Temat: Religia w szkołach
Kira F.:
Edyta K.:
Ale mogę trochę ucziwie powalczyć i upomnieć się o prawa dla tych 80 procent
Ale to niczego nie zmieni, bo te 80% ma dokładnie takie same prawa jak te 20%. Tylko te 80% nie potrafi z nich skorzystać - i jeśli ich nie nauczysz, to możesz się w Don Kichota bawić dowolnie długo.
W Polsce się tego nie uczy.
Nie zgodzę się z tobą.
1. nie każdy ma te same prawa - biorąc pod uwagę ich stosowanie - No, ale to kwestia systemowa.
2. problem nie leży w prawach tylko w MOŻLIWOŚCIACH.
3. nawet jeśli stworzy się ogólne warunki identyczne dla każdego, to w sposób naturalny objawią się jednostki bardziej i mniej uzdolnione, posiadające bardziej lub mnie rozwinięte talenty, charaktery, wreszcie okaże się, że część ludzi wcale nie jest przystosowana do życia.
4. Nie zmienisz tego, krzewiąc wiedzę tylko WARTOŚCI.
To nie kwestia tego, że ktoś nie potrafi lub nie chce skorzystać z możliwości. Ekonomia kapitalistyczna zakłada istnienie liderów i tych, którym trzeba pomóc. Sęk w tym, że liberalizm odpowiada na to w ten sposób: dajmy egoistycznym jednostkom możliwość rozwoju, to ich rozwój napędzi też rozwój gorzej przystosowanych - w ramach ogólnej zasady, że napędzając rozwój gospodarczy skapnie też dla biednych. To teoria z XIX wieku. Praktyka okazała się inna, co już dawno zauważono.
Dlatego Katolicka Doktryna Społeczno-Ekonomiczna (tak, kościół odniósł się w sposób kompleksowy do tego problemu) stworzyła swego rodzaju Trzecią Drogę (nawiązali do niej zwolennicy Ordoliberalizmu w Niemczech). Kolejni Papieże, pochwalając postęp i wolność jednostki, negując socjalizm, zwracali uwagę na konieczność stworzenia społecznego systemu wsparcia dla słabszych jednostek.
Bogacenie się to zależność matematyczna (pomijając wiedzę i umiejętności). Jeśli ktoś ma dużo, to łatwiej i szybciej pomnoży ten majątek, niż ten kto ma mało, lub nie ma wcale. To jest współcześnie problem. Bogaci się bogacą, a skala ubóstwa rośnie.