Temat: Religia w szkołach
Krzysztof B.:
Sławek W.:
To twoja sprawa.
Właśnie. Religijność to moja sprawa a nie sprawa publiczna.
Twoja religijność staje się sprawą publiczną, jeśli o niej mówisz, zajmujesz stanowisko. Mój poprzedni post o takiej sytuacji mówił - ludzie plotą bzdury na temat religii, oceniają nic o niej nie wiedząc - uważając się za gorliwych Katolików, bądź stają w opozycji.
Taka postawa mnie irytuje i taką opisałem. Jeśli zachowujesz swoją religijność dla siebie, a nie upubliczniasz jej to ok - to twoja prywatna sprawa. Jeśli natomiast upubliczniasz ją, to rób to z głową i z wiedzą. O tym wielu ludzi zapomina.
Skoro więc jest to sprawa każdego z nas, to robienie z tego
przedmiotu w szkole jest zbędne.
Mylisz się. Przedmiot w szkole jest potrzebny, ot choćby po to, żeby podnosić świadomość religijną, choćby po to, żeby młody człowiek mógł świadomie wybrać - pojawia się pytanie, czy ma to być przedmiot o różnych religiach, czy tylko o chrześcijańskiej.
Problem w tym, że nie ma sensownego sposobu nauczania, rodzice ów dzieci mają często bezsensowny do tego stosunek i sami demotywują dzieci, a wreszcie, pojawia się problem, po co za to stawiać oceny?
Swoją drogą, kiedy potraktuje się Wiarę jako integralną część człowieczeństwa, a nie jako dodatkowy przedmiot czy temat do sporów?
Kto będzie chciał i miał potrzebę to sam znajdzie drogę do boga.
Któregokolwiek by nie wybrał.
Chyba nadmiernie wierzysz w ludzką siłę. W żadnej religii Boga nie odnajduje się ot tak, najpierw trzeba się czegoś o nim dowiedzieć. Dziecko samo z siebie niczego nie pozna. A dowolna interpretacja Boga, obojętnie w jakiej religii, będzie prowadziła i prowadzi dziś do "zboczeń".
Twoja technika, to dać totalną wolność wyboru - to jednak broń obosieczna, przerabiamy to dziś z pokoleniem starszych ludzi, którzy wychowali się na dowolnej interpretacji, bo nie było komu im powiedzieć, że pewne dogmaty nie są takie, jak im się wydaje.