Temat: Religia w szkołach
Krzysztof B.:
Sławek W.:
To twoja sprawa.
Właśnie. Religijność to moja sprawa a nie sprawa publiczna.
Skoro więc jest to sprawa każdego z nas, to robienie z tego
przedmiotu w szkole jest zbędne.
Kto będzie chciał i miał potrzebę to sam znajdzie drogę do boga.
Któregokolwiek by nie wybrał.
Ale to jakiś absurd. Szczerze powiem nie rozumiem tych dywagacji. Moja muzykalność jest też tylko moją sprawą a jednak zajęcia z muzyki sa i nikt ich nie neguje.
Po drugie, jeżeli ktoś nie chce to nie musi chodzic na religię - jaki w tym problem? Oczywiście zaraz otrzymam odpowiedź, że może być szykanowany - bzdura.
Jestem przeciw ocenie z religii na świadectwie ale tak samo jak jestem przeciw ocenie z muzyki (mimo, ze jestem muzykiem) i np. z plastyki - nie każdy musi być uzdolniony muzycznie czy plastycznie, tak jak nie każdy musi być religijny albo wierzący.
Mówimy o religii. Twierdzisz, że ten przedmiot jest potrzebny.
Żeby podnosić świadomość religijną.
A jaki przedmiot uznasz za adekwatny dla ateistów? Żeby była
równowaga. Czy może oni też mają dobrowolnie poddać się
krzewieniu świadomości religijnej?
Wchodzisz ze swoją religią do cudzego domu bez pytania, będąc
przekonanym, że masz do tego prawo. Nie masz.
Wyrzućmy wszystko co związane z religią z jakiejkolwiek nauki - nawet z historii albo z j. polskiego - co za absurd. Dlaczego to niby szkoła nie miałaby być miejscem (fakultatywnie) do mówienia o religii?? Nie rozumiem na maksa. Obojętnie jakiej! Jezeli ktoś by chciał wprowadzić fakultet z Islamu to proszę bardzo, jezeli moje dziecko się na ten fakultet zapisze, to bedzie zajefajnie - przynajmniej poszerzy swoją wiedzę.
Widzę Panie Krzysztofie, że raczej to przez uprzedzenia pewne takie wypowiedzi Pan prezentuje niż z powodów merytorycznym - mam nadzieję, że się mylę a wiem, że mogę. Ale na prawde nie popadajmy w skrajności jak nasi szanownie panujący bracia.
Ma Pan rację, że sprawa wiary i religii jest naszą sprawą, ale przecież nikt nie każe nam sie stać wierzącym lub katolikiem tylko poprzez wprowadzenie religii jako przedmiotu! To trochę demagogiczne. Ja mile wspominam lekcje religii - przeciez to zależy kto je prowadzi. Może ja miałem szczęście, że na lekcjach, w ktrych ja uczestniczyłem nikt nie kazał mi chodzić na kolanach do Częstochowy ani słuchac Radia Maryja, ale poznawałem historię i paradygmaty tej religii. Może racja, że to rzadkie sytuacje - nie wiem i się nie będę sprzeczał, ale nie można tak radykalnych sądów wyznawać, ponieważ zabiera bardziej Pan argumenty sobie niż swoim przeciwnikom.
Nie mam nic przeciwko religii w szkole (bo muzykę tez moglibyśmy wywalić do filharmonii i na sale koncertowe jak religię do kościołów. Jestem przeciwny traktowaniu religii instrumentalnie - i tu się z Panem w pełni zgodzę