Paulina Rzemińska

Paulina Rzemińska do wprowadzenia

Temat: co robię nie tak

Od ok. 3 miesięcy szukam pracy - nigdy tyle czasu jej nie szukałam, ale nie w tym sęk. Chodzi o to, że jestem zapraszana na rozmowy - średnio 3 razy w tygodniu, czasem są to oferty bardziej interesujące, czasem mniej. I TU POJAWIA SIĘ PROBLEM. Coś robię nie tak na tych rozmowach.
Z reguły początek rozmowy jest udany, jestem uśmiechnięta i profesjonalnie wyluzowana:), potem nagle COŚ się dzieje, kiedy opowiadam o sobie, o tym co robiłam, co mi sprawiało przyjemnośc, a co trudnośc - wszystko jest OK, potem słyszę pytania rekrutera, czyli wiem, ze rozmowa zbliża się ku końcowi i NAGLE przestaję się tą pracą interesowac (nie wiem co mi się dzieje - jest tutaj wiele psychologów to może mi podpowiedzą:).
W sekundzie tracę zapał i uśmiech i tracę efekt aureoli (z reguły go mam - bo na szczęście sprawiam wrażenie osoby bardzo miłej), i zaczynam się nudzic, chcę jak najszybciej wyjśc i nie angażuję się w rozmowę. Ewentualne zadania zaczynają sprawiac mi trudnośc, jak chocby zwykła rozmowa przez telefon, pojawia się stres i powątpiewanie w swoje umiejętności i zaczynam myślec "ale beznadzieja, jestem do niczego". serio.
Przychodzę do domu i odzyskuję dobry humor (mimo, że wiem, że nie dostanę kolejnej pracy. Tak jakbym na siłę odpychała możliwośc podjęcia pracy, swoją postawą pokazuję, że "ale bez sens!":). A jak rekruter jest osobą mało kontaktową - w sensie bardzo baaardzo spokojną - wtedy w ogóle rozglądam się na boki, mówię bez składu i bez entuzjazmu. Nie umiem utrzymac równego zaangażowania.
Zaczynam przeglądac się w oczach rekrutera i siebie negatywnie oceniac. ALe to jest sekunda, zdaje sobie sprawę, że zaczynam to czuc i koniec. Jak to zmienic? Jak od początku do końca utrzymac to dobre wrażenie?