konto usunięte

Temat: MĘŻCZYZNA MĘŻCZYŹNIE... - pytanie do Panów

Przejrzałem linki które Pan podał, przeczytałem dokumenty, znalazłem nawet tego nieszczęśnika od warsztatów.

Napisałem długi, kwiecisty i zjadliwy komentarz. A potem przez pomyłkę zamknąłem okienko i wszystko diabli wzięli. :D

Ale skoro już żółci trochę upuściłem, mogę napisać krócej, spokojniej i może bardziej z sensem.

Akurat z Panem Jarosławem się troszkę znamy i ostatnio w czasie prywatnej dyskusji wyszła jedna wspólna lektura, która moim zdaniem (kłocić się o to z JJD będziemy w niedzielę) przebija wszystkie powołane przez Pana 'bullshits' i stanowi znacznie właściwszą podstawę rozważań. Jest to książka (teraz już seria książek) Johna Eldredge'a "Dzikie serce", NB polecona mi przez moją (niefeministyczną) terapeutkę. Całkiem sporej części czytelników może się nie podobać nieco nawiedzony amerykańsko-chrześcijański ton. Warto - jeśli jest to dyskomfort - znieść to, bo to jest jedna z nielicznych książek mówiąca całkiem po prostu o tym, czego potrzebuje mężczyzna, aby być pełnym, szczęśliwym i zrealizowanym. Nie będę streszczał. Kto chce niech czyta.
Ale ostrzegę - to jest znacznie trudniejsze do zaakceptowania i wprowadzenia w czyn niż pielęgnowanie poczucia winy u feministów, poczucia krzywdy u stłamszonych ojców a nawet niż samokastracja w imię "równości płci i sprawiedliwości. "

Owocnej lektury i inspirującego protestu wewnętrznego życzę.

konto usunięte

Temat: MĘŻCZYZNA MĘŻCZYŹNIE... - pytanie do Panów

Maciej S.:(...) synowie tych mezczyzn wiecej czasu spedzaja z matkami, brakuje czasu na przekazywanie pokoleniowego samczego modus vivendi i synowie ci nabieraja ciut innego zestawu cech. Potem mechanizm powtarza sie przez 3-4 pokolenia i mamy koniec XX wieku i poczatki narzekania na jakosc faceta i wynalazki w stylu metroseksualizm.(...)


IMHO (podobno nie ma czegoś takiego jak HUMBLE opinion ;0) ) to jest prawda, ale "procesy industrializacji oraz korporacjonizm" które powołał Pan wyżej są ubocznymi czynnikami. Mówimy o cywilizacji białego człowieka, której korzenie tkwią w Europie i żywią się sokami feudalizmu i chrześcijaństwa (oraz licznych przez wieki sprzeciwów wobec powyższych). Ta cywilizacja wykształciła typ mężczyzny-wojownika, konkwistadora-kolonizatora, rycerza, gentlemana, kupca i odkrywcy. Na dobre i złe, mężczyzna funkcjonował w dwóch światach:
* męskim - zewnętrznym (także w sensie yang), pełnym rytualnej przemocy i ryzyka, rywalizacji, czynienia ziemi sobie poddaną i-t-d; hierarchicznym i kultywującym indywidualną postawę oraz gotowość do poświęcenia ideałom (za króla i ojczyznę, za wolność waszą i naszą, za wiarę i za inne takie).
* kobiecym - wewnętrznym (także w sensie yin), gdzie agresja dokonywała sie nie wprost, gdzie rytuały były całkiem inne - głównie skierowane na opanowanie i ograniczenie tej właśnie męskiej przemocy. Z tym że w owym świecie był jedynie gościem...
Rola i geneza tych dwóch światów wydają mi się na tyle oczywiste, że nie będę się tu o nich rozwodził. Ich doskonałym anekdotycznym podsumowaniem jest angielskie powiedzenie "Gentleman na zachód od Suezu nie odpowiada za to co czyni gentleman na wschód od Suezu".

Filarem tego dwoistego kosmosu była zrytualizowana i sformalizowana przemoc. Oczywiście mówię o przemocy męskiej - kobiety miały swoje metody i rytuały, których nie znam. Jak N. będzie w dobrym humorze to się może podzieli swoją wiedzą np. o tym jak wielu tyranów domowych zeszło na 'apopleksję' spowodowaną nadmiarem pewnych chemikaliów w zupie...

Przemoc (a szczególnie wojna) miała dwie zasadnicze cechy:
* była osobista - w walce brali udział konkretni ludzie, wystawiali się na porównywalne ryzyko i robili to dobrowolnie.
* była zrytualizowana - przede wszystkim po to żeby jak najbardziej uchronić tych, którzy nie byli wojownikami. Kobiety, dzieci, starcy, bezbronni - ci wszyscy (w założeniach) nie mieli nic do gadania, ale też nie byli "mięsem armatnim".

W tym świecie (z poprawką na realia) śmierć gwałtowna groziła w zasadzie tylko tym, którzy sie na jej ewentualnośc godzili. Reszta (znów - w założeniu) w zasadzie była bezpieczna.

I ten świat umarł.

Umierał po kawałku, w miarę jak erodowały normy opisane powyżej. Moja prywatna cezura, to pierwsza wojna światowa. Ona ostatecznie złamała etos wojownika, ona pierwsza była masowa (w sensie wciągnięcia do walki nie tylko tych, co chcieli walczyć) i totalna (dalekosiężna artyleria, lotnictwo bombowe i wysiłek wojenny zaplecza). Ona jako pierwsza odczłowieczyła starcie (gazy bojowe, artyleria w wojnie pozycyjnej). Zdemokratyzowana, odrytualizowana przemoc "poszła w lud".

cdn.



Piotr Skulski edytował(a) ten post dnia 06.12.06 o godzinie 03:41

konto usunięte

Temat: MĘŻCZYZNA MĘŻCZYŹNIE... - pytanie do Panów

cd.
Kiedy mężczyźni umierali na froncie, kobiety zastępowały ich w fabrykach i w życiu społecznym. Znaczenie tego procesu dla kobiet opisywano wiele razy - nie mi się tym tutaj zajmować. Ważne, że mężczyzna wracający z wojny zastał już inną kobietę - partnerkę w jego własnej grze, a nie mieszkankę innego świata. Granica między światem kobiet i mężczyzn zaczęła pękać. A miało to rozliczne skutki.
W "Historii Rzeszy Niemieckiej" Jerzy Krasuski porównuje straty ludzkie poniesione przez Niemcy, Francję i Wielką Brytanię w I wojnie. W stosunku do swojego potencjału największe straty poniosła Francja (trudno sie dziwić), Niemcy zaś miały rekordową liczę ofiar nie-śmiertelnych (inwalidzi wszelkiego rodzaju, w tym psychiczni) - oni stali się zaczynem społecznym hitleryzmu.
Brytyjczycy i Amerykanie (to już moja interpretacja) "oberwali" przede wszystkim emocjonalnie. Pierwsi utracili poczucie dominacji imperialnej, a drudzy poczucie bezpieczeństwa przed "lokalnymi problememi Europy".

Powrót do domu był traumatyczny. Poza Amerykanami wszyscy w zasadzie byli przegrani. Gromady mężczyzn przemielonych przez machinę wojny, do końca życia prześladowanych przez wspomnienia grozy śmierci. Kobiety, które czekały na nich, teraz miały więcej jeszcze problemów niż podczas wojny - zajęły przecież "niszę ekologiczną" mężczyzn, a ich własna tymczasem zaczęła znikać.
Al katastrofalny okazał się inny czynnik. Oto po raz pierwszy na tak masową skalę do każdej rodziny w Europie zawitał strach przed wojną. Nie był to jeszcze paraliżujący strach przed zagładą, on przyjdzie później, wraz z ludobójstwem a potem z bombami A, H i N. Tymczasem to JESZCZE w miarę normalny strach o życie najbliższych - bo już wiadomo, że wojna przestała być rozrywką dla amatorów i zajęciem dla zawodowców. Teraz już wiadomo, że wojna może zabrać każdego. I nic się na to nie poradzi.
I tak zaczęło panowanie strachu w naszej kulturze - strachu, który aż do dzisiaj rządzi postępkami mężczyzn i kobiet, który stworzył ruch pacyfistyczny, zimną wojnę, poprawność polityczną, i wiele innych zjaiwsk. Strachu który każe nam odcinać się od własnej tożsamości. Strachu który każe kobietom wychowywać chłopców na grzcznych i łagodnych, który każe mężczyznom wstydzić się własnej agresywności - i umierać tysiąc razy, jak mówi stare przysłowie.
Ale natury się nie oszuka. Głupie 90 lat nie wystraczy (na szczęście) żeby usunąć z puli genowej agresję, dominację i rywalizację w męskim stylu. Tak samo jak nie wystaczy żeby usunąć z kobiet empatię, opiekuńczość i gotowość do zabijania w obronie najbliższych.
Tłamszone systematycznie, te instynkty wyradzają się, mutują i wciąż na nowo wyrywają się spod kontroli. A gdy zabrakło starych, ugruntowanych rytuałów (albo zjednoczone brygady strachu zadbały o ich ośmieszenie i zdyskredytowanie), tworzą się nowe - w niszach wolnych od nadzoru dorosłych. Tworzą się od zera, od poziomu stada, plemienia. I nie dziwmy się, że są prymitywne...

Dosyć na dzisiaj - rozpisałem sie nieco. Mam nadzieję, że przesłanie moje jest jasne: pozbądźmy się strachu, chłopcy i dziewczęta. Odważnie i z szacunkiem zacznijmy odkrywać siebie takich jakimi jesteśmy - a potem dokonujmy świadomego wyboru gdzie chcemy iść dalej. Ten świat, choć zmieniony i zmienny, wciąż potrzebuje mężczyzn będących mężczyznami i kobiet będących kobietami (jak też i innych kombinacji powyższych cech ;-) ). I jest wystarczająco wielki i różnorodny, abyśmy wszyscy mogli w nim istnieć i rozkwitać.
Czego Wam i sobie (w dniu urodzin) życżę.
Rafał G.

Rafał G. sam. spec. ds.
windykacji, ULTIMO
S.A.

Temat: MĘŻCZYZNA MĘŻCZYŹNIE... - pytanie do Panów

Jarosław j.:Czy ktoś z Was natknął się aby w sieci na stronkę typu polki.pl, ośka etc. tyle że poświęconą MĘŻCZYZNOM?

Cos w rodzaju "grup wsparcia", samopomocy, doskonalenia się, wymiany doświadczeń (bycia synem, bratem, przyjacielem, ojcem, męzem, pracownikiem, biznesmenem etc.)

I żeby było jasne - chodzi mi o preferencję HETERO ;-)



Ja znam ! ja znam !!!


http://durex.pl

Jak boga kocham - sobie pomagają tam jako żywo ;)
Paweł C.

Paweł C. studio projektowe
invitro

Temat: MĘŻCZYZNA MĘŻCZYŹNIE... - pytanie do Panów

Maciej S.:Wyszukalem:

http://www.cwluherstory.com/CWLUArchive/vaginalmyth.html



dziękuje bardzo

Następna dyskusja:

zadaj sobie sama to pytanie...




Wyślij zaproszenie do