Temat: Religia w szkołach
Przeczytałem artykuł - jest super tendencyjny. Wysyłałem moich synów na rózne obozy - harcerskie, kolonie, sportowe (piłka nożna, hokej, aikido, pływanie, karate, tenis) -i raczej czasami trudno było sie doprosić, żeby tak zorganizowali czas w niedzielę żeby dziecko mogło pójść do kościoła (zwłaszcza jak w niedziele są mecze czy sparingi). A już nigdy nie zdarzyło się, żeby wychowawca zapytał, czy życzę sobie żeby dziecko poszło do kościoła czy nie - i potem wyegzekwował jeśli młody by się lenił (bo póki co to jednak opiekun decyduje). Jeśli już byl w niedzielę czas, to dziecko decydowało czy chce czy nie. Bez przymusu, wielu zostawało.
Większość przykładów podanych w artykule to histeria opowiadajacych i tendencja dziennikarza. Jak choćby że rodzina nie chce oglądac dziecka bo nie było ochrzczone. To rodzina jest patologiczna lub stosunki są patologiczne (pytanie dzięki komu). Ja np dziecko ochrzciłem jak miało ponad dwa lata i nikt nie zwrócił na to uwagi. Moja sprawa i tyle.
Jak ktos ma problemy to chyba w kontaktach miedzyludzkich (równiez w szkole i przedszkolu). Ale najłatwiej zwalic na religię, państwo, ustrój.
Bez religii w szkole - ok. Wolny wybór. Ale dlaczego przymuszać dziecko do uczenia biologii czy chemii - skoro np. chcę żeby syn był cieślą - murarzem? Kto widział żeby było 6 godzin matematyki a tylko jedna godzina zajęć praktyczno - technicznych??
Albo wciskanie "Pana Tadeusza" kiedy uznam, że indoktrynacja patriotyczna jest niezgodna z moim śwatopogladem???