Temat: Sekret udanego zwiazku
Jak to co się dzieje? Toż piszę, że amerykanie dowiedli, że to geny wszystkiemu winne są!!;-)
A tak na poważnie... zwróciłem uwagę na pewną prawidłowość obserwując własne i cudze związki. Otóż według jednej szkoły, najbardziej pasują do siebie ludzie podobni, według innej - ci różni, że niby przeciwieństwa się przyciągają. A ja twierdzę, że prawda leży po środku. W parach skrajnie różnych, to właśnie ta odmienność fascynuje, ta inność, tajemniczość. Problem zaczyna się pojawiać, gdy ta inność staje się codziennością i nie ma już nic więcej do odkrycia. Magia - pyk - wypala się. Z kolei w parach zbyt podobnych... druga osoba jest po trosze lustrem, odbiciem naszej osoby. Widzimy u niej swoje zalety i kochamy te zalety. Problem w tym, że widzimy też wady. To zwierciadełko sprawia, że widzimy nasze wady baaardziej wyraźnie niż byśmy chcieli i w końcu pojawia się refleksja: no dobra, u siebie tolerować to muszę, ale u niej/niego to już przesada. I diabli związek biorą, bo niszczyć jest łatwiej i szybciej niż zmieniać. Do zmian potrzeba chęci i wysiłku.
Anna S.:No tak i wszystko pięknie i ten kult miłości się chwali. Ale z drugiej strony skąd ta fala pozwów rozwodowych w sądach. Co się dzieje ze związkami że nie mogą się utrzymać?
Piotr D.:A ja dziś w teleekspresie usłyszałem coś, co mnie z nóg zwaliło. Otóż podobno naukowcy odkryli gen zdrady! Gdzie? A gdzieżby indziej - w Ameryce oczywiście:D Według ichniejszych teorii to jest gen, który decyduje o wzajemnym podobieństwie - i to właśnie nadmierne podobieństwo decyduje o... (rany Boskie, co ci amerykanie wymyślili????) zdradzie!
A żeby też zasiać nutkę optymizmu - w mojej najbliższej rodzinie jest takie małżeństwo, które przeżyło ze sobą ok 60 lat. Mają 11 dzieci (11!!!!). Każde dziecko ma swój dom, wyszło na ludzi, 9 ma rodziny w których króluje kult miłości i wzajemnego szacunku. Takie rzeczy są możliwe, proszę Państwa, i to nie tylko w Erze;)
Serce roście, gdy na nich patrzę:)))