Temat: Piszecie czy nie piszecie?
Piszę i to piórem, bo lubię ładne pióra. To nawet głupota kupować za kilkaset złotych coś, co można i za kilka, ale niech tam. Nie przeszło mi od podstawówki, choć wtedy ładność pióra była proporcjonalna do długości kolejki po nie. Jedno made in china służyło mi przez bite 10 lat.
Co zaś do duszy.. Czy Wy nie przesadzacie? Gdyby nie ta propaganda o romantyczności listów, czy tak samo listy miałyby większą dla Was wartość niż mail? Bo mi się wydaje, że nawet nie słowa, a intencja decyduje o romantyzmie. Piękny list napisany pięknym pismem wskazuje jedynie na to, że chłop ma gadane o słowikach i zachodach słońca i że ma ładny charakter pisma. Piękny mail tym się różni, że można ukryć swoje kulfony i że maili nie można schować w cudownej decoupageowskiej skrzyneczce zamykanej na złoty kluczyk, pomiędzy zapachowe suszki z lawendą. To zaś wcale nie wskazuje na to, że darzy się specjalnie gorącycm uczuciem nadawcę listów, ale lubi się utulać w kobieco-tkliwej atmosferze minionych adoratorów.
Dla mnie list nie ma duszy, ani mail, ale zapewnienie, że mogę na X liczyć i że faktycznie X jest gdy go potrzebuję, gdy go nie potrzebuję, zawsze. Sam list łechce tylko moją próżność, a jeśli ten, przy którym jest mi bezpiecznie nie umie ładnie pisać, bo jest dobry w budowaniu mostów lub skrawaniu metali, to czy można tak deprecjonować trud włożony w napisanie koślawego maila i krzywić się, że to nie list? Niech pisze jak kura pazurem, niech maile są krótkie i ze zdaniami niezbyt ładnymi stylistycznie. Mnie to wsio rawno.
Wiem, że Wy także ;) Ale takie zachwalanie listów to rodzaj fetyszyzmu.