Temat: Sprawność językowa - czy potrzebna w biznesie?
Anna S.:[author]Krzysztof Kroczyński:[/author
Ja Szanowną Oponentkę potraktowałem nad wyraz delikatnie. Musi Pan przyznać, że dyskusja z kimś, kto używa argumentacji: "wprawdzie nic nie rozumiem, ale się intuicyjnie wyczuwam, że piszesz niedorzeczności" nie jest rzeczą prostą. W każdym razie dla mnie. Szanowna Oponentka ma rację. Wiele wątków z moim udziałem kończy się awanturą. A jak w taki rozkoszny sposób Szanowna Oponentka próbuje rozmawiać z innymi, to się nie kończy i jest miło. Otóż tak się zapewne dzieje z tego powodu, że ja Szanowną Oponentkę potraktowałem serio. To znaczy w rozmowie z nią napisałem przemyślaną i umotywowaną uwagę i oczekiwałem z jej strony rzeczowej polemiki. To znaczy nie przyjąłem a priori, że Szanowna Oponentka jest do tego niezdolna. Ponieważ zamiast polemiki doczekałem się kompletnie nieprzemyślanej, a do tego wyjątkowo niegrzecznej uwagi, to pozwoliłem sobie na zwrócenie uwagi Szanownej Oponentki, że może to nie jest dobrze, że miażdży opinie, których jak sama napisała, nie rozumie i uważa za głupca, kogoś, kto po prostu patrzy na rzecz z innego punktu widzenia.
A to, co Pan pisze - że język potoczny robi się coraz paskudniejszy - zasługa to szkoły, niczego innego. Ludzie nie umieją mówić, ani pisać. Krzysztof Kroczyński edytował(a) ten post dnia 23.11.06 o godzinie 17:16
Panie Krzysztofie, jeśli już odnosi się Pan do moich słów, proszę je dokładnie czytać; nigdzie nie wyraziłam opinii na temat Pańskiego intelektu. Jeśli chodzi o intuicję – szkoda, że Pan takowej nie posiada, oszczędziłoby to wielu osobom biorącym udział w dyskusji niepotrzebnych nerwów.
Odnosząc się do tematu głupotą określiłam przyjmowanie jako kryterium w doborze kadry pracowniczej umiejętności posługiwania się "nowomową".
Oczywiście oponentki doceniają i obiecują nie analizować więcej jednostronnie przemiłych wypowiedzi Pana Krzysztofa :-))
Ja jestem prosty. Dla mnie śliwka to owoc, nie kolor. Jak mi Pani pisze, że intuicyjnie wyczuwa, że pisze niedorzeczności, to jak ja mam sie do tego odnieść? Mam kwestionować Pani intuicję? Ależ ja nic nie wiem o Pani intuicji i nie czuję sie władny jej oceniać. Mam zastanowić sie, który element mojego tekstu Pani intuicja uznała za niedorzeczny i spróbować go przemyśleć ponownie? A na jakiej podstawie mam to zgadnąć? Ja - jak napisałem - jestem prosty.
Co do podważania intelektu, to wcale nie chodziło mi o mój własny. Mój może Pani podważac do woli, byle poprzeć to argumentacją. Chodzi mi o to, że zatrudniający mówiący dialektem korporacyjnym całakiem logicznie i racjonalnie bedzie forował przy zatrudnianiu osobę mówiąca tym samym dialektem.
Na koniec: w normalnych warunkach napisałbym to Pani mniej więcej w takiej formie, jak powyżej. Ale niesttey wczorajszy dzień przebiegał w warunkach odbiegajacych od normalnych. Wychodzi na to, że naskoczyłem na Panią paskudnie z powodów, z którymi nie miała Pani nic wspólnego. Dlatego przepraszam.