Temat: Mam pomysł na nowy deal dla firm HR
Tak, tylko mój pomysł został nieco opacznie zrozumiały.
1.) Nie namawiam firm HR do strzałów w kolano tylko osoby znająca tajniki HR do działalności odwrotnej (nie związaną z firmami HR, bo to byłoby faktycznie bez sensu gdyby ktoś walił swoich klientów na dwa fronty)
2.) Kwestia nomenklatury - taka firma nie musiałaby mieć wspólnego z nazwą HR, wystarczy merytoryczna wiedza i umiejętnośc podzielenia się nią.
3.) Idealną ofertę z której z pewnością bym skorzystał wyglądałaby tak:
- analiza umiejętności, doświadczenia, znajomości, aspiracji etc...
<po tym fachowiec może poznać i doradzić branżę, stanowisko itd>
- Klient określa wg swojego uznania, co chciałby robić i/lub do jakich firm trafić i jak uważa jak by się sprawdził.
- pseudo HH wyszukuje mu te firmy, wakaty i analizuje szanse powodzenia
- pseudoHH wyszukuje firmy / osoby zajmujące się rekrutacją do tych firm i analizuje ich sposób rekrutacji i pomaga kandydatowi w przygotowaniu przy przebrnięciu przez hr
i tak dalej i dalej.
Nie twierdze ze ktoś taki ma dostac kasę tylko w przypadku pełnego sukcesu, ale np etapowo.
Z własnego doświadczenia, na 99% wydaje mi się że byłbym w stanie nawet logicznie myśląc i wykorzystując doświadczenie, z powodzeniem poprowadzić jakąś grupę handlową i poprawić zarówno wyniki jak i zadowolenie pracowników. Niestety jesli managerem się nie było, kiepskie są szanse na to ze ktoś podobne stanowisko zaproponuje.
No chyba ze po znajomości, ale to juz inna bajka...
Głównie chodzi mi o wsparcie i sposób przygotowania na rozmowy kwalifikacyjne typu "trudnych".
Jedną taką miałem i chyba kompletnie nie wyszło, ale 3/4 pytań było wogóle spod czapy i nawet nie widziałem sensu jak z nich wybrnąć i jak odpowiedzieć, zeby było dobrze np. startując na handlowca w duzej korporacji:
- jaki przedmiot w liceum lubił pan najbardziej i dlaczego
- co pan robi jeśli zdarzy się dojechac do pracy godzine za wcześnie
albo
- a co by pan powiedzial gdyby pana szef nie zwolnil pana zeby jechac do rodzacej zony tuz przed konferencją
nie mowiac juz o takich kretyństwach jak "prosze mi sprzedac ten długopis" albo "zainscenizujmy scenkę"
brrrr....
i głównie chodzi o to żeby nauczyc się fachowo, jak nie zrazic do siebie takiej osoby (nie mowie o przyszlym przelozonym tylkko o ludziach z wewnetrznego hr) zeby ich nie zrazic ale tez nie robic z siebie debila.
raz udalo mi sie w duzej firmie IT natrafic na takie pytanie, wiec poprostu powiedzialem ze nie bede sprzedawal panu dluopisu, bo dlugopisów ani pan ani ja nie sprzedaje.
pomijajac juz glupkowate testy typu 100 pytan w 5 min w pierwsze skojarzenia (jest gdzies w necie sposob ich oceniania ale teraz szukac mi sie nie chce :P )
pozdro