Temat: Tanie państwo jest coraz droższe.
Tanie państwo to ideał nie tylko liberałów (mam na myśli tych prawdziwych). W polskiej tradycji politycznej dążyła do niego również endecja. Dmowski, podobnie jak pozytywiści, stojąc na gruncie wyobrażeń o społeczeństwie jako organizmie, a nie mechanizmie, był przeciwny rozrastaniu się głowy nieproporcjonalnie do reszty ciała. W koncepcji organicznej państwo nie powinno być ostatnią instancją kultury, życia rodzinnego, dobrych obyczajów itd. Takie sprawy trzeba pozostawić społeczeństwu. To jest formacja azjatycka, od której nawet Rosja stara się ze wszystkich sił odejść, stwierdziwszy jej nieskuteczność właśnie w budowaniu państwa. Parafrazując barona Piotra Wrangla można stwierdzić, że państwo, starając się być wszędzie silnym, okaże się w końcu za słabe w tych dziedzinach, które powinny być jego głównym polem działania (wojsko, bezpieczeństwo kraju itd.). Drogie państwo, zajmujące się wszystkim, jest nie tylko nieskuteczne, ale też śmieszne.
Wracam do swojego głównego twierdzenia: rakiem, który nas zżera jest rozbudowana biurokracja, w której interesie jest utrzymywanie jak największego i najdroższego państwa. Amatorszczyzna ludzi w formalnych ośrodkach władzy jest jej jak najbardziej na rękę, bo amatorzy nie są w stanie dokonać skutecznych reform i sprowadzić państwo do właściwych rozmiarów. Jest trgiczną pomyłką, że część polskiego ruchu narodowego zgodziła się pracować w rządzie w takich uwarunkowaniach.
Co należałoby zrobić? Zacząć od wycofywania państwa z niepotrzebnej działalności, przeprowadzać stopniowe, ale systematyczne redukcjetatów w administracji, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na przekwalifikowanie zwalnianych urzędników. Ci ostatni w wyniku zmniejszenia podatków będą mogli znaleźć pracę w normalnej gospodarce. Mają przecież doświadczenie i wykształcenie, często cenne znajomości.
Kto poszedł taką drogą? Anglia, Irlandia, Australia, Włochy, a ostatnio Rosja. I tam się sytuacja poprawia, a u nas nie może.