Temat: mesko-zenskie
Od wielu miesięcy patrzyła jak się męczy. Codziennie do późna
przesiadywał w garażu.
Podziwiała go za jego cierpliwość - nigdy się nie skarżył, a wręcz starał
się zawsze wyglądać na zadowolonego z siebie i swojego samochodu. Ale jej kobieca intuicja podpowiadała, że to wszystko jest wymuszone i sztuczne.
Wydawało jej się, że patrzy z zazdrością na sąsiadów i znajomych
jeżdżących autami z salonu, siedzących wieczorami przy grillu z rodziną... gdy on znów rozbierał silnik... Pewnej nocy, gdy pracował do późna w garażu podjęła ostateczną decyzję...
Wszystko miała dokładnie zaplanowane. Okazja pojawiła się, gdy wyjechał na
parę dni w delegację, służbowym samochodem. W jeden dzień załatwiła kredyt
w banku i wizytę u dealera. Na drugi zamówiła lawetę. Teraz pozostało
tylko czekać... a w garażu... taki nowiutki... błyszczący... musi mu się
spodobać...
Gdy przyjechał zaprowadziła go przed garaż, uroczystym ruchem otworzyła
drzwi...
- Gdzie mój zabytkowy ford mustang... - jęknął tylko.
- Nooo... na złomie, tam gdzie jego miejsce, już nie będzie cię
denerwować, cieszysz się kochanie?
Po pierwszym ciosie zadanym kluczem do kół zdążyła resztką świadomości
pomyśleć:
"A może Renault Clio to nie był dobry wybór.. może toyota yaris...".
Pozostałych dwudziestu sześciu ciosów już nie czuła...