Temat: Porucznik Rżewski
Jedzie car Aleksander III odkrytym powozem przez Sankt Petersburg, razem z nim książę Golicyn. Obstawą huzarów dowodzi porucznik Rżewski. Nagle z tłumu gapiów wyskakuje narodowolec i rzuca bombę w kierunku powozu. Rżewski w jednej chwili wyciąga rewolwer i kładzie zamachowca trupem, po czym skacze z konia, łapie bombę w powietrzu, rzuca do Newy (ciągle w powietrzu) i ląduje na dnie powozu między siedzeniami cara i księcia. Bomba odpaliła w rzece, wyrzucając fontanny wody. Car zszokowany, ale po chwili dochodzi do siebie, zaś Rżewski ponownie wskakuje na wierzchowca i jak gdyby nigdy nic jedzie obok powozu. Car do niego:
- Poruczniku, jestem wam winny życie. Proście o co chcecie, będzie wam spełnione!
Rżewski bez wahania odpowiedział:
- W takim razie najwyższy cesarzu, poproszę o rękę księżnej Golicynówny!
Książę oczy w sztok postawił i łapie powietrze, a car do niego:
- No co książę?
- Ależ najjaśniejszy, jesteśmy rodziną książęcą, no gdzie tak córkę wydawać za porucznika?
- Aha, rozumiem - odpowiedział car - A co byś powiedział, gdyby o rękę córy prosił GENERAŁ Rżewski?
- No tak - odpowiedział książę - ale my jesteśmy jedną z najstarszych rodzin w Rosji, a ten Rżewski...
- Aha, rozumiem - Aleksander odpowiada - A co byś powiedział, gdyby o rękę córy prosił GENERAŁ HRABIA Rżewski?
- No tak, carze, niby tak, ale co powie opinia publiczna?
- Aha, rozumiem - mówi car - A co byś powiedział, gdyby o rękę twej córy prosił GENERAŁ HRABIA Rżewski, OSOBISTY I BLISKI PRZYJACIEL CARA?
- To zasadniczo zmienia postać rzeczy, najjaśniejszy - skapitulował książę Golicyn - Zgadzam się!
Na to Rżewski jednym susem skoczył z konia do powozu, usiadł obok Aleksandra, klepnął go po udzie, objął i rozochocony rzecze:
- Saszka, a na ch*j nam jakaś niedopchnięta księżna Golicynówna, jak tu dookoła tyle bab do dymania?