konto usunięte
Temat: absurdalne
URYWKI Z ŻYCIA HILDEBRANDA PAĆKWYHildebrand Paćkwa to znany w południowych prowincjach Górnej Wolty hodowca nakrapianych mydelniczek bezkofeinowych. Jego talent ujawnił się po tragicznym wypadku, kiedy to zaatakowała go rozbrykana dywizja pancernych patisonów ultrafioletowych. Z wypadku wywiązało się sznurowadło konserwowane benzoesanem sodu, które powiedziało, że Gluś śmierdzi. Wolało ono towarzystwo Hildebranda P., niż zgraję sukulentnych rozhermetyzowanych uszczelek fibrowych. Stwierdzenie sznurowadła wywołało zamieszki na tle rasowym pomiędzy ekstremistyczną bojówką pudli bezdomnych, a stowarzyszeniem latających szlifierek na dotarciu. Było to w pierwszym roku ery zakatarzonych onucy i rozgwizdanej
Patagonii . W tymże roku Hildzio wydał swe pierwsze dzieło : poemat czterojajeczny pt. „Bromba w protokooperacji z wirusami krowianki i ich wpływ na kolory nadprodukcyjnych dolnopłuków chronicznych z podmokłej fabryki paznokci słodko-kwaśnych i maślaków dygresyjnych o amplitudzie = 5 mm słupa rtęci”. Poemat ten wygrał główną nagrodę w konkursie im. Eweralda Bźdźiągwy. Paćkwa otrzymał drylownicę do wózków widłowych z systemem TAED oraz ochraniacze na karnisze uwęglanowione, które bezgłośnym chlupotaniem pępka kurtyzany inwigilują transcendentalną czasporzestrzeń. Tegoż roku Hildzio wyszedł za mąż za zarządzającego, po czym pożarł swymi bezzębnymi pośladkami ślepego maszynistę, który swym nadpobudliwym pionowzlotem wjechał mu na ambicję mówiąc, że gorący kubek najlepszy. Dwa lata później, w przypływie weny, Paćkwa stworzył symfonię czterojajeczną z ekstraktów naturalnych syfonów wpustowych do kiszenia anhydrytu w plwocinach szczytu, pt. „ Symfonia O-dór jak sto pięćdziesiąt „. Utwór ten miał przeogromny wpływ na kampanię buraczaną, poprzez pojawienie się kuglarza, który zmieniał wszystkich w zieloną noc lub trzynastego w piątek. Na to Hildzio, będąc głodnym nie na żarty, zeźlił się srodze, bo nie dość, że kuglarz, to jeszcze syntetyczny krochmalony komar rzucił niskopiennym tenisówkiem w wyżymaczkę o kącie nachylenia wahacza wstecznego równym, w punkcie odniesienia błyskotliwości żarówek, amplitudzie maślaków dygresyjnych. Po tym wybryku postanowił dokonać swego żywota i oznajmił wszem i w wobec: „Śmierć autorytatywnym myszom kościoła Orgazmu Bożego, potępienie agregatom z pierza poliuretanowego. A tak, trywializując, to fuck it all!!”. Paćkwa zmarł w przedostatnim roku ery zakatarzonych onucy i rozgwizdanej Patagonii. Przyczyną śmierci, jak określił koroner, był ciężki atak gównozy na widok przebiegającego stada niskokalorycznych katapult, udających się do Patagonii na zlot agentów ubezpieczeń i innych strasznych słów. Jeżeli znormalniejemy, nie spotkamy się już z żadnym z wcieleń Hildebranda Paćkwy.
Z ekumenicznym pozdrowieniem : Napiwek! Nawinek! Napletek!