Katarzyna K. sprzęt a nie
Temat: fachowe porady prawne, zapraszam
Czy prawnicy lub kandydujący do tego miana, nie potrzebują podczas rozpatrywania kazusw żadnej ściągi w postaci któregoś z kodeksów? Aaaa, to podziwiam pamięć. Fenomelną macie, tak z głowy słowo w słowo całe akapity.ctrl c+ctrl v? Aaaa, to może sam klient potrafi kodeks otworzyć i poszukać w spisie treści.
Znam kodeks pracy. Potrafię co nowelizację kupić nowy, poczytać zmiany, by potem poszukać w spisie treści itd. Czy zwykły pracownik nie potrafi? Potrafi, ale mu się nie chce, czasu nie ma lub może nie potrafi kojarzyć. Wystarczy jednak by uświadomił sobie wagę swojego problemu i znalazł chwilę, wtedy sam dojdzie. Czy więc inne sprawy cywilne potrzebują aż (aż?) prawnika, który zrobi dokładnie to, co sam zrobił? A nie mówię o tych, którzy ocierając się o granicę rutyny znają na pamięć wszystko z ich specjalizacji, a o tych świeżoupieczonych, nawet dopiero się dopiekających.
Mam zbyt niską samoocenę, stosunkowo, w stosunku do prawników. Nie ośmieliłabym się udzielać porad z mojej dziedziny jeszcze, bo doświadczenia mało i obycia w temacie również. Rozumiem, że studenci zdobywają w ten sposób jakieś doświadczenie, a klienci mają za friko (za friko?) odpowiedź na swój problem. Często czas jest cenniejszy niż te parę groszy dla żaka, a jeszcze mu się przyjemność robi. I to jest akurat dobry sposób na doświadczenie. Patrzymy jednak nie od strony studenta czy świeżego absolwenta, ale od strony potrzebującego porady.