Temat: Przyjaciel od seksu
Łukasz S.:ok to teraz mi powiedz o czlowieku ktory przez cale lata zyje ze swoja przyjaciolka ff - ale w koncu przychodzi czas zeby poukladac sobie z kims zycie - bylbys w stanie z dnia na dzien zerwac z tym? a nawet jezeli Ty byc potrafil to co w przypadku gdyby Twoja przyszla druga polowa nie umiala?
Tak czy inaczej jestem na nie - nie mowie tutaj, ze nie mozna tak zyc bo jak widac z wielu przykladow - mozna, ale chyba nie mozna tak zyc na dluzsza mete. Mowie, ze nie starajmy sie szufladkowac sprawy jako cos normalnego bo wtedy wrocimy do dzunglii. (moje zdanie) Łukasz Skłodowski edytował(a) ten post dnia 03.11.06 o godzinie 17:16
Niepotrzebnie probujesz tę sprawę ująć w takie ramy. Mam na myśli to, ze ktos "przez cale lata zyje ze swoja przyjaciolka ff" i "z dnia na dzien zerwac z tym". To nie jest nałóg, choroba, czy nie wiadomo co jeszcze, zeby analizowac w ten sposob. Jest to jakis sposob zgodnego zachowywania sie doroslych osob, ktore swiadomie podejmuja decyzję i nic wiecej. To nie jest jakies uzaleznienie. Szansa na to, ze ktos nie bedzie w stanie zbudowac sobie nazwijmy to "jednolitego" zwiazku jest dokladnie taka sama jak w przypadku osob, ktore takich zachowań nie preferują. Zarowno jedni jak i drudzy moga sie do stalych zwiazkow nie nadawac i nie ma tu zadnego zwiazku z ff. Osądy, iz osoby preferujące ff są niezdolne w wiekszym stopniu do budowania czegos nie maja zadnych konkretnych podstaw.
Szufladkować tego pod katem normalnosci badz nie tez nie mozna. Slowo "normalnosc" to temat rzeka i wg mnie takze nie mozna tego rozpatrywac w takiej kategorii. Nalezaloby zaczac od jego zdefiniowania itd., ktore zalezy zalezy od wielu czynnikow spoleczno-kulturowych, otoczenia, itp., ale czy to naprawde w czyms pomogloby? Nie.
Watek z dzungla jest conajmniej ciekawy w sensie wyjasnienia, ktorego brak. Kazdemu bardzo latwo przykleja sie do tych spraw rozne "nalepki", ale mozna zauwazyc, ze tak naprawde rzadko owe nalepki sa zaopatrzone w jakies konkretne i sensowne argumenty. To jest prywatna sprawa kazdego, jak uklada sobie relacje i zycie. Oceny moralne, bez argumentow i bez poparcia konkretnymi doswiadczeniami sa zbedne.
Osobiscie zreszta nie sadze by jakiekolwiek rozsadne czynnosci korzystania z zycia przez dwie osoby, ktore nie polegaja na czynieniu innym krzywdy, moglyby byc kiedykolwiek czyms negatywnym...