Temat: ...vs Papierosy Start :)
Nic nie dzieje się
tak po prostu - grunt, to dobra wymówka.
Ktoś, kto nigdy nie palił, ma prawo do tego, aby poprosić o niepalenie przez inne osoby - ale już np. siedzenie w knajpie jest dobrowolne i trzeba się liczyć z dymkiem. Właśnie - trzeba - dlaczego ja, niepalący, muszę być
skazywany na wdychanie dymu z czyichś papierochów? Przecież ten ktoś se zapłacił za swoją śmierć, to niech przynajmniej nie uprzykrza życia innym... To też jest atak na moje zdrowie - patrz punkt o wymówce.
IMHO, palenie tytoniu to chyba świadomy wybór. Podobnie jak z nakomanami - przecieć NIKT go do tego nie zmusił, prawda?
Co do maczugi - ja jestem za, choć wolę to jako ostateczne działanie. Dlaczego? Ponieważ...
...byłem ja sobie w odwiedzinach w Polsce. Od samego początku po przekroczeniu granicy mnie coś wkurzało: a to kierowca autobusu, który kazał mi otworzyć okno jak mnie nie podoba się, że on pali czy też kobieta w przejściu wagonu (jak już przesiadłem się na pociąg), która mnie jawnie zignorowała a na info o całkowitym zakazie palenia w wagonach IC/EC - parsknęła śmiechem. OK - że Polak to człowiek trudny w obyciu i przyjmuje zasadę
wolny kraj - wszystko mi wolno a tobie smrodznie nic ci do tego, jakoś to przeżyłem (znowu ja dałem za wygraną?!).
Następnego dnia postanowiłem wybrać się na rajd po mieście z kumplami, których danwno nie widziałem. Czekam na przystanku (na którego wiacie był ogromny zakaz palenia). Przylazł jeden smród i pali. Mówię
przepraszam, tu nie wolno palić a poza tym - trochę mi to przeszkadza. Powiedziałem to bodajże ze dwa razy - koleś ostentacyjnie zapalił drugiego śmierdzącego Sporta (czy inne badziewie). Cóż, pora przejść do działania - odszedłem kawałek, wyciągnąłem
po cichu aparat i jak nie strzelę!
A teraz dzwonię po Straż Miejską - będę za panem szedł tak długo, aż nas nie znajdą. Skoro pan mnie ma w dupie, ja będę jeszcze gorszy - dowód już mam. Przestał, wyrzucił smroda. Inni przyznali mi rację (szkoda, że dopiero po mojej jeździe po bandzie) inni głośno wyrażali swoje ubolewanie z tytułu ograniczania czyjejś swobody. Mam to w dupie - pomijam absurdy, że w okół pełno mnie blachosmrodów (zwanych autami, autobusami, itp.), tudzież jakaś elektrociepłownia pracująca na 25% swej mocy) - ale chyba mogę domagać się swoich racji?
Takie spory są bez sensu. Podobnie jak dzielenie sal na palących i niepalących (jak idę z kumplem na piwo, to nie usiądziemy przy dwóch róznych stolikach...?), zakazy palenia w miejscach publicznych (bo ludzie i tak będą palić a wg ich mniemania - przystanki, ulice, transport publiczny, itp. - to żadna różnica) czy cokolwiek innego, bo zawsze będzie walka o
ograniczenie czyjejś swobody. Dopóki ludzie dla siebie nie będą bardziej uprzejmi, tak długo będą rosły takie absurdy a la
ty mi zakazujesz, to ja zrobię tobie tak....
Pozdro dla wszystkich diesli od niepalącego.
Damian P. edytował(a) ten post dnia 23.02.08 o godzinie 14:14