Temat: A może kawał :) :) :D
Raz Mosze, średni handlarz natury konfekcyjnej, zarobił duże pieniądze na targu. Tak duże, że bał się wieczorem z nimi wracać do domu, a dom był daleko, a daleko - to było bardzo daleko, a nawet za daleko. To on, Mosze, poszedł do miejscowego rabina i mówi, że on chciałby zdeponować swoje pieniądze na tydzień. Rabin powiedział, że to jest git i normalne, ale powiedział również - Mosze, ja chcę, abyś ty miał świadków. Mosze wolał, że on ma zaufanie, ale rabin zawołał swoich współpracowników z drugiego pokoju i mówi - Rappaport i Gold, wy tu jesteście świadkami, że Mosze daje mi na przechowanie te pieniądze.
Po tygodniu, Mosze pozdrawia rabina i mówi - Rebe, ja przyjechałem po moje pieniądze. - Jakie pieniądze?, pyta rabin. Ja nic nie wiem o żadnych pieniądzach. - Rebe, krzyczy Mosze, ja mam świadków, Rappaport i Gold widzieli, jak ja je u ciebie zostawiałem. Ty ich zawołaj.
Rabin zawołał obu i pyta - Czy wyście widzieli jak ten kupiec zostawiał u mnie jakieś pieniądze?
- Nie, myśmy nic takiego nie widzieli, odpowiedzieli jednym głosem Rappaport i Gold.
Mosze był załamany. Ale kiedy te dwa zamknęli za sobą drzwi, rabin otworzył szufladę i położył na stół sakiewkę. - Masz tu Mosze twoje pieniądze.
- Rebe, przecież dwa minuty temu ty powiedziałeś, że ty nie masz żadne moje pieniądze.
- Ujś, Mosze, ty przestań krzyczeć, ja tobie tylko chciałem pokazać, z jakimi sukinsynami ja muszę współpracować.