej. Francuzi buchają i uśmiechają się.
Jozek się uśmiecha.
Michelin się giba na desce.
Jest zaje. biście. O to chodzi.. o to chodzi... luzik.
Francuzi śmieją sie i kiwają - wjeżdzaj...
Jozek wbija bieg... jelonek rusza.
Dym wydobywający sie z rury pod obciązeniem silnika zabija dwóch francuzów. Trzeci na zawsze pozostanie głuchoniemy..
Wjechał
Jelonek zdobył Francję! Kur. wa!
Jozek się śmieje.
Jean Kotlet'en wydaje ostatniego bąka i umiera.
Jelcz dotarł do Francji. Udało się.
Jozek zajechał na najbliższy parking.
Bigosu już nie ma.
Znów gapie i fani. francuzki robią tak językiem do Jozka... jakoś tak dziwnie... jakby coś lizały. Jozek myśli że to jakaś tutejsza forma powitania to też wywala jęzor i trzepocze.
Francuzki mdleją.
Jozek wziął z kabiny nóz i małego wypchanego chomika i ruszył z parkingu w stronę lasu.
Znalazł błoto i wypaćkał sobie twarz i ręce.
Zaczyna się polowanie...
Dwie godziny się kręcił po lesie szukając zwierzyny. Znalazł francuską kunę leśną drzewną. Zastygł...
Kuna żre żołędzie i nie wie co ją spotka... jeszcze..
Jozek się przyczaił jak wąż w pomidorach..
Kuna żuje.
Michelin się przestał gibać.
Jozek powoli wyciąga wypchanego chomika ze swojej myśliwskiej torby... powoli...
Kunie się odbija... Kur. wa - myśli kuna.
Jozek powoli się podnosi.
Kuna kątem oka go dostrzega... włos się jej jeży na klacie (francuskim kunom leśnym drzewnym zawsze sie jeży włos na klacie w przeciwieństwi do kun właściwych - im na grzbiecie)
Kuna zastyga
Jozek nagle jednym szybkim ruchem jak miecz samuraja podnosi chomika i krzyczy "puuu!" - zawsze jak się poluje z chomikiem na francuską kunę leśną drzewną należy krzyknąc "puuu!"
Kuna mdleje.
Jozek spokojnie podchodzi i pukając ją kijem w główkę gasi ją do końca.
Dla pewności żeni jej kozika pod żebro i podrzyna gardło.
Nie będąc jeszcze pewnym czy francuska kuna leśna drzewna na 100% już odeszła, zatyka jej palcami nozdrza na 5 min.
Potem zabiara kunę na barana i wraca.
Tłum szaleje.
Francuzki już 7 razy miały orgazm, a teraz mają następny.
Jozek wyciąga kuchenkę czteropalnikową i opala kunę nad gazem. Przyżadza ją szybko w żołędziach co je znalazł w zołądku kuny... i zaprasza 3 francuzki na obiad.
Wszystkie mdleją.
Jozek pochłania kunę a francuzki wstają i mówią że chcą zawsze być z Jozkiem i jego wiernym jelonkiem i móc pyrkać michelina żeby się gibał i w ogóle...
Jozek się zgadza.
Francuzki mdleją.
Tłum szaleje.
Jozek rusza z trzema francuzkimi nimfomankami które juz sie ocknęły.
Kierunek Paryż...
Zbuchu dowiedział się z wiadomości co sie dzieje i pije ale teraz już z radości.
Jelonek dogina na Paryż.
Jest booosssssssko!
Remoncik... kur. wa! Jelonek musiał w tej chwili...
Ale przyzwyczajny Jozwa nie załamuje rąk - wyciąga Małego Naprawiacza Jelczy w Trasie - MNJWT i zabiera sie do działania.
Francuzki są najarane blantami, na Jozka, a nawet na michelina.
Jozef uporał się z tą drobną usterką w 16 godzin i już są gotowi gnać dalej...
Jozek postanowił przez Paryżem zdrzemnąć się troszkę. Zawinał na parking. Francuzki ciągle to samo wywijają jezykami...
Michelin już się swieci cały.
Jozek też.
A im mało.
Jozek mówi - "a teraz idę spać. a wy będziecie cicho i dość lizania, jasne?"
łi łzz
Jozek walnął się na wyrko... zamknął oczy... spokój...
... cisza...
śni mu się jakiś francuski policjant z rozwolnieniem...
głupi sen...
sra i sra... co jest? nigdy mu sie nie śnił srający francuski policjant!
sra na mokro.. bryzga... Jozek czuje ze też jest mokry...
... wilgotno wszedzie, ...
.. a ten sra...
Jozek otwiera 1 oko - policjant już nie sra, ale dalej wilgotno...
*. a
3 francuski znowu go liżą... o ja pier. dole!
w sumie fajnie...
ale ile można...
w sumie można...
Jozek zamyka oko i udaje ze spi.. nie będzie przeszkadzał...
jest bossssko...
Rano przyrzadza reszte kuny i... Paryż!
Jozek odpala maszynę, francuski coś szwargoczą i się jak zwykle liżą, michelin zaczyna się gibać, Wiraż nadaje Kaję PAschalską, proporce sie kołyszą...
... i du. pa...
.. dętka..
Francuzki przechodza do konkretów a Jozek bierze Małego Wulkanizaora i też bierze sie za konkrety.
Ruszają.
Paryż
Jozek po 8 godzinach kluczenia, 2 dętkach i 17 hamburgerach podjechał pod bramę gdzie miał oddac towar.
Podjeżdza do budki wartownika... podobny do tego ze snu co s**ł...
"Otwieraj kmiocie bo mam towar a nie mam czasu!" - huknął Jozek, a francuski zrobiły po 3 młynki językami.
Strażnik popatrzył i pojawił sie strach w jego oczach - pobiegł podnieść szlaban.
Jelonek wjezdza a strażnik z telefon i do prezesa - "szefie jakiś ostry herbatnik przyjechał, fura dla prawdziwego twardziela, 3 nimfomanki i michelin!"
"to on.. " szepnał szef i zbladł...
Jozek postawił jelonka, klepnął michelina a potem każda francuzke i poszedł zanieść papiery.
Przyszli kolesie rozładować towar.
Uklękneli jak zobaczyli jelonka...
Otworzli naczepę.
Jozek uklęknął.
CAŁA NACZEPA FAJEK!
PO DACH!
A on skręca blanty...
Zaczeli rozładowywać a Jozek poszedł do kibla... rozwolnienie po tym co zobaczył na naczepie przyszło jak tajfun.
Megatajfun.
Michelin jakby mógł też by sie zes**ł ale nie może..
Francuzki znów jarają i się liża..
SkoNczył sie zapas Reginy.
Czas wracać do kraju..
Jozek załatwił papierki, naprawił dętkę klepnął michelina i w drogę z powrotem.
W tym magazynie do dziś śa zdjęcia jelonka z michelinem i Jozkiem... i z francuzkami.
Do dziś nie wierzą..
Wartownik do dziś powtarza to jak go opier. dolił Jozek. Jest gwiazdą każdego przyjęcia.
Nikt mu nie wierzy.
Tymczasem Jozek popędzał konie na wschód.
Zbychu liczył kase co ją wygrał w zakładzie z kumplem.
Kumpel się powiesił na łańcuchu do biczowania.
Francuzki... no co mogą robić?
Michelin się giba.
Wracają.
Na pusto jelonek pod góre idzie na dwójce.
NA DWÓJCE!
Szaleńsssstwo.
Dymu jest 5 razy więcej ale jak idzie! Na dwójce!
Francuzki tak sie podnieciły tą informacją ze jedna się od lizania odwodniła.
Michelinowi az sie zakreciło od gibania.
NA DWÓJCE!
Jak Jozek powie to na bazie... nikt mu nie uwierzy.
Jozek zawija na parking szybko. Raz, że trzeba coś zjeść a dwa ratować francuzkę która sie od lizania odwodniła. Szybko ją wywleka na asfalt, poi wodą i robi ustausta. Pozostałe francuzki znów sie podjarały.
Michgein sie giba z radości.
Jozek robi ustausta, a potem opiera rece na klatkę francuzki i chce zacząc masaż serca... coś nie gra...
ku. rwa
ona ma włosy na klacie!
Jozek sprawdza niżej - pyton.
o ja >cenzura<. ole
to facet!
Michelin zastyga bez ruchu
Dwie francuzki przestają sie lizać.
Jozek wstaje, podchodzi do nich i sprawdza czy to faceci czy kobiety.
Kobiety.
Fajnie...
Znów sie podjarały..
Michelin w szoku dalej nieruchomy.
Jozek wyciąga zupki chińskie, dodaje tyrolską i już są kotlety schabowe. Francuzki się zajadają, a Jozek kombinuje co zrobić z ciałem.
Na parking wjeżdza czarne BMW, wysiada 4 kolesi i zapala fajki. Jozek skręca blanta i podchodzi do nich.
Francuzki miękną w kolanach..
Michelin sie poci..
Jozek idzie..
Kolesie patrza i zaciągają dym w płuca.
haj - mówi Gonzo
hałarju - kolesie
aj mam łan body ludzkie na sold - Jozek
ooo - miłe zdziwiwnie kolesi
jes jes - Jozek podaje blanta
wifil kostet to body - kolesie z zainteresowaniem
trochu staff oraz ten tałsend w keszu drahmy - rzuca Jozek i wali uśmiech
w parjatku - kolesie są zachwyceni
Jozek inkasuje naeżność, kolesie biorą faceta francuzke, który zdazył sie ocknąć i obiecują mu zabawę. Francuz nieświadomy, nieznając rosyjskiego uśmiecha się...
Bedzie bossssko
Jozek pakuje harem i odpala jelonka.
Ku. rwa
Dętka..
Już się łatki kończą.
Mały Wulkanizator znów w akcji...
Spocony Jozek wskakuje do wyklimatyzowanej kabiny z wylizanymi francuzkami i wygibanym michelinem i odpala jelonka. Czas się już wypełnił - dość pier. dół, czeka droga.
Poszczególne biegi wchodzą niemal gładko... niemal wchodzą...
... no dobra...
.. trzeba przyj. ebać ze 100 niutonów żeby weszły... ale jest git
proporce się huśtają..
Kaja wykrzykuje z Wiraża że "Chinka cziki cziku linka" to jej największa przyjaciółka
francuzki jarają zioło i coś gadaja...
Jozek się uśmiecha...
Jelonek drze na wschód
Jozek postanawia nie zwalniać na granicy F-D jak nikt nie będzie się patrzył..
Michelin nadal przeżywa że tamta francuzka to był jednak francuz...
Jozek też przeżywa i się zastanawia czy ja/jego przeleciał czy nie... jednej nie przeleciał... chyba jej/jego... a może... raz był seks analny... nie pamiętam, nie pamiętam-myśłi Jozek-za dużo jaram... a z resztą... michelin nie umie mówić a franuzki komu mają opowiedzieć?-pociesza się Jozek...
Jelonek pochłania km
Granica...
Nikogo nie ma...
Walimy na chama
Nikogo nie ma..
Nikogo...
Przelatują granicę...
Niemcy
Jozek oddycha z ulgą
Michelin się chyba gibnął... może wróci do siebie
Nagle wyskakuje z krzaczorów jakiś koleś w czapce i macha lizakiem
Ku. rwa!!
Jozek staje na pe**ale hamulca!
Jelonek jedzie...
Zanim tarcie okładzin zrobiło swoje minął z 5 słupków po 100 m każdy..
Jelonek ma dobre hamulce... jak na Jelcza i lata '70 te..
Z tyłu dyskoteka... niebiesko
Jozek wysiada i patrzy..
BAG
Bundes Autobahn Gestapo
O boże...
Z pewnością ich dziadkowie służyli na wieżyczkach wartowniczych..
Gonzopostanawia pokazać kto wygrał pod Grunwaldem..
Guten Tag - gestapowiec
Dzień dobry - twardy Jozek
Dzień dobry - gestapowiec
Jezuu, on mówi po polsku - Jozkowi szczęka odbija się od śródstopia..
Jestem polakiem - uśmiecha się polski gestapowiec - proszę o dokumenty.
Jozek wyciąga papiery, certyfikat EURO 7 itd i podaje. Dwóch pozostałych niemców coś sobie pokazuje na jelonku.
Strasznie długo pan hamował.
Wystraszył mnie pan i chciałem uciec.. mój dziadek był powstańcem, mam taki tik że jak widze niemiecki mundur to wieje - Jozek wali głupa.
Rozumiem. Wie pan że EURO 7 nie ma? - pyta z zaskoczenia inspektor
W polsce już jest - mamy tyle mocznika i nawozu że już mamy, dawno pana w kraju nie było. Teraz Jelcz produkuje najbardziej zaawansowane technologicznie ciężarówki - tylko specjalnie i dla kamuflażu tak wyglądają.
? Dlaczego specjalnie?
Wie pan... UE daje kasę, a przecież nie da jak niemcy będa zamykać własne fabryki i kupować polskie ciężarówki... a tak... rozumie pan - Jozek galopuje w rozmowie
Polski niemiec patrzy i nie wie czy kazać go aresztować czy śie śmiać... a może to prawda...
Napina twarz myśleniem...
.. postanawia...
... postanawia... wezmę go na najbliższy serwis jelcza i sprawdzę - myśli błyskotliwy polski niemiec.
Jozek odpala blanta... zaciąga się - Chcesz? - mówi do inspektora
Ja?? No coś ty... coś pan... ja nie mogę - denerwuje sie
Albo daj...
Po chwili blant krąży wśród inspektorów... po jeszcze jednej chwili są śmichy chichy i wymiana nr telefonów... po 4 machu pada propozycja czy nie odeskortować jelonka do granicy..
Miałem cię skierować na najbliższy serwis - mówi polski inspektor klepiąc Jozka po plecach
Gdzie? W Niemczech? - Jozek uśmiecha się pobłażliwie..
O ku. rwa - myśli inspektor - faktycznie...
Niemcy kończa palić i bawią się czapką jednego z nich i śmieją jak niemieckie dzieci..
Jozek odpala maszynę
Michelin zaczął się gibać... wrócił do siebie
Francuzki zakochały się jeszzce mocniej..
Znów jadą...
Du. pa blada
Dętka
Mały Wulkanizator... rachu ciachu. . dwie godziny i gotowe
Niemcy palą i uśmiechają się przyjacielsko..
Ruszają
Niemcy machają na pożegnanie i ślą całusy
Jozek patrzy na gadżety które podarowali mu ci mili panowie z BAG – 4 bezrękawniki, 2 czapki z daszkiem, 3 lizaki, neonówka, kartonik naklejek, laptop do obsługi programów BAG i czytnik tarczek i jedna bluza mundurowa inspektora BAG… bardzo sympatyczni kolesie
Muza dudni, zimny łokieć…na pusto to bajka…
Jednak te gładkie drogi nie służą jelonkowi – nie został stworzony do takich prostych nawierzchni
Ku. rwa!
Remoncik…
O ja pier. dole..
Po 6 godzinach co zleciały jak z bicza strzelił znów jadą…
Przygoda się kończy…
Na granicy znów tłum i szczęśliwy Zbychu, płacząc i łkając radośnie rzuca się w ramiona Jozka
Ni.. ni…nigdyyy…wię.. ceeejjjj!! – szlocha – Jozek… nigdy wię…ceeeejjjj!
Jozek wie że dokonał niemożliwego.
Ekipa z Orlen Team klaszcze i płacze.
Hołowczyc już wie że za rok nie wystartuje w Paryż Dakar.
Ekipa Orlenu za to wie kto wystartuje… Jozek też już wie…. widzi to w ich oczach…
Michelin giba się jak szalony
Francuzki zemdlały
TVN24 kręci na żywo
Wiadomo kogo zaproszą do następnej edycji Tańca z Gwiazdami…
Euro 2012 ma już swoja maskotkę… - Jelonek…
Zbychu trochę żałuje… ale kto mógł przypuszczać..
…. W niemieckiej TV pokazują film nagrany przez jakiegoś kierowcę, jak naćpani funkcjonariusze BAG puszczają Jelcza i jeszcze dają mu prezenty i machają…
wybucha afera…
Kanclerz A. Merkel podaje się do dymisji.. są zwolnienia w BAG i poważne zmiany proceduralne…
Jozek odpala fajkę i uśmiecha się…
…Dokonał niemożliwego…
Marek K.

Marek K. Freelancer. Szukam
współpracowników,
chcących dorobić,
pr...

Temat: Różne...

jak ozdobić pierniczki :)


Obrazek
Grzegorz T.

Grzegorz T. SNAFU. Szara
eminencja ;)

Temat: Różne...

-Co tam, Kasiu u ciebie?
-Gardło mnie boli.
-Przeziębiłaś?
-Nie, obtarłam.
Roman R.

Roman R. Dyrektor, Provida
Sp. z o.o.

Temat: Różne...

Dwóch serdecznych kumpli rozmawia o seksie
Józek powiedz ,ale prawdę kochałeś się ze swoją w ten drugi otwór???
Coś Ty,żeby w ciążę zaszła?!
Roman R.

Roman R. Dyrektor, Provida
Sp. z o.o.

Temat: Różne...

W windzie jedzie Babcia
-na ,którymś piętrze wsiada młodzian
_winda rusza i w tym momencie babcia łapie za laskę i rusza do młodziana z okrzykiem "co gówniarzu gwałcisz będziesz!!!!"
-przerażony młodzian wbity w kąt mówi,ależ skąd ! nigdy ,co babcia
-a babcia zirytowana na maxa "będziesz będziesz"
Tomasz Adam Kwiatkowski

Tomasz Adam Kwiatkowski Wykonuję redakcję i
korektę tekstów
gotowych. Książek i
i...

Temat: Różne...

Jeśli policja znajdzie dobrą bimbrownię to nie likwiduje jej tylko ZABEZPIECZA.
Tomasz Adam Kwiatkowski

Tomasz Adam Kwiatkowski Wykonuję redakcję i
korektę tekstów
gotowych. Książek i
i...

Temat: Różne...

- Panie kapitanie, przyniosłem wniosek o przepustkę.
- Wstaw do lodówki.
Radek J.

Radek J. Nauczyciel, trener
EFT

Temat: Różne...

Wikileaks dla dzieci:
- Dziadka Mroza nie ma,
- od onanizmu nie rosną włosy na rękach,
- dzieci nie przynosi bocian.

konto usunięte

Temat: Różne...

Co może być piękniejszego od spaceru na świeżym powietrzu?
- Posiedzieć w zadymionym barze przy literku wódki.

.......

Jak sie nazywa droga męska prostytutka?
- Szmat drogi

.......

- Co to jest absolutna starość?
- Kiedy wychodzisz z muzeum i uruchamia się alarm.
Marcin S.

Marcin S. Business Development
Director / Owner at
SALES HR

Temat: Różne...

Pewien kierowca po długich namowach żony zgodził się zabrać ją w trasę.
Stoją sobie w długaśnej kolejce na granicy gdy nagle drzwi otwiera tirówka i pyta:
- Fleta za dychę?
- Poszła stąd - rzuca zdenerwowany kierowca i zapada chwila krępującej ciszy. Po chwili żona się odzywa:
- Może trzeba było wziąć małemu tego fleta?

Następna dyskusja:

różne bez cenzury




Wyślij zaproszenie do