Przemysław Lisek

Przemysław Lisek Trener i konsultant
zarządzania
projektami

Temat: Proszone polowanie

Pewien myśliwy został zaproszony na tzw "proszone polowanie". Generalnie polega to na tym, że mysliwy staje w konkretnym miejscu a organizator ma mu umówioną zwierzynę wystwić.
Gość wlazł na ambonę i czeka. Wtem z krzaków wyłania się umówiony niedźwiedź. Facet wymierza i wypala z grubej amunicji. Opada dym a niedźwiedzia nie widać. Wtem myśliwy czuje pukanie w ambonę...
- Przepraszam szanownego Pana - zaczyna miś - ale wie Pan, u nas w lesie jest taka tradycja, że jak ktoś na proszonym plowaniu nie trafi zwierzyny to musi za karę dać zwierzakowi d...py. Także wie Pan, nie to, żebym miał z tego jakąś przyjemność, ale tradycja jest tradycja.
Facet mocno skonfudowany poddaje się tradycji. Wraca wieczorem do leśniczówki bez zwierza. Koledzy podśmiewują się po kontach.
- No nie - myśli facet - tak tego nie mogę zostawić.
Na następny dzień przygotował większą broń i na dokładkę dubeltówkę. Włazi na ambonę i czeka. Znowu wyłazi niedźwiedź. Ten sam, co wczoraj. Gość przykłada się porządnie, mierzy długo i wypala z obu luf. Nim opadł dym czuje pukanie w ambonę
- Przepraszam Szanownego Pana - miś dłubie w pazurach i nie patrzy w górę - ale u nas w lesie jest taka tradycja, że d..py się daje tyle razy ile się strzeliło.
Po godzinie facet ledwo żywy pojawia się w leśniczówce.
- Dość tego! - postanawia, widząc złośliwe uśmiechy towarzyszy.
Następnego dnia uzbrojony w bazukę, skrzynkę granatów i karabin maszynowy staje na ambonie. Pojawia się miś.
Facet wywala na niego cały arsenał. Huk niesie się po całym lesie i dym nie opada przed kilka minut.
Wnet przy abmonie pojawia się kaszlący niedźwiedź.
- Proszę Pana, ja tam do Pana nic nie mam, ale...
w lesie zaczęli gadać, że Pan to wcale nie na polowanie tu przyjeżdża.