konto usunięte

Temat: Słomiana wdówka....pomocy!!

Gabriela S.:
No właśnie.... skoro on tam pewnie dobrze się bawi, to ja chyba też zacznę, żeby potem nie żałować swojej naiwności i głupiego czekania na niego w samotności. Nie zrobię nic czego on tam według mnie nie robi....
zdrowa jesteś?
http://www.goldenline.pl/forum/1229298/spontaniczny-sex

konto usunięte

Temat: Słomiana wdówka....pomocy!!

Małżeństwo od 14 lat z dwójką dzieci ( 13 i 2 latka )
Piotr Cieślak:
Gabriela S.:
Nawet jak nie zdradza to i tak ma pecha, bo w to raczej nie uwierzę. od piątku wszelki słuch po nim zaginął :(

Od piątku????? To faktycznie ...... ale jesteście parą, narzeczeństwem, małżeństwem?
Mira M.

Mira M. florystka, pracownik
biurowy...

Temat: Słomiana wdówka....pomocy!!

Wybacz ....

Jak możemy Ci pomóc ...... ?
Dominika Wysocka

Dominika Wysocka pracownik biurowy

Temat: Słomiana wdówka....pomocy!!

Gabrysia ty pewnie chcesz zobaczyć jak smakuje taka zdrada wirtualna i teraz robisz zaczepki. Może akurat ktoś do ciebie napisze pod pozorem współczucia i pocieszenia... Po co na forach piszesz takie rzeczy? Nie boisz się, że ktoś może cię znac i twojego męża?

konto usunięte

Temat: Słomiana wdówka....pomocy!!

Dominika Wysocka:
Gabrysia ty pewnie chcesz zobaczyć jak smakuje taka zdrada wirtualna i teraz robisz zaczepki. Może akurat ktoś do ciebie napisze pod pozorem współczucia i pocieszenia... Po co na forach piszesz takie rzeczy? Nie boisz się, że ktoś może cię znac i twojego męża?

Mnie już nic nie zadziwi odkąd przypadkowo znalazłem w necie miejsce, gdzie ludzie zamieszczają swoje fotki w sytuacjach jednoznacznych. Więc nawet zakładając, że Gabrysia to nie fake, takie zaczepki to doprawdy niewinne igraszki.

konto usunięte

Temat: Słomiana wdówka....pomocy!!

Czułam, że coś jest nie tak. Jeszcze będąc w delegacji, podczas wieczornych rozmów na talku - wyznał, że mnie zdradził. Nie teraz, ale kiedyś tam, kilka miesięcy temu... I oczywiście standardowa bajeczka, że żałuje, że nie było mu dobrze, itd. do obrzygania.Te kolejne dni do jego powrotu nie pamiętam jak minęły, ale to co wtedy przechodziłam..łzy,niedowierzanie, huśtawka nastrojów....piłam cholernie dużo, chyba w ogóle nie trzeźwiałam.
Potem gdy wrócił, zaczęliśmy o tym rozmawiać,nie było kłótni, już do tego czasu ochłonęłam. Tłukliśmy ten temat całymi dniami i nocami, przez 4 dni. Ciągłe płakałam, nie było we we mnie złości, tylko ból, cierpienie i rozpacz: "Dlaczego mi to zrobiłeś??"
A on: potulny, czuły z delikatnością znosił moje ciągłe zalewanie się łzami.
Ale do czego zmierzam.
Minęło 6 dni od jego powrotu, od 2 dni już nie płaczę, wszystko we mnie się uciszyło i uspokoiło. Owszem ciągle o tym myślę, ciągle sobie wyobrażam jak posuwa tamtą sukę, ale już tak to nie boli. A między nami jest teraz cholernie namiętnie, jest dużo czułego sexu, dużo jak jeszcze nigdy.
I to mnie zastanawia, że tak szybko poszło, tak szybko potrafiłam przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego. Nie ma żadnego wstrętu, obrzydzenia. Pomimo że głęboko w sercu jest ciągle krwawiąca rana i ta cholerna podejrzliwość i nieufność, to na zewnątrz, jak napaleni nastolatkowie.Zawsze mi się wydawało, że po zdradzie będzie "koniec świata", a tu jest zupełnie inaczej. I zastanawiam się czy moje zachowanie jest zdrowe....

Następna dyskusja:

Uzależniam się-pomocy!




Wyślij zaproszenie do