Temat: Porządna kobieta nie powinna chodzić do pracy
"1. W stosunkach z Rosją - uruchomienie europejskiego solidaryzmu, jako czynnika równoważącego potecjały, co się całkowicie udaje.
1.1 wspieranie każdej inicjatywy, mogącej Rosję osłabić (jak GUAM) w celu utrudnienia jej skoncentrowania sie na nas - co się jak na razie również się w pełni udaje.
2. Uzyskanie bezpieczeństwa energetycznego - co zdaje się też iść w jaknajlepszym kierunku.
3. W stosunkach z UE - osiągać maksymalne korzyści w zamian za wspieranie konkretnych inicjatyw (to taktyka, ale bardzo dobra).
4. W stosunkach z USA - stać się NIEZBĘDNYM dla USA partnerem strategicznym, co również się udaje."
A ja jednak tę politykę skrytykuję i to nie z punktu widzenia byłych ministrów spraw zagranicznych i ludzi im podobnych. Otóż moim (i nie tylko moim zdaniem, bo niemal wszystkich narodowych demokratów teraz i dawniej) taka polityka zagraniczna jest polityką zbiorowego samobójstwa. Urządzamy sobie daremną próbę sił z Rosją, która od dawna nic do nas nie miała. Nie bacząc na ścisłe więzy rosyjsko-niemiecko-farncusko-włoskie rozwijamy jednocześnie awanturę z Niemcami. Psując coraz bardziej stosunki z dwoma wielkimi sąsiadami kierujemy się iluzjami i pobożnymi życzeniami wobec wrogów naturalnych (Litwa, Ukraina), a z bratnimi narodami - Czechami, Słowakami i Białorusinami, mamy mniejsze stosunki niż z Australią.
Opinia. że Anglosasi będą naszym "partnerem strategicznym" czyli że w razie czego wyciągną nas z łap rozsierdzonego rosyjskiego niedźwiedzia, ryzykując własną skórą, jest w najlepszym przypadku naiwna.
A najgorsze ze wszystkiego jest to, że ten skrajnie nieodpowiedzialny scenariusz powtarza się po raz piąty; poprzednie wydania tej tragedii: 1792, 1863, 1939, 1944. Niech nas Bóg ma w opiecie! Chociaż z drugiej strony On jest sprawiedliwy i daje każdemu narodowi taki rząd, na jaki zasługuje.