konto usunięte

Temat: Mój pierwszy raz

Za http://bractwo.polskispirytus.com/krew/index.php?page1...
Rozsmieszyło mnie i sprawiło, że poczułam tęskontę... Chyba się wybiorę :)

Spotkałem się z nią pewnego pięknego, słonecznego, czerwcowego dnia. W powietrzu było czuć wyraźnie słodkawy zapach.... był tak intensywny, że wrył się w moją pamięć jak świder. Jego obecność w powietrzu na przemian usypiała mnie i pobudzała, a gdzieś daleko tliła się maleńka doza niepokoju, że oto czeka mnie coś zupełnie nowego.
Zacznijmy jednak od początku. Znałem ją z wielu opowieści znajomych. Opisywali ją na tak wiele sposobów i każdy miał swoje zdanie. Jedni mówili o niej dobrze inni z przekąsem lub nienawiścią. Ja chciałem spotkać się z nią chociaż raz.... Poszedłem zaraz po jej przeprowadzce, z wielkimi nadziejami w sercu. Niestety nie chciała ze mną rozmawiać. Okazało się, że ma pewne nietypowe wymagania. Ja jednak byłem zdecydowany na niemal wszystko... nie wiedziałem, że to tak wiele. Po spełnieniu całej listy wymagań, dzięki niewielkiej pomocy kolegów, ruszyłem na spotkanie z podniesiona głową. Wiedziałem, że mnie teraz nie odrzuci ale byłem równocześnie kimś innym niż zimą. To był ładny czerwiec.
Spotkanie zaczęło się normalnie. Usiedliśmy razem na pseudoskórzanych fotelach były obszerne i wygodne. Starałem się maksymalnie rozluźnić i myśleć o przyjemnych rzeczach. Ona niespodziewanie postawiła sprawę jasno. Najpierw test krwi i wizyta u lekarza. Z pewnymi oporami i obawami zgodziłem się, te wymagania coraz bardziej mnie zadziwiały. Cóż! Nie zamierzałem się tak łatwo poddawać. Krew okazała się OK. lekarz odradził mi picie kawy. Odwiedziłem ją znów. Po raz kolejny mnie zaskoczyła. Zapytała się czy chcę być pierwszym.... Zbaraniałem ale zachowałem zimną krew. Zgodziłem się. Ona natomiast kazała mi ubrać dziwny, lekko przezroczysty strój. Posadziła obok siebie. Słodki zapach czułem już bardziej wewnętrznie, a włosy jeżyły mi się na karku. Obnażyłem się jak zażądała. Najpierw zacisnęła dłońmi mocniej ale już po chwili poczułem ciepło, nieco zwolniła ucisk. Pracowałem ręką najlepiej jak potrafiłem, widziałem jak to robią na filmach wiele razy. O dziwo była usatysfakcjonowana moim działaniem. Słodycz z mojego wnętrza zacząłem czuć w ustach, to było coś niesamowicie usypiającego, niepokojącego i przyjemnego zarazem. Z tego stanu wyrwała mnie pytaniem czy mi dobrze. Cóż miałem odpowiedzieć? Oczywiście! Co jakiś czas przerywała zajęcie i pytała się mnie o to, ja nie przerywałem. Kiedy skończyła spojrzałem na zegarek trwało to tylko 5 minut. Intensywne przeżycia jednak wciąż kołatały się w mej głowie było mi cudownie ze świadomością że to zrobiłem. Na odchodne dostałem czekoladę - poczułem się lekko wykorzystany ale też doceniony - smakowała najlepiej na świecie.
Nieco oszołomionego odprowadziła mnie do drzwi. Czekali już tam na mnie koledzy i jakiś następny chętny. Ależ Ona ma potrzeby - pomyślałem. Już wtedy wiedziałem, że pomimo pewnych wad wrócę do niej niebawem. To co dała mi nie zapomnę do końca życia.


Ps. Jest to opis randki ze Służbą Zdrowia a konkretnie z Krwiodawstwem. Kto myślał inaczej niech się nie martwi, ma całkiem normalne skojarzenia :) Odrowąż
Przmyslaw Stasila

Przmyslaw Stasila Prezes Fundacji.
Vloger, vloger, i
kombinator. Właśnie
ko...

Temat: Mój pierwszy raz

UJ, jak większość pamiętam pierwsze oddanie . To nie było tak że zobaczyłem reklamę, "Na filipinach umierają foki o0ddaj krew i wyślij gołębia z kodem 444". Wiedziałem, że to się stanie. To po prostu nie ulegało wątpliwości. Było to tak oczywiste, jak to że dostanę dowód. Pierwszy raz byłem na stacji z 6 miesięcy przed 18 urodzinami. Nie chciałem zrobić z siebie idioty. Dowiedziałem się jakie maja wymagania, i kiedy dostałem dowód, poszedłem go wykorzystać. Był 17.08.1998 rok. Piękna pogoda, bardzo ciepło. Stacja była wtedy w centrum, w starej kamienicy, na skrzyżowaniu Waszyngtona i POW, w Częstochowie. Taka sobie stacyjka, dość brzydka. Ale fartuch, to był z płótna i to białego. Najpierw pokuli ma palce. nie mieli jeszcze takich :grzybków" jak dziś, tamte coś przypominało żyletkę. potem już kiedy oddawałem krew, leżałem na takiej twardej kozetce, jak na korytarzu w szpitalu. Dziś mają fotele podobne do dentystycznych. A krew spływała do woreczka powieszonego na niutonometrze. Teraz są elektroniczne wago mieszarki. Kiedy przyszły, jedna zacięła się, i koledze za dużo upuścili, ale żyje jeszcze! Nawet woreczki się poprawiły, wtedy lekarka musiała kilka razy przecinać i zgrzewać rurki, aby nabrać krew do probówek A dziś ma do tego szybko łącze, i hermetyczne plastikowe próbówki, a le to już co najmniej 5 zmiana worków. Jnnym usprawnieniem, było wprowadzenie kodów paskowych, zamiast wszystko ręcznie podpisywać, to ciach, naklejka i już. Kiedy to wszystko weszło? Stary jestem już. Ważne, ze jak oddałem krew, stanąłem w oknie, i patrzyłem na podwórze zalane słońcem złamanym nieco przez liście drzewa, słyszałem szum wiatru. Po wyjściu, i wypiciu pierwszej w życiu kawy, poszedłem na praktyki, szedłem ul Waszyngtona, ale słabo się czułem a że i do darmowej roboty człek się nie garnie za mocno, siadłem na skwerku solidarności, na fontannie, obok rzeźby kobiety. Drugi raz to już nie był;o to samo, a teraz, to znaczy ostatnio, to tak wpadam, spuszczam to i owo i papa. Ostatnio niestety nie oddaję, bi mam za dużo gumy, pracuję jako operator prasy wulkanizacyjnej, części gumowe robię.

I zapraszam http://www.goldenline.pl/forum/honorowi-dawcy-krwiPrzmyslaw Stasila edytował(a) ten post dnia 03.02.08 o godzinie 01:05

Następna dyskusja:

mój kot drapie i gryzie




Wyślij zaproszenie do