Witold
F.
Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...
Temat: Strajk w strajku..?
Najpierw byli lekarze. Nie było mowy o "pracownikach służby zdrowia" lecz jedynie o lekarzach. Gdy rząd zaprosił wszystkie związki zawodowe służby zdrowia, lekarze wyszli. Powód był wyjaśniony krótko i zwięźle: to nasz strajk i nikogo więcej, nie potrzebujemy przyzwoitek.Potem tygodniami niewiele sie działo, lekarze sobie strajkowali dziwnym strajkiem, niby był, ale jakoś mało kto go zauważał.
Do strajku przystąpiły pileniarki. Ale pierwsza faza, kolejne zreszta też, przebiegały pod hasłem strajku w interesie pracowników służby zdrowia - wszystkich, poza lekarzami, bo oni mieli swoją reprezentację i swój interes. Szybko jednak podpięli się pod ten ruch, nieporównanie większy, niż ich.
Rozmowy jakie były, każdy widział, dalej sie zobaczy. Na razie stanęło na tym, że 1 milird nadwyżki z NFZ ma byc przekazany do placówek służby zdrowia, a ztego nie mniej niż 40% ma byc przeznaczone na podwyżki.
W jakich proporcjach? Otóż to, tu znów zaczęły negocjacje, ale juz wewnątrz służby zdrowia. W końcu stanęło na tym, że lekarze będą wojować o zapisy w układzie zbiorowym, natomiast pielęgniarki dostaną z tych 40% na podwyżki...dla pielęgniarek 80%.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że nagle nastąpiła dość dziwna zmiana kierunku negocjacji ze strony zarządu OZZPiP - przewodnicząca Gardias wyraźnie mówiła o środkach na podwyżki dla pielęgniarek. Gdzieś po drodze znikli inni pracownicy służby zdrowia, którzy też biorą udział w strajku, w niektórych szpitalach nawet niespecjalnie zgodnie z ich wolą wpisywani na listy strajkowe do udziału.
Terapeuci, sanitariusze, salowe, pracownicy socjalni, spora grupa, bez której służba zdrowia nie może funkcjonować, podobnie jak bez lekarzy czy pielęgniarek.
Wtorkowe rozmowy mają przypieczętować ten wynegocjowany układ z podziałem pieniędzy. Chodzi o zatwierdzenie go przez związki w służbie zdrowia OPZZ i Solidarność.
Rzecz w tym, że w obu tych związkach znakomita większość to nie pielęgniarki lecz pozostali pracownicy służby zdrowia. Zatwierdzenie więc obecnego kształtu porozumienia oznaczałoby wyłącznie większości członków związków, pracowników służby zdrowia. Zresztą w ogóle pominięcie wszystkich poza pielęgniarkami.
Zapowiada sie burzliwie.
Pośród zarządów pielegniarek w niektórych placówkach służby zdrowia juz podniosło się szemranie, delikatnie rzecz ujmując, że zarząd z p. Gardias na czele oszukał strajkujące pielęgniarki, które ramię w ramię z pozostałymi pracownikami służby zdrowia przystępowały do strajku.
Święcie wierząc w to, że protest jest rzeczywiście w interesie całej grupy zawodowej. Teraz wygląda na to, że grupa spoza środowiska pielęgniarek została wykorzystana ale gdy przyjdzie do dzielenia łupów, obejdą sie smakiem.
Wielu pielęgniarkom taki stan rzeczy bardzo sie nie podoba, rozważane sa nawet oficjalne wystąpienia z protestem wobec zarządu, aż do wypowiedzenia posłuszeń stwa i odcięcia sie o tych kilkunastu osób.
Pojawiaja sie też głosy, że istotnie, byc może prof. Religa miał rację, poddając w ostatnim dniu rozmów w wątpliwość czystość inetncji zarządu OZZPiP.