Temat: zwierzę a sprawa... ludzka?
..:
ludzie, którzy biorą zwierzaka do domu jako kolejną zabawkę, albo traktują je jako gadżet do pokazywania (rodowody, wystawy - patrzcie i podziwiajcie), nie powinni zajmować się tymi stworzeniami. Może kwestia ma już początek w nazewnictwie - czy jestem opiekunem, czy właścicielem. Podstawą jest zapewnić zwierzakowi jak najbardziej sprzyjające mu warunki.
Skoro jednak ludzie sami sobie potrafią być wrogami, to jak od nich wymagać, by traktowali zwierzęta jako istoty, które czują i myślą?
Madrze powiedziane.
Ja tez nie mam dobrej opinii o tzw."hodowcach", bo niby opiekują się zwierzakami, kochają je, a z drugiej strony traktują jak towar do sprzedaży.
Niektórzy nawt nie interesują się, komu je sprzedają, a może ktoś nie zna rasy, albo zna i będzie niewłaściwie to wykorzystywał?
Ja sama miałam Dobermana, po championach klasy europejskiej - nie wykupiłam mu rodowodu - nie kupowałam go po to, żeby jeździć po wystawach - nawet uszu mu nie obcięłam, bo to straszne cierpienie, wg mnie bez sensu.
Kupiłam , bo lubię tę rasę, no i wg mnie to najpiękniejsze psy, wyglądają jak smukłe sarenki...
Fuks chował sie z dziećmi, w miłości i skutek był taki, że był niezwykle łagodny, przyjacielski, zalizałby każdego człowieka z miłości...
Inni widzą w Dobermanach tylko psy obronne.
No i to wykorzystują, bo często są wychowywane na agresorów.
Wszystko zależy od ułożenia psa, Dobcia też można wychować na super łagodnego i przyjaznego towarzysza.
Niektórzy nadużywają fakt, że pies pochodzi z rasy "obronnej" i szkolą w stronę agresji.
To okrutne, no i niebezpieczne.
Państwo nie do końca nad tym panuje.
I odwrotnie - łagodnego kundelka (albo pieska z tzw.łagodnej rasy) też łatwo wychować na potwora...
(kiedyś na ulicy be żadnego powodu - zostałam ugryziona przez...Golden Retriwera, a pewna koleżanka miała tak upiornego pudla, że atakował każdego, kto do obok niego przechodził...).
Małgorzata Biłowicka edytował(a) ten post dnia 17.01.09 o godzinie 08:01