Temat: Za bogaci jesteśmy?
Jak ma Pan problem ze zrozumieniem przykładów - również ma Pan pewnie problem z odbiorem rzeczywistosci...
Prosze wybaczyć, ale nie bede rzucać na prawo i lewo przykładami i nazwami czy nazwiskami - bo TAKIEGO POWODU NIE WIDZE.
Kazdy kto REALNIE podchodzi do życia i właśnie ma owe DOSWIADCZENIE W DANYCH KWESTIACH - WIE ŻE TAK SIE DZIEJE (moje przykłady wcześniejsze na które sie Pan powołał).
Podam w ramach scisłosci przykład, żeby uniknąć kolejnych Pana bezpodstawnych czepliwości:
np. nieprawidłowosci w Domu Małego Dziecka w Gorzowie Wlkp., czy Fundacja im Jana Pawła II w Gorzowie Wlkp. - przy ul. Słonecznej - jak dobrze pamietam?
Pomijam juz fakt, że mój udział w dyskusji - rozpoczął się od zwrócenia uwagi na Pana BŁĄD RZECZOWY - właśnie w ramach podawania PRZYKŁADÓW..., o którym juz tak rozmawialismy, a które zdaje się są Panu tak potrzebne i ważne...
To Pan własnie - POWOŁUJĄC SIE NA KONKRETNY PRZYKŁAD - PODAŁ GO Z BŁĘDEM RZECZOWYM... (nie ten Rząd przyczynił sie do upadku Pana Piekarza i nie za tego Rządu ten Pan miał problemy oraz żywnośc niszczyc zacząto...!)
Więc prosze mnie nie pouczać jak podawać przykłady, bo nie narzekam - zwł. jak mam podawać takie przykłady, które osobom kojarzącym realne problemy darczyńców, biznesu i prawa - z pewnością NIE SĄ OBCE...
Z całym szacunkiem, ale jak Pan nie zna faktów - to lepiej sie nie odzywać i nie czepiać (wtedy właśnie jest sie m.in zasypywanym odpowiedziami, argumantami i przykładami...), albo sie czegoś może nauczyc i dowiedziec dla siebie skoro nie znał Pan tych kwestii i potzrezbuje Pan przykładów...
Jeśli Pan zaś kwestie te zna i moje przyklady są dla Pana takie oczywiste - to o co Panu chodzi??? :)
- i po co Panu potrzebne przykłady - skoro każdy z tematem obeznany - je zna...??? :)
Chyba, że znowu próbował je Pan bezpodstawienie podważyc, co tez znowu Panu nie wychodzi (15 argumentów wczesniejszych podtrzymuje, adresy ma Pan wyzej).
Pyskówka w starciu a wiedza, doświadczeniem i argumentami w danej sprawie - zawsze polegnie...
Osobiście kiedy rzucam ostrzejszymi ripostami i argumentami - tylko kiedy jestem ich pewna i wiem co pisze czy mówie...
Innym też to radzę...
A gdybym sie pomyliła, zapewniam, że w przeciwnieństwie do kilku t uużytkowników - problemu z przyznaniem sie do błedu bym nie miała...
Jak Pan tych przykładów nie rozumie - to prosze sie nie przejmować i nie wczuwać sie nadmiernie w role Adresata :)
Poza tym proponuje troche więcej wiary w kojarzenie faktów i rozumienie rzeczywistosci przez inne osoby... (i cieszę się, że należy do nich chocby Pan Tomasz M., i mimo, że takiego poparcia nie potrzebuję - to kazda wypowiedx Pana Tomasza i jego konsruktywne uwagi i zdanie - też mi to potwierdza.
Zaskoczyła mnie tylko PAni Karolina A., ale cóż... może ma zły dzień, więc taką tezę o mojej dwu-osobowości sobie wysnuła :)).
Ja pisałam to raczej z myslą o ludziach, którzy fakty łączą, sami też podają argumenty i przykłady (oby nie błędne Panie Krzysztofie... (Rząd 2005/06 - kontra piekarz 2004) i Panie Andrzeju (Krus-Zus)...) - a przy tym znają chociaż odrobine realia - i te fakty są im chociaż w jakims stopniu znane, bądź mają mi cos konstruktywnego do przekazania - o czym z chęcia sie dowiem.
Niestety narazie niewiele takich kwestii w wypowiedziach znalazłam, a moich kilka opinii i przykładów rzeczowych spotkało sie wręcz z niechęcią i "obrażalstwem" oraz "podjudzactwem" pewnych Użytkowników (o pyskówce i zbaczaniu z tematu nie wspomne) :)))
Dopiero wtedy rodzi sie konstruktywna dyskusja - i być moze nie tylko ja podałabym te przykłady i mechanizmy działań - z życia wziete, na które sie Pan powołuje i coś w nich Panu brakuje, a o których Pan najwyraxniej pojęcia nie ma...
Jeśli nie dysponował zaś Pan taką wiedzą to teraz Pan już wie (włącznie z adresami) - i nie widze powodów do kolejnego zbaczania z tematu NISZCZENIA ŻYWNOSCI, KTÓRA RZEKOMO TAK JEST PAŃSTWU WAŻNA, A Z KAZDYM WATKIEM I MOIMI PRZYKŁADAMI - SAMI OD TAMATU UCIEKACIE.
Ja z doświadczenia powiem Panu tak:
z różnych powodów - niektórych rzeczy czasem nie chce się zrozumieć, odczytać czy zauważyc...
Czasem tak wole wierzyć... - i tak tym razem tez zrobie :)))
ponownie rozbawiona (zwłaszcza połączeniem mnie z Panem Tomaszem M.) - pozdrawiam :)))
Jak już zdąrzyłam poznać poziom i manierę dyskusji niektórych osób, to i tak sie na tym nie skończy...
Swoja drogą jak to jest - dyskutować na bazie minimum wiedzy o temacie, z błędami rzeczowymi, obracając fakty i wypowiedzi - a przykłady realne i do sprawdzenia - za wszelka cenę negować dla samej ich negacji...? (kilku Użytkowników dokładnie taki poziom dyskusji prowadziło i ma tendencje prowadzić)
Podziwiam - i sami siebie - oraz wątek tak Państwo wykańczajcie :)
Powodzenia.
Anna Szulwińska edytował(a) ten post dnia 26.09.06 o godzinie 16:06