konto usunięte

Temat: Majątek, kościół i PRL

Na początek część artykułu Cezarego Łazarewicza (Polityka 7 października 2010) RAPORT: Prześwietlamy majątek Kościoła, Co Kościół ma
Korzenie dzisiejszej materialnej potęgi Kościoła tkwią w przyjętej w maju 1989 r., tuż przed upadkiem PRL, ustawie o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. To jeden z najdłużej przygotowywanych aktów prawnych w Polsce. Prace rozpoczęły się pod koniec 1980 r. Prof. Michał Pietrzak, specjalista prawa wyznaniowego, który brał w nich udział, mówi, że im władza była słabsza, tym łatwiej hierarchom było przypierać ją do muru i żądać zadośćuczynienia za mienie utracone w czasach stalinowskich. Zakończenie prac legislacyjnych nieprzypadkowo zbiegło się w czasie z obradami Okrągłego Stołu, ponownym zalegalizowaniem Solidarności i przygotowaniami do czerwcowych wyborów 1989 r. – Na doszlifowanie ustawy zabrakło nam ze trzech miesięcy – mówi Aleksander Merker, ówczesny dyrektor generalny Urzędu do spraw Wyznań. – Ale władza naciskała, by uchwalić ją szybko, bo chciała mieć argument w wyborach kontraktowych.

Prace nad projektem były niejawne i uczestniczyli w nich tylko przedstawiciele Kościoła i władz komunistycznych. Wszystkie zapisy dotyczące spraw majątkowych, zaproponowane przez hierarchię kościelną, zostały wprowadzone do ustawy wiosną 1989 r. A im bliżej wyborów, tym strona rządowa była bardziej uległa. – Ustępstwa wynikały z przesłanek politycznych, a nie prawnych – potwierdza dziś dr Paweł Borecki z Katedry Prawa Wyznaniowego UW.

Ustawa, uchwalona ostatecznie przez Sejm PRL 17 maja 1989 r., była przełomowa jak na warunki socjalizmu typu radzieckiego. Gwarantowała zwrot zagrabionych majątków, dawała prawo handlu ziemią i budynkami, przyznawała ulgi podatkowe i celne, a także gwarantowała duchowieństwu ubezpieczenie społeczne, finansowane ze Skarbu Państwa. Kościół uzyskał prawo do zakładania własnych stacji radiowych i telewizyjnych, prawo do posiadania organizacji Caritas; państwo zostało zobowiązane do finansowania uczelni katolickich i dotowania rozmaitych instytucji katolickich.

Kluczowa okazała się formuła tzw. postępowania regulacyjnego. Oznaczała ona, że jeśli chodzi o zagrabiony w latach 50. majątek, sprawiedliwość przywracać będzie nie niezawisły sąd, lecz specjalnie powołana Komisja Majątkowa. Wymyślił to Aleksander Merker, bo – jak tłumaczy – powierzenie skomplikowanych spraw majątkowych setkom sędziów powiatowych uniemożliwiłoby ich szybkie załatwienie. – Chodziło o to, by kierować się zdrowym rozsądkiem, a nie literą prawa – mówi.

Przedwojenne zyski

W przededniu II wojny światowej Kościół był ekonomiczną potęgą. To zresztą paradoks, że wiemy więcej o nieruchomościach i finansach Kościoła katolickiego w II Rzeczpospolitej niż obecnie. Wiemy, ile miał ziemi, ile szkół, internatów, sierocińców, przedszkoli i szpitali. Jawny był wówczas nakład prasy katolickiej z podziałem na dzienniki, czasopisma diecezjalne i Akcji Katolickiej. (Dotacja roczna na utrzymanie duchowieństwa i wydatków religijnych wynosiła w 1939 r. 20 mln zł).

W ciągu 21 lat istnienia II Rzeczpospolitej Kościół zwiększył dwukrotnie swój stan posiadania z 218 tys. ha w 1919 r. do 400 tys. ha w 1939 r. Tuż przed wojną co dziesiąty hektar ziemi uprawnej w kraju należał właśnie do Kościoła. Domagał się on kolejnych 404 tys. ha jako rekompensaty majątku skonfiskowanego przez zaborców. Przed wojną uznawano te roszczenia za umiarkowane; z rachunków biskupów wynikało bowiem, że tylko w zaborze pruskim stracili oni 785 tys. ha.

Starania hierarchów często kończyły się sukcesem. Jedną z ostatnich przedwojennych zdobyczy było 12 tys. ha ziem pounickich wraz z kościołami i kaplicami, które po długich pertraktacjach przypadły katolikom w 1938 r. jako rekompensata za majątek przejęty przez Rosjan w XIX w. (Po stłumieniu w 1864 r. powstania styczniowego hierarchowie oszacowali skonfiskowany majątek na ok. 400 mln rubli w złocie).

Niektóre ówczesne roszczenia sięgały nawet czasów Jana Kazimierza. Na przykład zakon warszawskich wizytek aż do wybuchu wojny walczył o zwrot 13 ha przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, udowadniając, że działki te zgromadzenie otrzymało od króla w 1668 r.

Jedynym realnym zagrożeniem dla ziemskiej potęgi Kościoła była groźba zapowiadanej przez ówczesne państwo reformy rolnej. Podpisany w 1925 r. konkordat przewidywał nawet, że rząd wykupi część majątków kościelnych na cele reformy, ale przez kolejne 14 lat zapis ten pozostawał martwy. Hierarchom udało się obronić swoje włości, a reformę prowadzono kosztem gruntów mniejszości religijnych, głównie prawosławnych.

Powojenne straty

Po II wojnie światowej Kościół utracił ponad połowę posiadanej ziemi i zabudowań. Stało się to z powodu zmiany granic Polski. Gros majątków duchownych znajdowało się za Bugiem, na Kresach Rzeczpospolitej, a więc na ziemiach po 1945 r. przejętych przez Związek Radziecki.

Z archiwalnych dokumentów Ministerstwa Rolnictwa i Reformy Rolnej z 1945 r. wynika, że w granicach Polski Ludowej pozostało ok. 7 tys. katolickich gospodarstw o łącznej powierzchni ok. 170 tys. ha. Przez pierwsze powojenne lata ten majątek był bezpieczny. Nawet reforma rolna PKWN z 1944 r., która pożarła dobra polskich magnatów, nie dotknęła gospodarstw duchowieństwa. Utracili oni wtedy jedynie lasy, które znacjonalizowano.

Prawdziwe represje spadły na Kościół pod koniec lat 40. W 1948 r. państwo przejęło zakonne szpitale (nie odbierając jednak zakonom prawa ich własności), dwa lata później prowadzone przez Caritas domy dziecka, żłobki, przedszkola i przytułki. W 1950 r. Sejm przyjął ustawę o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki (określenie to ma swoje źródło w zwyczaju przekazywania gruntów Kościołom w zapisach testamentowych, czemu zwykle towarzyszył zakaz sprzedaży ziemi – grunty więc były niejako martwe w obrocie).

Nacjonalizacji miały podlegać gospodarstwa proboszczów, ale mogli oni zachować po 50 ha. W województwach poznańskim, pomorskim oraz śląskim władza była bardziej liberalna i wyznaczyła ten limit na 100 ha.

Kościół nigdy nie przedstawił wiarygodnego bilansu swoich ówczesnych strat. W katolickich publikacjach podawana jest nawet liczba 155 tys. ha, ale z zachowanych dokumentów wynika, że państwo przejęło 89 tys. ha. Nie jest więc prawdą, że w czasach stalinowskich duchowni stracili całą ziemię. W ich rękach pozostawać musiało co najmniej 38 tys. ha, skoro za taki obszar jeszcze w 1965 r. płacili podatki gruntowe. Wiadomo też, że część gruntów zdążyli sprzedać albo przepisać na prywatne osoby. To był dość skuteczny sposób ukrywania majątków w czasach represji.

Komuniści tłumaczyli, że zabierają ziemię, by stworzyć Fundusz Kościelny. Zyski z przejętych gruntów miały być przeznaczone m.in. na pomoc lekarską dla księży i odbudowę kościołów. W praktyce pomoc ta trafiała tylko do niektórych duchownych – tych z Kół Księży w Zrzeszeniu Katolików Caritas, którzy byli lojalni wobec PRL.

Gierkowa szczodrość

Choć trudno w to dziś uwierzyć, ale już od 1970 r. Kościół zaczął odtwarzać i pomnażać majątek. Gdy tylko Edward Gierek został I sekretarzem PZPR, ofiarował katolikom nieruchomości, które Kościół użytkował na Ziemiach Odzyskanych. W ten sposób stał się on właścicielem 4800 świątyń, 1500 innych budynków i 900 ha gruntów rolnych, które przed wojną w większości należały do ewangelików. Nie wyceniono wartości tej darowizny. Dwa lata później rząd przekazał na własność dodatkowe 662 obiekty (kościoły, klasztory, plebanie, budynki parafialne i cmentarze).

Za Gierka zliberalizowane zostały przepisy dotyczące budowy nowych świątyń; wcześniej wszystkie zezwolenia były dość ściśle reglamentowane. Prawda, że władza obrzydzała takie inicjatywy na wszelkie sposoby – nie pozwalała kupować gruntów pod budowę, nie przydzielała materiałów budowlanych i rozbierała wzniesione bez zezwolenia budynki. Tym niemniej polityka liberalizacji doprowadziła do tego, że w pierwszej pięciolatce lat 70. wybudowano 538 świątyń, czyli więcej niż przez ćwierć wieku od zakończenia wojny. Rekord ten został pobity w latach 1982–85, gdy państwo wydało pozwolenia na zbudowanie 1376 kościołów.

Według prof. Michała Pietrzaka, znaczne dochody – oprócz składek wiernych – przynosiły w PRL wpływy z opłaty cmentarnej. Kościół pozostawał wciąż w tej dziedzinie monopolistą, mając w swej gestii trzy czwarte wszystkich cmentarzy w Polsce (w 1970 r. zarządzał 6531 cmentarzami).

Od 1974 r. komuniści zezwolili parafiom i zakonom na prowadzenie działalności gospodarczej „w celach religijnych”. Działalność ta była ściśle kontrolowana przez państwo, ale po uzyskaniu pozwolenia można było prowadzić wydawnictwo, zakład poligraficzny, produkować dewocjonalia, a nawet zakładać hotele. Wyznaniowe osoby prawne zaczęto traktować jako organizacje non profit, płacące podatki jedynie od prowadzonej działalności gospodarczej. Podatki przestały być formą represjonowania Kościoła.
Tomasz W.

Tomasz W. handlowiec,
specjalista ds
bezpieczeństwa; od
wyzwania do...

Temat: Majątek, kościół i PRL

wcześniejsze podejście władzy (w Oświeceniu):


Kasaty klasztorów
Ireneusz Dańko
2009-11-19, ostatnia aktualizacja 2009-11-19 13:17

Zakony nie zawsze cieszyły się poparciem osób świeckich i diecezjalnego kleru. Olbrzymie dobra, którymi dysponowały, często kontrastowały z ubóstwem ślubowanym przez zakonników.

Nierzadko prowadziły do rozprzężenia klasztornej dyscypliny i gorszących konfliktów. Bogactwo kusiło rabusiów i niektórych monarchów. Już w XIV w. król francuski Filip IV Piękny fałszywie oskarżył o herezję templariuszy i doprowadził do likwidacji zakonu przez papieża Klemensa V, aby przejąć zakonny majątek i uwolnić się od długów. Na stosach spłonęli wówczas przywódcy rycerzy-mnichów.

Mniej dramatyczny przebieg, ale za to znacznie większy zasięg miały nowożytne kasaty zakonów. Zaczęły się w II połowie XVIII w. na fali ideologii Oświecenia. Zwolennicy racjonalizmu piętnowali bezużyteczność i pasożytnictwo mieszkańców klasztorów. Społeczną niechęć jako jedni z pierwszych na własnej skórze odczuli jezuici. Potęga Towarzystwa Jezusowego od lat budziła krytykę wielu osób. Intrygi i skandale finansowe, w których uczestniczyli niektórzy zakonnicy, budziły oburzenie w zachodniej Europie. W rezultacie zakon wyrzucono z Portugalii, a następnie z Francji i Hiszpanii. Wreszcie w 1773 r. papież Klemens XIV podpisał breve "Dominus ac Redemptor" (Pan i Odkupiciel), którym zniósł całkowicie jezuitów (wznowili działalność dopiero po upadku Napoleona).

Likwidacja Towarzystwa Jezusowego zbiegła się w czasie z kasatą innych wspólnot zakonnych. We Francji przy poparciu episkopatu jeszcze przed rewolucją zamknięto 450 klasztorów (tzw. wspólnot szkieletowych), które świeciły pustkami z braku powołań. Ten sam los spotkał kolejne zgromadzenia po 1789 r. i obaleniu monarchii. Z nadejściem Napoleona sekularyzacja przeniosła się do podbitych przez niego krajów. W całej Europie liczba zakonników spadła kilkakrotnie.

Na ziemiach polskich większość kasat klasztorów była dziełem zaborców. Monarchowie dążyli do podporządkowania sobie Kościoła katolickiego w swoich państwach, przejęcia zakonnych majątków, a także osłabienia Polaków. Pierwszy dekret o likwidacji klasztorów w Galicji podpisała cesarzowa Austrii Maria Teresa, lecz nie wprowadziła go w życie. Kilka lat później zamierzenia matki zrealizował syn i następca Józef II. Na początku 1782 r. w ramach tzw. reformy józefińskiej zamknięto wszystkie klasztory kontemplacyjne w państwie, które nie potrafiły wykazać żadnej pożytecznej społecznie działalności (prowadzenie szkół, szpitali, parafii). Majątki zlikwidowanych zgromadzeń przejęło państwo i nowo tworzone parafie. Z terenów Polski, które znalazły się po I rozbiorze w Austrii, znikła ponad połowa konwentów męskich i jeszcze więcej żeńskich. Wśród pierwszych, które padły ofiarą austriackiej polityki sekularyzacyjnej, były m.in. wspólnoty franciszkanów w Starym i Nowym Sączu. Ich majątki otrzymali m.in. koloniści niemieccy, którymi zasiedlano Sądecczyznę. We Lwowie dawny klasztor i kościół karmelitanek trzewiczkowych austriackie wojsko zamieniło na piekarnię. Budynki wykupił następnie Józef Maksymilian Ossoliński, tworząc na początku XIX w. słynną Bibliotekę Ossolińskich.

W Krakowie - jeszcze przed wchłonięciem przez Austrię - kilka klasztorów zamknął administrator miejscowej diecezji Michał Jerzy Poniatowski (od 1785 r. prymas Polski). Jako powód podawał trudności z utrzymaniem najuboższych domów zakonnych (m.in. karmelitanek bosych mieszkających przy kościele św. Marcina). Po trzecim rozbiorze zniknęły kolejne zgromadzenia, które nie potrafiły wykazać się pracą na rzecz społeczeństwa. Klasztor karmelitów bosych z kościołem św. Michała zamieniono na więzienie i sąd (istniały w tym miejscu do lat 50. XX w.).

Mimo szerokiego zasięgu, austriackie kasaty okazały się mniej dotkliwe niż w pozostałych zaborach. W Królestwie Polskim zależnym od Rosji miejscowy rząd w porozumieniu z władzami kościelnymi zlikwidował najpierw 35 klasztorów męskich i żeńskich, aby zaopatrzyć finansowo przeorganizowaną diecezję. Znacznie liczniejsze kasaty domów zakonnych na ziemiach polskich włączonych do Rosji nastąpiły w 1832 i 1864 r. W ten sposób władze carskie wzięły odwet za wsparcie powstań przez część zakonników. Z kilkuset klasztorów uchowało się zaledwie kilkanaście. Tylko nieco lepiej wyglądała sytuacja zakonów w Prusach. Niemieckie władze najpierw ograniczyły przyjęcia do nowicjatów, a następnie wydały całkowity zakaz, skazując zgromadzenia na wymarcie i kasatę pustoszejących klasztorów. Część wspólnot uratowała się, przenosząc w II połowie XIX w. działalność do Galicji (np. karmelitanki bose z Poznania). Z zaboru austriackiego po odwołaniu ustaw józefińskich w 1852 r. wyszła też większość inicjatyw, które w następnym stuleciu odrodziły życie klasztorne w innych częściach Polski.

http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,95299,7270694,kasaty_...
Adam Pietrasiewicz

Adam Pietrasiewicz Półliterat, Audytor
dostępności

Temat: Majątek, kościół i PRL

Warto przy tym pamiętać, że to nie jest tak, że wszyscy księża ślubują ubóstwo. Jedynie niektóre, nieliczne zakony mają takie ślubowania, i dotyczy to konkretnie samych zakonników i ich własnych dóbr, a nie dóbr zakonu.

Tak częste więc powoływanie się na "śluby ubóstwa" księży są więc zwyczajną manipulacją.

konto usunięte

Temat: Majątek, kościół i PRL

Stosunek władz komunistycznych do kościoła katolickiego w Polsce był niejednoznaczny i zmieniał się w czasie. Po złamaniu potęgi kościoła w końcu lat czterdziestych i początku pięćdziesiątych, nastał czas kooperacji, co było związane z potulnym wobec komunistów stanowiskiem Wyszyńskiego. Jedynymi oznakami niezależnej postawy kościoła były obchody milenijne a wcześniej list do biskupów niemieckich. Upadek Gomułki zmienił relacje pomiędzy państwem a kościołem. Gierek (podobnie jak późniejsi przywódcy komunistyczni) popierali ekspansję majątkową kościoła na ziemiach odzyskanych, upatrując w tym wzmacnianie polskości. Inna sytuacja wyglądała w ziemiach, które wchodziły w skład II RP, tu komuniści sprzeciwiali się ekspansji kościoła. Przełomem było powstanie Solidarności. Kościól występował w dwóch rolach: dawał oparcie Solidarności i był mediatorem pomiędzy władzą a społeczeństwem. Wzmocnienie swojej pozycji kościół wykorzystał dla pozyskiwania majątku. Dziś pamięta sie o bohaterskiej postawie Popiełuszki, ale nie wolno zapominać że tacy księża jak on byli marginesem w polskim kosciele. Był on krytykowany przez kościelny establishment

konto usunięte

Temat: Majątek, kościół i PRL

Adam Pietrasiewicz:
Warto przy tym pamiętać, że to nie jest tak, że wszyscy księża ślubują ubóstwo. Jedynie niektóre, nieliczne zakony mają takie ślubowania, i dotyczy to konkretnie samych zakonników i ich własnych dóbr, a nie dóbr zakonu.

Tak częste więc powoływanie się na "śluby ubóstwa" księży są więc zwyczajną manipulacją.
To to jest dopiero manipulacja i biznes sie kręci od 2 tys. lat :)

konto usunięte

Temat: Majątek, kościół i PRL

Adam Pietrasiewicz:
Warto przy tym pamiętać, że to nie jest tak, że wszyscy księża ślubują ubóstwo. Jedynie niektóre, nieliczne zakony mają takie ślubowania, i dotyczy to konkretnie samych zakonników i ich własnych dóbr, a nie dóbr zakonu.

Tak częste więc powoływanie się na "śluby ubóstwa" księży są więc zwyczajną manipulacją.


Ad rem :)
Żaden ksiądz ( czyli tzw. duchowieństwo świeckie ) nie jest zobligowany do składania ślubów ubóstwa. W/w dotyczy tylko części duchowieństwa zakonnego ( co określają poszczególne statuty zakonne ). Kolejne Codex Iuris Canonici ( zarówno z 1917 jak i 1983 roku ) - niczego takiego nie przewidywały.
Oczywiście przywoływanie się przez licznych antyklerykałów na "śluby ubóstwa" jest jawnym nadużyciem.
Stanisław Bartkowski

Stanisław Bartkowski Senior Software
Engineer, IBM
Laboratorium
Oprogramowania...

Temat: Majątek, kościół i PRL

Na Ziemiach Zachodnich bezpośrednio po wojnie był rozpaczliwy brak duchownych. Znane są przypadki, że zdesperowani osadnicy zatrzymywali przejeżdżające nieopodal pociągi, przeszukiwali i gdy znaleźli księdza, to go zmuszali, żeby się osiedlił i objął probostwo.
Prośby lokalnych społeczności do Episkopatu o przysłanie proboszcza były często oficjalnie popierane przez komórki partyjne, a nawet miejscowe urzędy UB.

konto usunięte

Temat: Majątek, kościół i PRL

Adrian Banaś:
Adam Pietrasiewicz:
Warto przy tym pamiętać, że to nie jest tak, że wszyscy księża ślubują ubóstwo. Jedynie niektóre, nieliczne zakony mają takie ślubowania, i dotyczy to konkretnie samych zakonników i ich własnych dóbr, a nie dóbr zakonu.

Tak częste więc powoływanie się na "śluby ubóstwa" księży są więc zwyczajną manipulacją.
To to jest dopiero manipulacja i biznes sie kręci od 2 tys. lat :)

No to trzeba było się przyłączyć do "biznesu" a nie malkontentować :)
( robota pewna, wypłata na czas - bez "widełek", dożywocie w jednej strukturze - awanse, prestiż - w wiejskich społecznościach wójt i pleban mają posłuch -:)).
Ps. Niestety ale wątek dotyczy kościoła i PRL ....

konto usunięte

Temat: Majątek, kościół i PRL

Sylwester R.:
Ad rem :)
Żaden ksiądz ( czyli tzw. duchowieństwo świeckie ) nie jest zobligowany do składania ślubów ubóstwa. W/w dotyczy tylko części duchowieństwa zakonnego ( co określają poszczególne statuty zakonne
http://demotywatory.pl/191559/Predzej-wielblad-przejdz...

konto usunięte

Temat: Majątek, kościół i PRL

Robert Suski:
Na początek część artykułu Cezarego Łazarewicza (Polityka 7 października 2010) RAPORT: Prześwietlamy majątek Kościoła, Co Kościół ma
Korzenie dzisiejszej materialnej potęgi Kościoła tkwią w przyjętej w maju 1989 r., tuż przed upadkiem PRL, ustawie o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. To jeden z najdłużej przygotowywanych aktów prawnych w Polsce. Prace rozpoczęły się pod koniec 1980 r. Prof. Michał Pietrzak, specjalista prawa wyznaniowego, który brał w nich udział, mówi, że im władza była słabsza, tym łatwiej hierarchom było przypierać ją do muru i żądać zadośćuczynienia za mienie utracone w czasach stalinowskich. Zakończenie prac legislacyjnych nieprzypadkowo zbiegło się w czasie z obradami Okrągłego Stołu, ponownym zalegalizowaniem Solidarności i przygotowaniami do czerwcowych wyborów 1989 r. – Na doszlifowanie ustawy zabrakło nam ze trzech miesięcy – mówi Aleksander Merker, ówczesny dyrektor generalny Urzędu do spraw Wyznań. – Ale władza naciskała, by uchwalić ją szybko, bo chciała mieć argument w wyborach kontraktowych.

Prace nad projektem były niejawne i uczestniczyli w nich tylko przedstawiciele Kościoła i władz komunistycznych. Wszystkie zapisy dotyczące spraw majątkowych, zaproponowane przez hierarchię kościelną, zostały wprowadzone do ustawy wiosną 1989 r. A im bliżej wyborów, tym strona rządowa była bardziej uległa. – Ustępstwa wynikały z przesłanek politycznych, a nie prawnych – potwierdza dziś dr Paweł Borecki z Katedry Prawa Wyznaniowego UW.

Ustawa, uchwalona ostatecznie przez Sejm PRL 17 maja 1989 r., była przełomowa jak na warunki socjalizmu typu radzieckiego. Gwarantowała zwrot zagrabionych majątków, dawała prawo handlu ziemią i budynkami, przyznawała ulgi podatkowe i celne, a także gwarantowała duchowieństwu ubezpieczenie społeczne, finansowane ze Skarbu Państwa. Kościół uzyskał prawo do zakładania własnych stacji radiowych i telewizyjnych, prawo do posiadania organizacji Caritas; państwo zostało zobowiązane do finansowania uczelni katolickich i dotowania rozmaitych instytucji katolickich.

Kluczowa okazała się formuła tzw. postępowania regulacyjnego. Oznaczała ona, że jeśli chodzi o zagrabiony w latach 50. majątek, sprawiedliwość przywracać będzie nie niezawisły sąd, lecz specjalnie powołana Komisja Majątkowa. Wymyślił to Aleksander Merker, bo – jak tłumaczy – powierzenie skomplikowanych spraw majątkowych setkom sędziów powiatowych uniemożliwiłoby ich szybkie załatwienie. – Chodziło o to, by kierować się zdrowym rozsądkiem, a nie literą prawa – mówi.

Przedwojenne zyski

W przededniu II wojny światowej Kościół był ekonomiczną potęgą. To zresztą paradoks, że wiemy więcej o nieruchomościach i finansach Kościoła katolickiego w II Rzeczpospolitej niż obecnie. Wiemy, ile miał ziemi, ile szkół, internatów, sierocińców, przedszkoli i szpitali. Jawny był wówczas nakład prasy katolickiej z podziałem na dzienniki, czasopisma diecezjalne i Akcji Katolickiej. (Dotacja roczna na utrzymanie duchowieństwa i wydatków religijnych wynosiła w 1939 r. 20 mln zł).

W ciągu 21 lat istnienia II Rzeczpospolitej Kościół zwiększył dwukrotnie swój stan posiadania z 218 tys. ha w 1919 r. do 400 tys. ha w 1939 r. Tuż przed wojną co dziesiąty hektar ziemi uprawnej w kraju należał właśnie do Kościoła. Domagał się on kolejnych 404 tys. ha jako rekompensaty majątku skonfiskowanego przez zaborców. Przed wojną uznawano te roszczenia za umiarkowane; z rachunków biskupów wynikało bowiem, że tylko w zaborze pruskim stracili oni 785 tys. ha.

Starania hierarchów często kończyły się sukcesem. Jedną z ostatnich przedwojennych zdobyczy było 12 tys. ha ziem pounickich wraz z kościołami i kaplicami, które po długich pertraktacjach przypadły katolikom w 1938 r. jako rekompensata za majątek przejęty przez Rosjan w XIX w. (Po stłumieniu w 1864 r. powstania styczniowego hierarchowie oszacowali skonfiskowany majątek na ok. 400 mln rubli w złocie).

Niektóre ówczesne roszczenia sięgały nawet czasów Jana Kazimierza. Na przykład zakon warszawskich wizytek aż do wybuchu wojny walczył o zwrot 13 ha przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, udowadniając, że działki te zgromadzenie otrzymało od króla w 1668 r.

Jedynym realnym zagrożeniem dla ziemskiej potęgi Kościoła była groźba zapowiadanej przez ówczesne państwo reformy rolnej. Podpisany w 1925 r. konkordat przewidywał nawet, że rząd wykupi część majątków kościelnych na cele reformy, ale przez kolejne 14 lat zapis ten pozostawał martwy. Hierarchom udało się obronić swoje włości, a reformę prowadzono kosztem gruntów mniejszości religijnych, głównie prawosławnych.

Powojenne straty

Po II wojnie światowej Kościół utracił ponad połowę posiadanej ziemi i zabudowań. Stało się to z powodu zmiany granic Polski. Gros majątków duchownych znajdowało się za Bugiem, na Kresach Rzeczpospolitej, a więc na ziemiach po 1945 r. przejętych przez Związek Radziecki.

Z archiwalnych dokumentów Ministerstwa Rolnictwa i Reformy Rolnej z 1945 r. wynika, że w granicach Polski Ludowej pozostało ok. 7 tys. katolickich gospodarstw o łącznej powierzchni ok. 170 tys. ha. Przez pierwsze powojenne lata ten majątek był bezpieczny. Nawet reforma rolna PKWN z 1944 r., która pożarła dobra polskich magnatów, nie dotknęła gospodarstw duchowieństwa. Utracili oni wtedy jedynie lasy, które znacjonalizowano.

Prawdziwe represje spadły na Kościół pod koniec lat 40. W 1948 r. państwo przejęło zakonne szpitale (nie odbierając jednak zakonom prawa ich własności), dwa lata później prowadzone przez Caritas domy dziecka, żłobki, przedszkola i przytułki. W 1950 r. Sejm przyjął ustawę o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki (określenie to ma swoje źródło w zwyczaju przekazywania gruntów Kościołom w zapisach testamentowych, czemu zwykle towarzyszył zakaz sprzedaży ziemi – grunty więc były niejako martwe w obrocie).

Nacjonalizacji miały podlegać gospodarstwa proboszczów, ale mogli oni zachować po 50 ha. W województwach poznańskim, pomorskim oraz śląskim władza była bardziej liberalna i wyznaczyła ten limit na 100 ha.

Kościół nigdy nie przedstawił wiarygodnego bilansu swoich ówczesnych strat. W katolickich publikacjach podawana jest nawet liczba 155 tys. ha, ale z zachowanych dokumentów wynika, że państwo przejęło 89 tys. ha. Nie jest więc prawdą, że w czasach stalinowskich duchowni stracili całą ziemię. W ich rękach pozostawać musiało co najmniej 38 tys. ha, skoro za taki obszar jeszcze w 1965 r. płacili podatki gruntowe. Wiadomo też, że część gruntów zdążyli sprzedać albo przepisać na prywatne osoby. To był dość skuteczny sposób ukrywania majątków w czasach represji.

Komuniści tłumaczyli, że zabierają ziemię, by stworzyć Fundusz Kościelny. Zyski z przejętych gruntów miały być przeznaczone m.in. na pomoc lekarską dla księży i odbudowę kościołów. W praktyce pomoc ta trafiała tylko do niektórych duchownych – tych z Kół Księży w Zrzeszeniu Katolików Caritas, którzy byli lojalni wobec PRL.

Gierkowa szczodrość

Choć trudno w to dziś uwierzyć, ale już od 1970 r. Kościół zaczął odtwarzać i pomnażać majątek. Gdy tylko Edward Gierek został I sekretarzem PZPR, ofiarował katolikom nieruchomości, które Kościół użytkował na Ziemiach Odzyskanych. W ten sposób stał się on właścicielem 4800 świątyń, 1500 innych budynków i 900 ha gruntów rolnych, które przed wojną w większości należały do ewangelików. Nie wyceniono wartości tej darowizny. Dwa lata później rząd przekazał na własność dodatkowe 662 obiekty (kościoły, klasztory, plebanie, budynki parafialne i cmentarze).

Za Gierka zliberalizowane zostały przepisy dotyczące budowy nowych świątyń; wcześniej wszystkie zezwolenia były dość ściśle reglamentowane. Prawda, że władza obrzydzała takie inicjatywy na wszelkie sposoby – nie pozwalała kupować gruntów pod budowę, nie przydzielała materiałów budowlanych i rozbierała wzniesione bez zezwolenia budynki. Tym niemniej polityka liberalizacji doprowadziła do tego, że w pierwszej pięciolatce lat 70. wybudowano 538 świątyń, czyli więcej niż przez ćwierć wieku od zakończenia wojny. Rekord ten został pobity w latach 1982–85, gdy państwo wydało pozwolenia na zbudowanie 1376 kościołów.

Według prof. Michała Pietrzaka, znaczne dochody – oprócz składek wiernych – przynosiły w PRL wpływy z opłaty cmentarnej. Kościół pozostawał wciąż w tej dziedzinie monopolistą, mając w swej gestii trzy czwarte wszystkich cmentarzy w Polsce (w 1970 r. zarządzał 6531 cmentarzami).

Od 1974 r. komuniści zezwolili parafiom i zakonom na prowadzenie działalności gospodarczej „w celach religijnych”. Działalność ta była ściśle kontrolowana przez państwo, ale po uzyskaniu pozwolenia można było prowadzić wydawnictwo, zakład poligraficzny, produkować dewocjonalia, a nawet zakładać hotele. Wyznaniowe osoby prawne zaczęto traktować jako organizacje non profit, płacące podatki jedynie od prowadzonej działalności gospodarczej. Podatki przestały być formą represjonowania Kościoła.

W pewien sposób PRL "pomógł" kościołowi, i na progu 1989 roku dał spore pole do popisu. Ale nie do końca był to zamierzony plan donacji. Lata 50,60 - to czas ujarzmienia kościoła ( ale przy tak głębokim katolicyźmie panującym w ówczesnym robotniczo-chłopskim PRL-u ), zamiast przysłowiowego kija wręczono marchewkę.
Miał to być sposób na uciszenie KK, by nie mącił w głowach szarych ludzi.
Dziś mało kto pamięta np. zerwanie konkordatu 12 września 1945 roku ( jednostronne - przez władze PRL-u, pod wieloma pretekstami m.in. że zawarty przez burżuazyjny rząd II RP, utrzymujący nikomu nie potrzebną instytucję, wrogich agentów Watykanu, czy cyt. za agencją Polpress " Rząd Polski stwierdza że konkordat zawarty pomiedzy RP a Stolicą Apostolską przestał obowiązywać wskutek jednostronnego zerwania go przez Stolicę Apostolską przez akty prawne zadziałane w czasie okupacji, a sprzeczne z jego postanowieniami". itp.
Szerzej: Peter Raina "Cele Polityki władz PRL wobec Watykanu". ).
Nie znajdując dużego popracia wśród duchowieństwa rzymsko-katolickiego ( ZBOWiD-owcy i Caritasowcy to zaledwie mała garstka kleru ), władze PRL-u, szukały innych rozwiazań - np. odbierając majątki klerowi rzymsko-katolickiemu, a przyznając kościołowi narodowemu ( temat rzeka, dla zainteresowanych polecam :
Konrad Białecki "Kościół Narodowy w Polsce" ).
O tej hojności i dobrobycie KK w PRL-u zwłaszcza lat 40 i 50 -tych obszerniej "Kościół w Polsce w latach przełomu" J.Żaryn.Sylwester R. edytował(a) ten post dnia 12.10.10 o godzinie 13:50

konto usunięte

Temat: Majątek, kościół i PRL

Adrian Banaś:
Sylwester R.:
Ad rem :)
Żaden ksiądz ( czyli tzw. duchowieństwo świeckie ) nie jest zobligowany do składania ślubów ubóstwa. W/w dotyczy tylko części duchowieństwa zakonnego ( co określają poszczególne statuty zakonne
http://demotywatory.pl/191559/Predzej-wielblad-przejdz...

:)
Brakło jeszcze "FiM", "Nie" i "Racjonalisty" -:)

konto usunięte

Temat: Majątek, kościół i PRL

Sylwester R.:
.
O tej hojności i dobrobycie KK w PRL-u zwłaszcza lat 40 i 50 -tych obszerniej "Kościół w Polsce w latach przełomu" J.Żaryn.Sylwester R. edytował(a) ten post dnia 12.10.10 o godzinie 13:50

Tekst który cytuję dotyczy hojności władz PRL wobec kościoła za czasów Gierka i Jaruzelskiego. Przecież wystarczy przeczytać wątek a nie pisać nie na temat. W latach 70dziesiątych zmienił się stosunek władz do kościoła, o czym wyraźnie pisze ten tekst. Jeszcze więcej uzyskał kościól w latach osiemdziesiątych kiedy wyrósł na powazną siłę polityczną w PRL
Ten tekst pokazuje drugie oblicze relacji kościelno-państwowych za czasów PRL. Oprócz konfrontacji istaniała również wspólpraca, z której obie strony czerpały profity. Obie strony były zainteresowane tą wspólpracą. Historia kościoła katolickiego w PRL to nie tylko razy jakie spadały na kościól ze strony komunistów, ale także wspólpraca
Tomasz W.

Tomasz W. handlowiec,
specjalista ds
bezpieczeństwa; od
wyzwania do...

Temat: Majątek, kościół i PRL

Robert Suski:
Sylwester R.:
.
O tej hojności i dobrobycie KK w PRL-u zwłaszcza lat 40 i 50 -tych obszerniej "Kościół w Polsce w latach przełomu" J.Żaryn.

Tekst który cytuję dotyczy hojności władz PRL wobec kościoła za czasów Gierka i Jaruzelskiego. Przecież wystarczy przeczytać wątek a nie pisać nie na temat. W latach 70dziesiątych zmienił się stosunek władz do kościoła, o czym wyraźnie pisze ten tekst. Jeszcze więcej uzyskał kościól w latach osiemdziesiątych kiedy wyrósł na powazną siłę polityczną w PRL
Ten tekst pokazuje drugie oblicze relacji kościelno-państwowych za czasów PRL. Oprócz konfrontacji istaniała również wspólpraca, z której obie strony czerpały profity. Obie strony były zainteresowane tą wspólpracą. Historia kościoła katolickiego w PRL to nie tylko razy jakie spadały na kościól ze strony komunistów, ale także wspólpraca

sugerujesz (bo bez źródeł) że Episkopat do spółki z Jaruzelskim zaganiali ludzi do kościołów w celu pacyfikacji nastrojów ?
nawet jeśli był (?!) misterny plan / zmowa w efekcie kościół się rozpolitykował i lud wychodził z nabożeństw "pokrzepiony"

http://wyborcza.pl/1,75517,3653427.html czyli dzień dzisiejszy jako efekt współpracy czarnych z czerwonymi

P.S poza p. Żarynem powstały również inne prace na temat - jego natomiast kojarzę "stronniczo"Tomasz W. edytował(a) ten post dnia 12.10.10 o godzinie 21:48

konto usunięte

Temat: Majątek, kościół i PRL

Robert Suski:
Sylwester R.:
.
O tej hojności i dobrobycie KK w PRL-u zwłaszcza lat 40 i 50 -tych obszerniej "Kościół w Polsce w latach przełomu" J.Żaryn.Sylwester R. edytował(a) ten post dnia 12.10.10 o godzinie 13:50

Tekst który cytuję dotyczy hojności władz PRL wobec kościoła za czasów Gierka i Jaruzelskiego. Przecież wystarczy przeczytać wątek a nie pisać nie na temat. W latach 70dziesiątych zmienił się stosunek władz do kościoła, o czym wyraźnie pisze ten tekst. Jeszcze więcej uzyskał kościól w latach osiemdziesiątych kiedy wyrósł na powazną siłę polityczną w PRL
Ten tekst pokazuje drugie oblicze relacji kościelno-państwowych za czasów PRL. Oprócz konfrontacji istaniała również wspólpraca, z której obie strony czerpały profity. Obie strony były zainteresowane tą wspólpracą. Historia kościoła katolickiego w PRL to nie tylko razy jakie spadały na kościól ze strony komunistów, ale także wspólpraca

Ależ ja nie mam problemów ze zrozumieniem treści.
Wspominając wcześniejszy okres, warto tylko zwrócić uwagę na genezę relacji KK a PRL ( nim nastąpiła epoka Gierka i Jaruzelskiego ), bo problem nie wyrósł z niczego .... . A autor powyższego tekstu "rozwinął" temat w środku PRL-u.
Co do kwestii współpracy - owszem była. Tylko warto rozróżnić kto współpracował ( i jakie czerpał profity ), i komu szczególnie zależało na "zalotach" do instytucji KK i jego hierarchii :)
Prawda jest dość brutalna - po obu stronach barykady funkcjonował "beton", ale tak naprawdę były to naczynia połączone - zwłaszcza od epoki tow. Gierka.

konto usunięte

Temat: Majątek, kościół i PRL

Tomasz W.:
Robert Suski:
Sylwester R.:
.
O tej hojności i dobrobycie KK w PRL-u zwłaszcza lat 40 i 50 -tych obszerniej "Kościół w Polsce w latach przełomu" J.Żaryn.

Tekst który cytuję dotyczy hojności władz PRL wobec kościoła za czasów Gierka i Jaruzelskiego. Przecież wystarczy przeczytać wątek a nie pisać nie na temat. W latach 70dziesiątych zmienił się stosunek władz do kościoła, o czym wyraźnie pisze ten tekst. Jeszcze więcej uzyskał kościól w latach osiemdziesiątych kiedy wyrósł na powazną siłę polityczną w PRL
Ten tekst pokazuje drugie oblicze relacji kościelno-państwowych za czasów PRL. Oprócz konfrontacji istaniała również wspólpraca, z której obie strony czerpały profity. Obie strony były zainteresowane tą wspólpracą. Historia kościoła katolickiego w PRL to nie tylko razy jakie spadały na kościól ze strony komunistów, ale także wspólpraca

sugerujesz (bo bez źródeł) że Episkopat do spółki z Jaruzelskim zaganiali ludzi do kościołów w celu pacyfikacji nastrojów ?
nawet jeśli był (?!) misterny plan / zmowa w efekcie kościół się rozpolitykował i lud wychodził z nabożeństw "pokrzepiony"

http://wyborcza.pl/1,75517,3653427.html czyli dzień dzisiejszy jako efekt współpracy czarnych z czerwonymi

P.S poza p. Żarynem powstały również inne prace na temat - jego natomiast kojarzę "stronniczo"Tomasz W. edytował(a) ten post dnia 12.10.10 o godzinie 21:48

Powyższego autora podałem tylko jako przykład, m.in ze względu na źródła na które się powołuje. Oczywiście jest wielu innych którzy poruszyli ten temat, a ilość opracowań idzie w dziesiątki .... .
Bardziej od ewentualnych skojarzeń ( lub jak kto woli "stronniczości" )intersująca jest rzetelność warsztatu.

konto usunięte

Temat: Majątek, kościół i PRL

Tomasz W.:

sugerujesz (bo bez źródeł) że Episkopat do spółki z Jaruzelskim zaganiali ludzi do kościołów w celu pacyfikacji nastrojów ?

Przeczytaj uważnie tekst. Kościół wykorzystał sytuacje pośrednika pomiędzy pozycją a państwem - także dla swoich finansowych celów. Rola polityczna kościoła wzmacniała się wraz z słabnięciem władzy komunistycznej. Nawet gdy spolegliwego wobec komunistów Wyszyńskiego zastąpił tak samo spolegliwy Glemp. Kościół, który został spacyfikowany na początku komunizmu zaczął pełnić rolę ważnego czynnika politycznego, z którym władza komunistyczna się liczyła. Relacje wzajemne kościół komuniści nie sprowadzają się do czarno-białych obrazków
nawet jeśli był (?!) misterny plan / zmowa w efekcie kościół się rozpolitykował i lud wychodził z nabożeństw "pokrzepiony"

Nikt nie mówi o planie. Kościół znał swoje miejsce w systemie i chciał zagarnąć kolejne pola działalności. Niektórzy księża angażowali się w opozycyjność choć episkopat zajmował bardzo zachowawcze stanowisko - wolał występować w roli mediatora a dzieki temu umacniać swoją pozycję w systemie.
To jest jednak mniej istotne. Ciekawsze są wzajemne interakcje jeszcze z czasów Gierka (a potem Jaruzelskiego) i niechlubna rola kościoła w niszczeniu lokalnych wspólnot na tzw ziemiach odzyskanych, gdzie kościół zagarnął majątek dawnych wspólnot ewangelickich. Komuniści przyglądali się zakusom katolików na zbory ewangelickie dopatrując się w tym czynnika polonizującego dawne ziemie odzyskane. W rezultacie w brutalny sposób katolicy przejmowali kolejne zbory ewangelickie. O ile władze komunistycznie niechętne były budowie kościołów w Polsce centralnej (do lat osiemdziesiątych, kiedy to komuniści to odpuścili), to nie miały nic przeciw przejmowaniu przez kk majątku ewangelickiego
Rafał D.

Rafał D. historyk

Temat: Majątek, kościół i PRL

Robercie twierdzenie, że episkopat, zachowując neutralnośc wolał umacniać swoja pozycję w systemie to teza z kategorii spiskowych teorii. Maszże jakies argumenty za tym? Skąd wiadomo, że wolał? Jakies pisma sa o tym mówiące?

konto usunięte

Temat: Majątek, kościół i PRL

Źródeł o relacjach kościół - państwo jest wiele. Także dotyczące umacniania pozycji majątkowej kościoła katolickiego w Polsce w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.

konto usunięte

Temat: Majątek, kościół i PRL

Ciekawostka o tamtych czasch i relacjach państwo-kościół:
"Kościół Katolicki w czasach komunistycznej dyktatury" -Studia i Materiały, Kraków 2007.
Kler był mocno podzielony, ale wśród niego wielu duchownych współpracowało z ówczesną władzą ( jeszcze spora część dokumentów i akt jest utajniona m.in poprzez decyzję ordynariuszy poszczególnych diecezji ... ), za przywileje czy gratyfikacje.
Rafał D.

Rafał D. historyk

Temat: Majątek, kościół i PRL

Robert Suski:
Źródeł o relacjach kościół - państwo jest wiele. Także dotyczące umacniania pozycji majątkowej kościoła katolickiego w Polsce w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.

Ale konkretnie w której publikacji padają słowa pzredstawicieli episkopatu, że wolą wzmocnić swoją pozycje i będą zachowywać neutralność. W tym mniej więcej brzmieniu. Bo robienie uproszczenia z ogólnikowych słów o zachowaniu neutralności to jednak nie to samo, prawda?



Wyślij zaproszenie do