Temat: Pochówek prezydenta
Piotr Skotnicki:
Edyta Kowalczyk:
No i jak rozumiem to ta fachowosć nakazuje Pani stwierdzenie "wiele się o Panu dowiedziałam, ale nie powiem"?
Zwykła uczciwość nakazuje czasem napisać człowiekowi prawdę, po to, aby się zastanowił zanim coś napisze. Choć jeśli Pan dalej chce ujawniać siebie, to nie mogę Panu tego zabronić.
"> Pani wybaczy, nic się Pani o mnie nie dowiedziała. Nic, bo ani
nie wynika nic z moich wypowiedzi, ani nawet nie próbowała Pani czegokolwiek się dowiadywać."
Bravo. Niech Pan pisze tak dalej. Przekonamy się, czego się Pan obawia.
Ma Pani ugruntowaną i niemożliwą
do zmiany opinię, że jako osoba wierna "najwyzszym ideałom" i swojej wierze otoczona jest Pani gronem spiskujących i zmanipulowanych "wrogów Polski i polskości". Każdy kto ma inne zdanie jest oczywiście antypolski.
I nie może Pani zrozumieć, że Pani wiara po prostu mnie wcale nie obchodzi w tym sensie, że nie wpływa wcale na moją opinię o Pani. Może sobie Pani być żarliwym Katolikiem, buddystą, czy ateistą. Pani sprawa. Pani PRYWATNA sprawa. Jeśli Pani światopogląd wpływa jakoś na Pani postrzeanie róznych spraw - to nadal Pani sprawa. Jeśli chce to Pani podkreślać w każdym zdaniu - nadal proszę bardzo. Problem się zaczyna wtedy, kiedy uważa Pani, że to jedyna możliwa droga i każdy, który ma inną jest odszczepieńcem. I dlatego będę protestował przed zbitką Polak-Katolik. Stawianie tego w ten sposób sugeruje nierozwiązalny związek tych dwóch przymiotów.
Bardzo dobrze Pana w tym momencie rozumiem. Tylko dlaczego tak bardzo denerwuje Pana określenie Polak - Katolik. W kontekście patriotyzmu i katolicyzmu kształtowała się przez wieki polska tożsamość. To jest fakt. Nie napisałam, ze jest to jedyna droga. Jednak ta droga jest obecnie bardzo deptana, bynajmniej nie przez Polaków-Katolików.
Starałem się delikatnie to Pani uswiadomić moimi pytaniami. Jeśli jednak ten poziom abstrakcji w dyskusji jest dla Pani nieosiągalny, to postaram się tak prosto z mostu, na pewno Pani zrozumie.
Mój dziadek był w AK. Drugi był w Oswięcimiu. Jeden i drugi mówili mi o Polsce i wpajali Polskość. Ale polskość do przodu a nie do tyłu. Nie kazali mi się oglądać za siebie i tęsknić za huzarią. Historia byla da nich bardzo ważna, ale jedynie do tego by wyciągać z niej wnioski na przysżłość. Raczej by zrozumieć błędy by nie popełniać tych samych niż wzorować się na bohaterach, bo to trudne do powtórzenia. Raczej pokazywali mi jako wzorce ludzi, którzy budowali niż tych, co ginęli w kolejnych przegranych wojnach i powstaniach. Poległych szanować - wzorować się na żyjących. By BUDOWAĆ Polskę silna a nie UPOMINAĆ się o nią. Obrażanie się i tupanie nóżką, że w drugim rzędzie się ma krzesło nie jest budowaniem a jedynie upominaniem się o silną Polskę. Rozumie Pani tą róznicę? Stwierdzenie "nie pojadę na obchody, bo moje krzesło będzie w drugim rzędzie" nie spowoduje że Polska będzie mocniejsza. Zbudowanie jej jednak wielkiej, bogatej, silnej, mało konfliktowej, takiej której nikt nie zechce sadzać w rzędzie drugim to jest własciwa droga.
Nie mam nic przeciwko siedzeniu w ostatnim rzędzie, pod jednym warunkiem: że Ci z pierwszego rzędu będą szanowali Polaków i Katolików, a tego w tej chwili niestety w polityce i w mediach brakuje. Natomiast zamiast tego jest nieustanne ośmieszanie tego co Polskie i katolickie. Mam prawo upominać się o swoje.
Jeden z moich dziadków, ten z Oswięcimia, zmarł kiedy miałem lat 9. Ale zanim zmarł - zdążył mnie nauczyć czegoś bardzo ważnego. Był w Oświęcimiu, bo któryś z jego sąsiadów go zadenuncjował. Po wojnie dowiedział się który. I do śmierci nikomu nie powiedział. Mieszkał gdzieś obok człowieka, przez którego 2 lata przeżywał koszmar niewyobrażalny i nie pisnąl do smierci słowa który to. Na wielokrotne prośby swoich synów, a miał ich trochę, by powiedział, bo chcą mu obić mordę odpowiadał zawsze i to zdanie pamiętam - "zostawcie, takie były czasy. TERAZ JEST INACZEJ". To jest lekcja, którą Pani polecam.
A mój dziadek, ten z KOP-u, który potem przeżył jeszcze niewolę niemiecką nigdy się do ZBoWiD nie zapisał, bo powiedział, że nie będzie w jednej organizacji z komunistami. Taką lekcję ja otrzymałam. Aby być wiernym sobie i nigdy się nie sprzedawać.
Lekcja cżłowieczeństwa. I mimo, że w teorii zachowywał się dokładnie w/g przepisu jaki zostawił Wam wierzącym Chrystus - to nigdy nie powoływał się na swoją wiarę. Nigdy nie mówił - tak się muszę zachowywać, bo wiara tego ode mnie wymaga. Nigdy nie powiedział - jestem Polakiem-Katolikiem. Jak chodził do kościoła - mówił jestem Katolikiem. Wtedy nie był Polakiem, bo jego Bóg nie rozróżniał narodowości, języków ani histori. Jak z niego wychodził był Polakiem. I nade wszystko był uczciwym człowiekiem i wcale nie dlatego, że był gorliwym katolikiem. Gdyby w którymś momencie stracił wiarę - nie straciłby uczciwości. Jest Pani w stanie to pojąć?
A jest Pan w stanie Pojąć, że można być odważnym i nonkonformistycznym? Pojąć to, że są ludzie, którzy są jednoznaczni w każdej sytuacji, a nie tak, że Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek. Właśnie za to szanuję swoich dziadków, że byli sobą od początku do końca. Człowiek szlachetny, w każdym systemie postępuje szlachetnie i pamięta, kim jest. Dodatkowo warto pamiętać, kto kim jest i komu się sprzedaje. Dziadek wiele jeszcze mądrych rzeczy mówił... wbrew Pana sugestiom o zapiekłych narodowcach, był patriotą, człowiekiem bardzo honorowym i pobożnym, był bardzo łagodny, cierpliwy i pomagający innym, gdy się komuś działa jakaś krzywda. I przede wszystkim nikogo i niczego się nie bał prócz Pana Boga.
A Pani brakuje tej pokory. Pani w każdej chwili przekazuje informację o swojej wyższośći. Wyższości, którą daje Pani poczucie misji i wartości niesionych przez Katolicyzm. Tymczasem to herezja, wypaczenie wszystkiego o co Chrystus przekazał. Chrześciaństwo to skromność, dobroć, usmiech dla ludzi. Przykazanie największe daję Wam... Potrafi Pani dokończyć to zdanie ale ZE ZROZUMIENIEM? W chrześciaństwie nie ma miejsca na lustrację, dekomunizację, dumę narodową. Jest za to nastawianie drugiego policzka. Dla Pani Chrystusa niewierzący samarytanin i złoczyńcy na krzyrzach obok to osoby z którymi się spotka w niebie. Nie wiem jednak, czy jest tam miejsce dla zapiekłych narodowców, którzy oddają wszystkie siły by Polak brzmiało dumniej niż Niemiec, czy Rosjanin.
Chrystus nie zrozumiałby okreslenia Polak-Katolik. To może zrozumieć tylko Ojciec Dyrektor
Czy teraz jasno napisałem?
Proszę Pana lustracja i dekomunizacja, to jest problem państwa i prawa polskiego, a nie Kościoła Katolickiego. Jeśli zgodnie z prawem jakie panowało w PRL-u niewinni ludzie cierpieli, to mają prawo jako obywatele Rzeczpospolitej Polskiej domagać się sprawiedliwości dla siebie i swoich rodzin.
W kwestii nauki Jezusa Chrystusa - nigdzie nie jest napisane w Piśmie Świętym, że wyznawcy Chrystusa mają się zgadzać na to, by ich inni krzywdzili i jeszcze się uśmiechać. To tak, jakby bita kobieta miała się uśmiechać do swojego męża za każdym razem, gdy wybije jej zęby, bo jest chrześcijanką.
Nie dążę do tego, by Polak brzmiało dumniej niż Niemiec Rosjanin, czy ktokolwiek inny. Chcę, abyśmy byli narodem szanowanym w świecie. Nie będziemy takim, jeśli pozwolimy sobie na brak szacunku ze strony innych narodów.
Istnieje proszę Pana też coś takiego, jak pycha i duma narodowa. Jestem dumna, że jestem Polką i się tego nie wstydzę. Pan odczytuje to z jakiegoś powodu jako wyższość. W kwestii wyższości - mając 180 cm. wzrostu faktycznie niewiele znam kobiet, które są ode mnie wyższe, mężczyzn w sumie też nie.
Ogólnie, to ma Pan dość wypaczone zdanie na temat Polaków-Katolików.
Najwyraźniej ktoś Panu w głowie poprzestawiał - jakby to mój śp. dziadek powiedział.
Edyta Kowalczyk edytował(a) ten post dnia 19.04.10 o godzinie 22:59