Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: Pracownik z depresją

Anna A.:Problem w tym, że stosunkowo niewielu ma do czynienia bezpośrednio z osobami depresyjnymi, fobikami lub mającymi jeszcze inne zaburzenia, bo albo tylko słyszało się z drugiej ręki, albo pracuje się z nimi nie wiedząc o ich przypadłościach. Kiedyś były one wstydliwe i chorzy przyznawali się tylko najbliższym. Stąd opinia osób mających do czynienia bezpośrednio jest niezwykle cenna, lecz nie oddaje przeciętnej opinii na ich temat, choć niewątpliwie może na nią wpływać (co byłoby bardzo wskazane). Przeciętna opinia to dzwonienie w nie wiadomo którym kościele, plotki, stereotypy, z odrobiną fachowej literatury. Współpracownikami i szefami są właśnie posiadający tę przeciętną opinię i to właśnie oni będą zatrudniać lub nie zatrudniać, być dobrymi kolegami lub obmawiać za plecami.

Czyżbym była wyjątkiem potwierdzającym regułę ? Bardzo trudno pracować z kimś, kto ma agorafobię i samo przejście przez ulice ( biuro po drugiej stronie) powoduje nie lada perturbacje. Dość trudno potem odzyskać równowagę. Należy również tolerować fakt corocznych trzy-, cztrero-tygodniowych wizyt w szpitalu. Nie dziwię się komukolwiek, że się zastanawia czy taki pracownik to dobry wybór. Nie dziwię się - choć spróbowałam. I żyję. Ale czy polecam... nie było to łatwe ćwiczenie ...

P.S. nie teoretyzuję ... :):)


Dagmara D. edytował(a) ten post dnia 25.12.06 o godzinie 23:54
Anna Abgarowicz

Anna Abgarowicz nauczyciel,
Gimnazjum

Temat: Pracownik z depresją

Był w szpitalu miesiąc w roku? Sama agorafobia nie powoduje lądowania w szpitalu na tak długo i tak często. Może owszem wymagać interwencji pogotowia i zastrzyku z czymś silnie rozluźniającym czy uspokajającym, nie znam się, ale to jednodniowe zdarzenie. No i mowa tutaj po raz kolejny o stanie niewyleczonym. Praca jest rodzajem terapii, ale w żaden sposób nie dorównuje psychoterapii. Fobik społeczny, agorafobik, czy taki detektyw Monk ;) (nie Monk to głupi przykład, bo niewyleczony ;), po terapii i lekach (lub wciąż na lekach podtrzymujących) mogą rozmawiać, być asertywnymi, ocenianymi, jeździć metrem i stać w tłoku bez problemu.
Dagmaro ;) Co to za agorafobik, który miał problem by przejść przez ulicę, ale nie miał problemu dojechać do biura przez pół miasta? Mieszkał przez ścianę z biurem czy wożono go codziennie autem? ;)
Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: Pracownik z depresją

Anna A.:Był w szpitalu miesiąc w roku? Sama agorafobia nie powoduje lądowania w szpitalu na tak długo i tak często. Może owszem wymagać interwencji pogotowia i zastrzyku z czymś silnie rozluźniającym czy uspokajającym, nie znam się, ale to jednodniowe zdarzenie. No i mowa tutaj po raz kolejny o stanie niewyleczonym. Praca jest rodzajem terapii, ale w żaden sposób nie dorównuje psychoterapii. Fobik społeczny, agorafobik, czy taki detektyw Monk ;) (nie Monk to głupi przykład, bo niewyleczony ;), po terapii i lekach (lub wciąż na lekach podtrzymujących) mogą rozmawiać, być asertywnymi, ocenianymi, jeździć metrem i stać w tłoku bez problemu.
Dagmaro ;) Co to za agorafobik, który miał problem by przejść przez ulicę, ale nie miał problemu dojechać do biura przez pół miasta? Mieszkał przez ścianę z biurem czy wożono go codziennie autem? ;)


Dziewczyna mieszkała po drugiej stronie ulicy. Często przychodziła pod biuro z mamą ( taką fajną staruszką - poznałyśmy sie kiedyś). Zdarzało się, że nie była w stanie przyjść do pracy - byliśmy na to przygotowani. Wiem, że nikt nie chciał dać jej pracy ( nawet do domu) jak tylko dowiadywał sie o jej problemie.
Nie wiem czemu lądowała raz w roku w szpitalu - nie jestem lekarzem. Nie byłam nigdy u niej w domu. Wiem, że nagle znikała i potem dostawałam telefon od rodziny, że została zabrana do szpitala.Przez 5 lat sytuacja się powtarzała. Raz było lepiej raz gorzej. Potrafiła "wkęcić" się sama w stan paniki - np. na 10 minut przed wyjściem. Wszyscy byli przygotowani na takie akcje, więc nikogo nie dziwiło jej zachowanie. Jej lekarz namiawiał ją na pracę wśród ludzi i miał rację, zupełnie inaczej funkcjonowała. Gdyby nie praca pewnie zaszyłaby się w domu i otumaniła lekami. Kiedy wracała po szpitalu do pracy była mocno wyciszona - dla mnie chba zbyt mocno, ale tak jak pisałam - nie jestem lekarzem, więc pewnie tak miało być.


Dagmara D. edytował(a) ten post dnia 26.12.06 o godzinie 14:56
Anna Abgarowicz

Anna Abgarowicz nauczyciel,
Gimnazjum

Temat: Pracownik z depresją

Smutne z tą dziewczyną tym bardziej, że jak piszesz, "nie otumaniała się lekami". "Otumanianie się" jest po to by móc korzystać z terapii, no ale może na nią nic już nie działało, niestety.

Jeśli więc mając w pamięci trudności takiej dziewczyny z przechodzeniem przez ulicę lub trudności partnerki z depresją, to czy zatrudniłoby się osobę o takiej przeszłości? Ludzie z przebytą depresją i fobiami najczęściej nic nie mówią wierząc, że nie wyjdzie to na jaw, a mając narzędzia by profesjonalnie zmierzyć się z depresją i lękami, nie wahają się ich użyć.

Czy więc w zatrudnianiu czy pokazywaniu możliwości młodym ludziom wchodzącym na rynek pracy można tak lekko nakłaniać do kłamstwa ładnie zwanego koloryzowaniem? Bo stosunkowo często bywa, że uczeń zostawiony jest ze swoją chorobą sam, a powiększająca się kolekcja jedynek zamiast zmobilizować rodziców do pójścia do psychiatry mobilizuje pasek lub zakaz korzystania z komputera. Kiedy uczeń nie zdaje ogromna większość dowiadujących się o tym fakcie uznaje spadochroniarza za lenia. Kiedy pracownik nie pracuje rok, dwa, trzy lata bez wytłumaczenia, również jest uważany za lenia. Choroba powinna tłumaczyć tę absencję na rynku, bo mało jest takich szefów jak Dagmara chcących zatrudniać ludzi chorych. Kłopot w tym, że nie dość, że nie zarudnia się chorych, twierdząc że nie jest się instytucją charytatywną (co od biedy można uznać za logiczne), to nie zatrudnia się zdrowych twierdząc, że wie się lepiej na ile zdrowy czuje się zdrowy. Nie prościej więc przerzucić chorobę na bliską osobę, którą trzeba się opiekować? Nie dość, że dowodzi się swojej bezinteresowności i zdolności do poświęceń (szef już myśli o tych darmowych nadgodzinach), to jeszcze ma się piękną przykrywkę. Jeśli cały rynek pracy opiera się na ładnym nazywaniu tego co pospolite, to z tym uczeniem kłamstwa nie powinno być problemu.
Gośka W.

Gośka W. ♪♫♪♫♪♫♪♫♪♫♪♬♬♭♩♪♫♬♭

Temat: Pracownik z depresją

Piotr S.:

Potęga myślenia pozytywnego, ot co! Od jutra odstawiam moje leki na nadciśnienie - przejdzie 'with a little help of my friends'...

No cóż od pozytywnego myslenia reka sie sama prosto nie zrośnie to oczywiste, ale wydawało mi sie ze temet nie o urazach fizycznych... ale moze zanizam srednia?????
Anna Abgarowicz

Anna Abgarowicz nauczyciel,
Gimnazjum

Temat: Pracownik z depresją

Małgorzata W.:
No cóż od pozytywnego myslenia reka sie sama prosto nie zrośnie to oczywiste, ale wydawało mi sie ze temet nie o urazach fizycznych... ale moze zanizam srednia?????



A no tak. Pozytywne myślenie pomaga ludziom w chandrze, mającym kłopot z samooceną, nieasertywnością lub będącym na samym końcu leczenia depresji. Brak impulsów nerwowych między neuronami w mózgu lub brak części neuronów (co łatwo wykazać badaniem EEG), nie zostanie "chyba" wyleczone siłą woli. ;) Nawet gdy jest się mnichem buddyjskim potrafiącym 40 dni nic nie jeść i nie pić. ;) Chociaż prawdą jest, że pozytywne myślenie sprzyja zdrowieniu, nie tylko psychicznemu, fizycznemu również. Po to powstał nowy zawód psychoonkologa żeby wspierał chorego i dał mu motywację, że jest szansa na wyzdrowienie. No ale to tylko mały dodatek.


Anna Abgarowicz edytował(a) ten post dnia 26.12.06 o godzinie 17:48
Gośka W.

Gośka W. ♪♫♪♫♪♫♪♫♪♫♪♬♬♭♩♪♫♬♭

Temat: Pracownik z depresją

Anna A.:
Małgorzata W.:
No cóż od pozytywnego myslenia reka sie sama prosto nie zrośnie to oczywiste, ale wydawało mi sie ze temet nie o urazach fizycznych... ale moze zanizam srednia?????



A no tak. Pozytywne myślenie pomaga ludziom w chandrze, mającym kłopot z samooceną, nieasertywnością lub będącym na samym końcu leczenia depresji. Brak impulsów nerwowych między neuronami w mózgu lub brak części neuronów (co łatwo wykazać badaniem EEG), nie zostanie "chyba" wyleczone siłą woli. ;) Nawet gdy jest się mnichem buddyjskim potrafiącym 40 dni nic nie jeść i nie pić. ;) Chociaż prawdą jest, że pozytywne myślenie sprzyja zdrowieniu, nie tylko psychicznemu, fizycznemu również. Po to powstał nowy zawód psychoonkologa żeby wspierał chorego i dał mu motywację, że jest szansa na wyzdrowienie. No ale to tylko mały dodatek. Anna Abgarowicz edytował(a) ten post dnia 26.12.06 o godzinie 17:48



Bardzo sie ciesze, że wreszcie wspomniałaś o "małym dodatku", ktory w moim przypadku był i jest - rewolucja. Dla mnie to wielcy ludzie, chyle czoła, potrafia pokazac jak bardzo wazne dla nas samych jest to co myslimy i równie ważne to co myslą/mówia inni nas otaczajacy ludzie. Dlatego tez ja postanowiłam nie "obcinac" nog i nie doprawiac rogów ludziom - oczywiście plotkuje i krytykuje do upadłego.
Ale i "jamnik i owczarek ma prawo pobiegac, bez wzgledu na długośc łap".
Pozdrawiam i wypisuje sie.

konto usunięte

Temat: Pracownik z depresją

Skonsultowałem się z N. w sprawie mojej wypowiedzi na temat depresji. Poprosiła mnie o zamieszczenie dodatkowego komentarza-sprostowania.

Depresje są różne i różnie się zachowują. Nie można się kategorycznie (jak na przykład ja) wypowiadać na ich temat bez konkretnych danych konkretnego przypadku.
Katarzyna K.

Katarzyna K. sprzęt a nie

Temat: Pracownik z depresją

Anno, jestem agorafobikiem (da się żyć, a było tak, że nie wychodziłma z domu) i choć miałam naturalne chyba dylematy, czy przyznać się, to jednak doszłam do wniosku, że powinnam. Nie mam depresji, bliżej mi do wojującej o wszystko baby, jeśli więc w pracy mam inteligentnych i ludzkich ludzi, to mogę dawać przykład innym, że agorafobik, człowiek z depresją czy inni, mogą normalnie pracować.

Jeśli się obawiasz reakcji rzuć od razu nazwą. Większość nie ma pojęcia czym są fobie, depresja, zaburzenia psychiczne. Zaburzenia wsadzają do jednego worka z chorobami, depresję porównują z lenistwem, a agorkę z typowymi niegroźnymi fobiami, typu arachnofobia. Pająków można unikać, przemieszczania się komunikacją miejską czy stania w kolejkach nie.

ad luki. Może praca przez internet? Oczywiście przy depresji to se ne da, ale agorka niczemu nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Nie wiem jak funkcjonują ludzie po depresji w biznesie, wiem za to, że cały wachlarz zawodów niebiznesowych wcale nie wymaga zagonienia i życia na pełnych obrotach, zaś refleksja, znajomość własnego organizmu, własnej świadomości, umiejętności sharmonizowanego życia, wyboru priorytetów, olewania rzeczy nieistotnych, to elementy, których uczą na jaknajbardziej biznesowych szkoleniach organizacji czasu. To więc podkreśl. Mało tego, jeśli chcą koniecznie życia na pełnych obrotach to "kij im w oko", ale jeśli chcą wydajności, to nie powinno już być wielkim problemem przekonanie, że potrafiąc organizować swoje emocje potrafisz nastroić się w czasie pracy do największej wydajności.


I nie mówię by przyznawać się. Kiedy praca wyda się fantastyczna, słyszałaś o szefie i pracownikach wiele dobrego, ale rekruter trafi się kretyn, to chyba trzeba nagiąć prawdę w tym wypadku by obejść przeszkodę nie do przejścia. Zależy też ile z agorki czy depresji pozostało, bo niewyleczona do końca wymaga jednak od szefa jakiś ustępstw, a z byłego chorego strony do większego stresu niż u przeciętnego człowieka.
Współczuję ludziom z agorką. Obrzydliwa sprawa. Może by jaką fundację by dofinansowywać renty lub płacić je wtedy, gdy komisja jej nie przyzna? Bo jeśli nie można wychodzić z domu na równi z ludźmi na wózku, komisje notorycznie olewają powagę takich chorób, a na leczenie trzeba być co najmniej średniozamożnym. Niewielu stać na prywatnego psychoterapeutę, a to jest najskuteczniejsza droga do wyleczenia, czego jestem przykładem. Jadę jutro do Ostrawy na Sylwestra, a wcześniej nie mogłam pojechać 3 kilometrów. I wiem, że takie gadanie podnosi na duchu tych, którzy teraz są na etapie 3 km.



Temat: Pracownik z depresją

hmm, myślę, że warto byłoby doprecyzować pojęcie depresji jednak.

Depresja (czyli psychoza maniakalno -depresyjna) jest NIEULECZALNA, jak każda choroba psychiczna. Można ją zaleczyć. Tylko tyle.Jeśli mówimy o tym przypadku, to mówimy o liczeniu się z nawrotami o hospitalizacji, która nigdy się może nie skończyć. I o faktycznej potrzebie zweryfikowania własnych ambicji i o faktycznie istotnie mniejszych możliwościach pracy.

Jeśli zaś mówimy o przejściowym, wyleczonym zaburzeniu (wywołanym czymś), to możesz Anno na rekrutacji powiedzieć po prostu, że masz lukę w życiorysie, bo miałaś problemy zdrowotne, a że podchodzisz odpowiedzialnie do tematu, nie wymyślasz usprawiedliwienia. Ale, co ważne, że to już przeszłość- zdrowie wyleczone i nie ma wpływu na obecną sytuację zawodową. Mądremu rekruterowi powinno wystarczyć.

konto usunięte

Temat: Pracownik z depresją

Ewa F.:
Depresja (czyli psychoza maniakalno -depresyjna)

Depresja to nie jest to samo, co psychoza maniakalno depresyjna.

Temat: Pracownik z depresją

Dagmara D.:
Pracownik z depresją powinien się leczyć - i to zupełnie serio. Pracowałam z dziewczynami : jedna - schizofreniczka, druga- dość spora paranoja. Obie na lekach. Bardzo dobrze nam sie pracowało. Lekarz tej drugiej był pod wrażeniem, że ktokolwiek chce z nią gadać. Rzeczywiście - wymagało to nieco wysiłku- ale wiem,że bez tego już dawno byłaby na oddziale zamkniętym.

Dagmara D.:
Czyżbym była wyjątkiem potwierdzającym regułę ? Bardzo trudno pracować z kimś, kto ma agorafobię i samo przejście przez ulice ( biuro po drugiej stronie) powoduje nie lada perturbacje. Dość trudno potem odzyskać równowagę. Należy również tolerować fakt corocznych trzy-, cztrero-tygodniowych wizyt w szpitalu. Nie dziwię się komukolwiek, że się zastanawia czy taki pracownik to dobry wybór. Nie dziwię się - choć spróbowałam. I żyję. Ale czy polecam... nie było to łatwe ćwiczenie ...

P.S. nie teoretyzuję ... :):) <br/><br/><br/>Dagmara D. edytował(a) ten post dnia 25.12.06 o godzinie 23:54

Czy Pani sama dobiera sobie pracowników z jakimiś zabużeniami psychicznymi, którym może pani Pani pomóc, czy może to tak jakoś wychodzi?Piotr Filimoniuk edytował(a) ten post dnia 11.08.08 o godzinie 21:53

Temat: Pracownik z depresją

depresja to jedna z opcji o których pisałam. Czyli albo zaburzenie albo dwubiegunówka.chociaż faktem jest, że zależy, którą wersję klasyfikacji przyjmiemy.:)
Anita L.:
Ewa F.:
Depresja (czyli psychoza maniakalno -depresyjna)

Depresja to nie jest to samo, co psychoza maniakalno depresyjna.

konto usunięte

Temat: Pracownik z depresją

Tak mi wydaje się, że wiekszość polaków żyje w depresji a o tym nawet nie wie.
Jednie fachowcy są wstanie to określić chociąż na różnych forach jest ich bardzo dużo i diagnozy stawiają przez internet.
Tłumienie bycia sobą już jest odczytywane jako depresja.
A kto nie tłumi tego?
Zle jest przyjmowane bycie sobą.
Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: Pracownik z depresją

Piotr Filimoniuk:
Czy Pani sama dobiera sobie pracowników z jakimiś zabużeniami psychicznymi, którym może pani Pani pomóc, czy może to tak jakoś wychodzi?
Zatrudnianie ludzi to dość skomplikowany proces. Przez wiele lat spotyka sie najróżniejszych ludzi.
W moim przypadku choroba po prostu potencjalnego pracownika nie wykluczała. To pracownik jak każdy inny. Najpierw okres proóbny a potem decyzja.
Ale decyzja nie oparta na diagnozie lekarskiej, ale na ocenie pracy.
Wiedza o chorobie - sam fakt, że przyszły pracownik o tym mówi - jest dla mnie ogromną pomocą. Ponadto wiem, że nikt mnie nie oszukuje - człowiek, który mówi wprost, że może z nim być problem jest odważny.
Dlatego warto spróbować. Jesli okazuje się dobrym pracownikiem - super. Jeśli nie - w jakiś sposób ryzykujemy przerywając z nim umowę. W jakiś sposób, bo nie wiemy jak człowiek ten zareaguje. I trzeba sobie z tym poradzić.Dagmara D. edytował(a) ten post dnia 15.08.08 o godzinie 14:56
Ania Wiśniewska

Ania Wiśniewska Whatever the mind of
man can conceive, it
can achieve.

Temat: Pracownik z depresją

Dagmara D.:
Aniu,
Wszystko zależy od człowieka. Zupełnie inaczej pracuje się z osoba "świadomą" i słuchającą siebie ( reagującą więc na nawet najdrobniejsze objawy powrotu depresjii) a zupełnie inaczej z kimś, kto uważa się za "wyleczonego". Zapewniam CIę, że to róznica. Wiele zależy też od powodów depresji - jeśli stan wywołujący ją minął - wszystko OK. Jeśli nie mógł minąć (np.śmierć dziecka) zawsze istnieje ryzyko powrotu - wystarczy data w kalendarzu, pora roku - cokolwiek innego - i sprawa się znów pojawia.

Dagmaro,
mówisz bardzo mądre rzeczy, jednak przy depresji to trochę inaczej działa. Czynnik wywołujący depresję wywołuje ją raz - i tylko raz, nie jest tak, że po terapii ten czynnik nadal działa (i jeśli to była śmierć to nigdy nie przestanie). Oczywiście, depresja może wrócić, ale nie jest to tożsame z żalem - wiadomo, że np. po stracie dziecka (Twój przykład) żal nigdy nie minie, ale zdrowy żal jest czymś normalnym, a depresja to poczucie braku sensu życia - zawsze, nieważne, co ją wywołało. Może być też tak, że ktoś ma depresję, której nie wywołało żadne specyficzne zdarzenie - po prostu czuje, że życie nie ma sensu. To, że ktoś będzie smutny w rocznicę śmierci bliskiej osoby nie znaczy, że ma nawrót choroby. Leczenie depresji polega na przywracaniu wiary w sens życia, pomimo pewnych negatywnych wydarzeń przeszłych czy przyszłych, których nie da się przecież zmienić - a jednak ludzie wychodzą z depresji.

Do wszystkich tu obecnych;)

Wszystkie osoby, które przeszły depresję i leczyły się są wyczulone na objawy nawrotu, a ponieważ wiedzą, jakim jest piekłem, można być praktycznie pewnym, że w razie czego pójdą do lekarza i nie sprawią pracodawcy żadnego problemu. Nie może się nikomu "wydawać", że się wyleczył, jeśli ma siłę i ochotę żyć, a nie wegetować, to się wyleczył, inaczej nie szukałby pracy. Osoba lecząca się - czyli w trakcie terapii - również w większości przypadków już po kilku tygodniach leczenia jest całkowicie zdolna do pracy (wyjąwszy przypadki wymagające hospitalizacji i przypadki bardzo ciężkie - około 5 - 10% - tu rzeczywiście konieczna jest dłuższa przerwa), pracując czuje się potrzebna, co z kolei jest bezcenną świadomością dla takiej osoby i katalizatorem w leczeniu(w depresji człowiek uważa, że jest do kitu i nic nie umie, i nikt go nie chce). Mało tego - ponieważ zwykle nikt się tym nie chwali, że się leczy, w pracy nikt nawet nie podejrzewa, że osoba, z którą siedzi "biurko w biurko" zażywa leki psychotropowe na depresję (buuuuu... - tak, tak, można zażywać psychotropy i nikt nawet się nie domyśli:)Znam osobiście kilkanaście takich przypadków, i są to ludzie tryskający energią i bardzo zaangażowani w swoje zadania. Z szacunków wynika, że około 20% ludzi cierpiało lub cierpi na depresję, więc pomyślcie, jaka jest szansa, że ktoś z Waszych współpracowników jest w tym odsetku? Niestety, dużo mniejsze jest prawdopodobieństwo, że ten człowiek się leczy...
Dlatego może być o wiele gorzej, gdy depresja dotyka kogoś, kto ma zerowe pojęcie na jej temat...wtedy mogą być problemy, bo w wyniku bardzo małej świadomości społecznej na temat tej choroby prędzej zostanie zwyzywany od leniów i zwolniony, niż wysłany do lekarza:( No chyba, że ma mądrych przyjaciół i bliskich, czego każdemu życzę:)Bo niestety depresja to choroba bardzo, bardzo demokratyczna i dotknąć może naprawdę każdego, nawet kogoś, kto na pozór wszystko ma i któremu nic do szczęścia nie powinno brakować - a jednak.Anna Wiśniewska edytował(a) ten post dnia 10.11.09 o godzinie 22:39

Temat: Pracownik z depresją

Dagmara D.:
Anna Abgarowicz:
Nie dziwię się komukolwiek, że się zastanawia czy taki pracownik to dobry wybór.
tacy ludzie zazwyczaj otrzymują od Boga inne dary i talenty, mają dużą wrażliwość i świadomość więc widzą więcej kreują bardziej niż normalni, i są w stanie pracować efektywnie jeżeli znajdą odpowiadające im środowiskoWasim Bnayat edytował(a) ten post dnia 11.11.09 o godzinie 12:08
Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: Pracownik z depresją

Aniu, mamy jak widzę rózne doświadczenia. Być może depresja leczona bywa wyleczalna do końca - nie wiem. Ja spotkałam się z przypadkami depresji nawracającej. Wręcz co roku - z dokładnością co do tygodnia. I ja i człowiek o którym pisze byliśmy świadomi tego faktu. Dlatego dawało sie z tym żyć. Ale nie zawsze tak jest.
My - laicy - nie możemy mu pomóc w sensie medycznym. Ale możemy - jako szefowie - stworzyć warunki na tyle bezpieczne, by nie dokładać dodatkowego kłopotu.Dagmara D. edytował(a) ten post dnia 12.11.09 o godzinie 01:24

konto usunięte

Temat: Pracownik z depresją

A od kiedy depresja jest chorobą? Dawniej był to obszar położony poniżej poziomu morza i jeśli dziś usiłuje się o niej rozprawiać to widocznie ktoś podniósł ten umowny poziom powyżej logicznie wynikających wniosków. Czy przypadkiem twórcami depresji nie są architekci pomysłu podniesienia poziomu morza, co przy przełożeniu na język biznesowy można zastąpić słowem bez kreatywnej desperacji wywalonej potrzebą bycia lepszym od innych?
Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: Pracownik z depresją

Sławek Drej:
A od kiedy depresja jest chorobą? Dawniej był to obszar położony poniżej poziomu morza i jeśli dziś usiłuje się o niej rozprawiać to widocznie ktoś podniósł ten umowny poziom powyżej logicznie wynikających wniosków. Czy przypadkiem twórcami depresji nie są architekci pomysłu podniesienia poziomu morza, co przy przełożeniu na język biznesowy można zastąpić słowem bez kreatywnej desperacji wywalonej potrzebą bycia lepszym od innych?
Zupełnie Cię nie rozumiem - przepraszam :):)

Następna dyskusja:

Pracownik a Firma...




Wyślij zaproszenie do