Temat: Bolesław Wieniawa-Długoszowski − poezja, szabla i wódka
Zanim pokochał koniak z uporem stronił od alkoholu, zdobył wykształcenie jako lekarz, ale czuł się bardziej artystą, aż do poznania Józefa Pilsudskiego. Wtedy poczuł się żołnierzem. Wrażliwy, kochliwy, zdolny, potrafił rozweselić prawie wszystkich.Prawie - bo nie ulegli jego urokowi Wladysław Sikorski i Leon Berbecki. Jego fantazja i talent poetycki budziły radość , ale i zażenowanie(stosował wulgaryzmy, mnie sie one podobają). Tłumaczył moje ulubione "Kwiaty zła".Bardzo aktywny w walce, rasowy kawalerzysta pełen brawury, człowiek honoru. Mocno wstrząsnęła nim śmierć Marszałka, któremu towarzyszył w ostatnich chwilach. Sprawy alkowy czyniły go ulubieńcem dam, ale najpiękniej jego temperament skwitował Antoni Słonimski;"Wieniawa to siła wyższa",(romans z nim był nobilitacją towarzyską). Nominacja na ambasadora w Rzymie to nowy rozdział w jego życiu, najpierw jest porawnym mężem , ojcem, ale i politykiem. Roszady dyplomatyczne stawiają Wieniawę po drugiej stronie tej układanki...Wreszcie zakpiono z niego proponując ambasadę na Kubie. Wybrał własną drogę na drugą stronę,1 lipca 1942 roku w Nowym Jorku.Kiedyś napisał;
A przeto jestem gotów, kiedy chłodną nocą
Zapuka do mych okien zwiędły klonu liść,
Nie zapytam o nic, dlaczego i po co,
Lecz zrozumiem, że mówi;"no , czas bracie iść".
Można o nim pisać długo i mniej chaotycznie, ale ja widzę nie postać historyczną, ale niezwykłego mężczyznę.