konto usunięte
Temat: Różne...
Trzech kolegów założyło się o grubszą forsę, który z nich przeżył najbardziej nieprawdopodobną przygodę myśliwską:Opowiada pierwszy:
- "Razu pewnego pies wystawia mi koguta, kogut się zrywa a za nim z trawy lis skacze więc ja strzelam pomiędzy nich i jednym strzałem kładę i lisa i bażanta, w tej chwili nadciąga mi nad głową tabun dzikich kaczek, mierzę do pierwszej z drugiej lufy, strzelam i spadają trzy ostatnie- takim sposobem strzeliłem dwoma nabojami kwinduplet"
Drugi opowiada:
- "Polowałem na kaczki w pobliżu mego domu. Nagle patrzę a z kępy trzcin wystaje łeb szablastego odyńca. Nie miałem brenek, więc mówię do psa - przynieś- a ten pobiegł do domu ja w tym czasie zaczajony pilnowałem dzika, pies przyniósł w kufie dwie breneki, załadowałem strzeliłem i tym sposobem upolowałem swego największego odyńca"
Trzeci opowiada:
" Wasze historie to pikuś, ja to miałem przypadek. Wybraliśmy się na polowanie ale lało jak z cebra, więc tak stoimy pod wiatą i stoimy, więc ja wyciągnąłem ćwiartkę i mówię do jednego - chlapniesz, a on że nie, no to do drugiego czy chlapnie a on że nie chlapnie. Trzeci też nie chciał to schowałem do torby i tyle."
I wygrał zakład...