Temat: Pozwólmy swojemu umysłowi... na zwariowane myślenie
Jakieś 10 lat temu siedziałem po nocy i usiłowałem cos sklecic (pamietam jak dzis - ofertę na sieć dla jakiegoś ośrodka konferencyjno - szkoleniowego w Bieszczadach, liczyłem, że jak wygramy, to bede nadzowrował wdrożenie i spędzę jakieś trzy tygodnie w okolicach Połoniny Wetlińskiej). Ponieważ działaliśmy w duecie z kolega, a były to czasy przedinternetowe (może i dawniej, niż 10 lat temu?), musiałem mieć włączony telefon. A trzeba trafu, że bardzo podobny numer miała mieszcząca sie gdzieś w pobliżu agencja towarzyska. Klienci agencji, wybierajac numer drżącymi z pożądania palcyma, mylili sie niekiedy i dzwonili do mnie. Na grzeczną uwagę, że pomyłka mieli miły zwyczaj obrzucania mnie bluzgami. Po kolejnym telefonie wdałem sie w rozmowe z potencjalnym klientem:
Ja: Dobry wieczór
Potencjalny Klient: Dobry wieczór, czy dzisiaj jest Łucja?
J: Łucja, Łucja... Jakby to panu powiedzieć, Łucja. Robilismy badania personelu i Łucja jest tego no - pozytywna.
PK: Cooo?
J: No - pozytywna. A Pan się z nią, tego, widział w ciągu ostatniego miesiąca?
PK: No taaak w zeszłym tyyyygodniu.
J: Wie Pan, to nic nie znaczy, pan pójdzie w poniedziałek do przychodni zrobi test i zobaczy Pan, że wszysttko będzie dobrze.
PK: Dooobrze.
J: Bo wie pan, jak bedzie chciał nas pan odwiedzić następnym razem, to niech pan weźmie wyniki badań ze sobą.
PK. OOOOOOO
No i skończyliśmy rozmowę i miałem straszne wyrzuty sumienia. A potem pomyslałem sobie że:
dzięki mnie facet zaoszczędził, parę złotych, nie popadł w grzech nieczystości, a do tego w poniedziałek kiedy zrobi sobie te badania, to będzie miał najszczęsliwszy dzień w życiu.