Temat: Talent (i upodobanie?) do dzielenia społeczeństwa
Janusz K.:
Przez wymuszenie pochówku brata na Wawelu, zakończyłem swoje współczucie dla Jarosława Kaczyńskiego.
To bezprzykładne żądanie oznacza, że nie chowa on brata (i szwagierki), a polityka - dlatego odnoszę się do tego zdarzenia jak do zdarzenia politycznego.
Było oczywiste, że włożenie trumny prezydenta Kaczyńskiego do krypty na Wawelu, obojętnie w której krypcie, spotka się z oporem znacznej części społeczeństwa.
Prezydent Kaczyński nie był ani królem, ani Komendantem, ani nawet krakowianinem - zaś jego styl prezydentury spotykał się z głośną i szeroką krytyką.
Nie sposób zapomnieć meldunku, złożonego bratu po wygranych wyborach: "Panie prezesie, melduję wykonanie zadania!".
Nie sposób nie odnieść wrażenia, że teraz pan prezes wykonuje swoje zobowiązanie wobec wiernego akolity, wykorzystując bez skrupułów atmosferę powszechnej żałoby i współczucia dla rodzin ofiar katastrofy.
Budzi moje najżywsze obawy możliwość, że osoba tak bezwzględna w dążeniu do realizacji własnych ambicji, nielicząca się z odczuciami współobywateli, może nadal działać w polityce na najwyższych szczeblach, że może aspirować do sprawowania władzy, że może chcieć kontynuować swoją politykę, wykorzystując wielki talent - a moim zdaniem także i upodobanie - do dzielenie społeczeństwa i utrzymywania tego podziału w stanie permanentnego wrzenia.
Czy nie czas już najwyższy, żebyśmy zaczęli się łączyć na zasadzie porozumienia, a nie ze strachu przed władzą?
Czy nie jest czas najwyższy, żebyśmy zaczęli żyć z sąsiadami tym, co chcemy wspólnie osiągnąć, a nie wiecznie wytykać sobie rzeczywiste i urojone krzywdy?
Czy nie jest to czas na to, żeby otrząsnąć się z zahipnotyzowania tą katastrofą i setką ofiar, pogrzebać je - i, odprawiając żałobę, oddzielić żal po zmarłych od zimnej kalkulacji u żyjących?
Szanowny Panie, uważam, ze ma Pan w swojej wypowiedzi bardzo wiele racji. Naród nasz został brutalnie i okrutnie podzielony na dwie grupy: pierwszą, której zdaniem to Pan, panie Kozłowski powinien orzekac, gdzie ma byc pochowany Prezydent i drugą, według której to nie jest Pańska sprawa. Oczywiste jest, ze to pierwsze podejście jest słuszne bo Pan swym umysłem jak brzytew jest w stanie ocenić w mig czyjeś zasługi (a nawet ich brak) a nawet przeniknąć wraż plany złowrogiego Jarosława Kaczyńskiego, tego, który namówił brata by ten spowodował katastrofe samolotu prezydenckiego, a to po to, aby przeprowadzic manipulację z pogrzebem na Wawelu i zbic w ten sposób kapitał polityczny.
Zaprawdę, chwyca mnie nie tylko Pańska troska o jedność społeczeństwa, nie tylko Pańskie poświecenie, gdy nas wszystkich swą szeroką piersią osłania Pan przed Jarosłaewem Kaczyńskim, ale i to, ze potrafi Pan celnie i dotkliwie ukarać go za jego knowania. Bo jak się dowie, ze Pan, panie Kozlowski, juz mu nie wspólczuje, to z pewnością stanowic będzie to dla Kaczyńskiego cios miażdżący, taki, po którym juz się nie podnieie.
Dziekujemy, panie Kozłowski.
Krzysztof Kroczyński edytował(a) ten post dnia 15.04.10 o godzinie 14:25