konto usunięte

Temat: Języki obce w cenie ? które, gdzie i za ile ?

Wojciech M.:
Monika Kępka:
Wojciech M.:.... Czasem ma on nawet większe znaczenie od kompetencji zawodowych...



Zgodzę się, ale przypięcie tłumacza do kogoś kompetentnego podczas prac zespołu jakoś mi nie pasuje... Musisz płacić obu... :/


To ktos trafił w samo sedno problemu. Tłumacz, jesli jest Tłumaczem Branżowym, MUSI rzecz rozumieć równie dobrze jak autor, czyli rzadko kiedy się opłaca zatrudniac tłumacza. Powstają DWA WOPROSY KOMUNIZMA:
(a) Czy tłumacz jest redaktorem tekstu w języku obcym, który jest szlifem, tego co autor mógłby sam w tym obcym języku napisać? (a więc lepszy język jest jedynie/aż wartością dodaną!!!)
(b) Czy tłumacz jest redaktorem źle napisanego paszkwilku, którego w oryginalnej wersji obcokrajowcy nigdy nie powinni byli ujrzeć? (a więc jest język obcy prawie cała wartością, bo nie było do czego dodawać!!!)

W sumie, nie bardzo widzę jak można w Polsce zostać kompetentnym specjalistą bez znajomości kilku języków obcych. Mnie sie nigdy nikt nie pytał, miałem je znać albo byli następni. Co prawda ostatnio nawet niezłe tłumaczenia instrukcji obsługi załączane są do dojarek Alfa-Laval, ale wcześniejsze doświadczenia stały się kanwą nader sprośnych dowcipów.
Konrad W.

Konrad W. Starszy Analityk PKO
BP

Temat: Języki obce w cenie ? które, gdzie i za ile ?

Poruszę tu jeszcze jeden wątek. A co z pracownikami którzy posiadają wiedzę merytoryczną, a nie do końca mogą się wykazać znajomością języka obcego ? W jaki sposób firma dba o rozwój swoich ludzi w tym zakresie ? Uważam, że większość firm poszukuje za wszelką cenę ludzi znających 2 lub nawet 3 języki obce, obniżając jednocześnie poprzeczkę jaką jest wiedza merytoryczna.

konto usunięte

Temat: Języki obce w cenie ? które, gdzie i za ile ?

Konrad. Jest Twoim "wątkiem"z tym pewien problem, otóż języka do poziomu profesjonalnego w branży trzeba się uczyć 10-12 lat, w tym konieczny jest dłuższy pobyt, a samo wykształcenie + praktyka zawodowa, zabiera jednak mniej czasu. Chyba najlepszym rozwiązaniem jest znalezienie dobrze ujęzykowionego branżowca, który wspólnie ustali rozsądny górny pułap językowy, na jaki kogoś w zakresie danej branży stać i do roboty. Dzisiaj jest tak: to na prawdę umiesz, co umiesz po angielsku. Natomiast istnieje owczy pęd różnych menedżerów do mataczenia własnej niewiedzy zapędzaniem innych do nauki języków. To jest dosyć nagminne i trzeba to traktować nie jako coś osobistego, czy nagannego ale jako sygnał ostrzegawczy, że może lepiej sie zwijać ze wzgledów, które z językami obcymi nie maja nic wspólnego.
Monika Kępka

Monika Kępka Kierownik Wydziału
Centrum Obsługi
Outsourcingu, Orange
P...

Temat: Języki obce w cenie ? które, gdzie i za ile ?

Jerzy K.: Dzisiaj jest tak: to na prawdę umiesz, co umiesz po angielsku.


zgadzam się, że jeżeli chcesz zaistnieć "wielowymiarowo" w organizacji musisz być pratycznie dwujęzyczny, ale nie dajmy się zwariować. Język otworzy wiele drzwi, może nawet uskrzydli, ale będą przypadki, kiedy specjalistyczna wiedza zawsze będzie bardziej pożądana. Nie wyobrażam sobie nie zatrudnienia jakiegoś rewelacyjnego secjalisty z bardzo słabym językiem w porównaniu do angojezycznego "mierniaka", tyko dlatego, że teraz są takie wytyczne. Nie każdy musi prezentować swoje lingwistyczne umiejętności na zewnątrz, wewnątrz przede wszystkim potrzeba dobrych pracowników.
Katarzyna K.

Katarzyna K. sprzęt a nie

Temat: Języki obce w cenie ? które, gdzie i za ile ?

No dobra. Angielski to standard i jak drugi ojczysty? Dlaczego? Jest wiele stanowisk, które nie wymagają znajomości anglojęzycznej literatury a jednak wymaga się od specjalistów biegłości. Jak sama nazwa wskazuje poziom komunikatywny to ten, który umożliwia porozumienie się, dlaczego więc od pracowników trochę niższego szczebla wymaga się znowu biegłości? Bo "prestiż" stanowiska wymaga by żądać od kandydatów na nie jak najwięcej, prestiż wyrażony w chęciach pracodawcy, by jak najlepsi na nie aplikowali, a jednocześnie marne fakty pozwalały zapłacić tyle, co asystentowi asystenta.

Rozumiem, że powinniśmy się cieszyć, że w naszym Pacanowie anglojęzyczni chcą zatrudniać do swoich przedsiębiorstw, ale czy naprawdę rekrutujący nie wiedzą, że zróżnicowanie stanowisk powinno iść w parze ze zróżnicowaniem poziomu wymaganego języka?

Ale nie było by tej szopki gdyby nie wzajemnie nakręcające się kłamstwa. Kandydaci mówią o poziomie biegłym, kiedy nawet FCE nie mają, więc rekrutujący z CPE po kilku takich doświadczeniach nabierze dystansu do samozachwytu kandydatów i zażąda poziomu biegłego, tak by znaleźć takiego, który przynajmniej umie płynnie gadać w komunikatywnych dwóch tysiącach słów. Sęk w tym, że w takim bezrobociu, jakie było (a prognozy wcale nie są różowe, a i Rumuni za pasem), kandydat jest zaszcuty wymganiami nie tylko merytorycznymi, ale przede wszystkim miękkimi. Asertywność, prężność, poczucie własnej wartości, odporność na stres. Więc ma poczucie własnej wartości i swoje mierne strony pokazuje jako świetne. Czy nie tego uczy jedno z najbardziej kretyńskich pytań z rozmów kwal. "wymienić najlepsze i najgorsze swoje cechy"?

Zaś które? To jakby wiadomo, standardowa czwórka i włoski. Z językami egzotycznymi (w handlu i przemyśle) jest ten kłopot, że albo przedsiębiorstwo jest krajowe, nie zatrudnia obcokrajowców (poza rodzynkami), więc wymaga języka swojego. Jeśli zaś firma z kraju angielskojęzycznego zakłada filię w kraju egotycznym, to i tak albo nie wymaga od inżynierów tego egotycznego języka, a tylko angielskiego, albo wymaga jakichś absolutnych podstaw. Te absolutne podstawy są często stosowane w wymaganiach u menadżerów, nie po to, by prodzili w tym języku negocjacje, ale by przełamywali lody znajomością "kilku" słów autochtonów.

No i co to jest język egzotyczny przede wszystkim. Wspomniany rosyjski był egotyczny przez 15 lat, a jak w ciągu ostatnich kilku lat młódź się pchała na rusycystyki (od podstaw naturalnie), to aż zastanawia, czy kierowało tą masą kilka artykułów opiewających rosyjski jako niezwykle "przyszłościowy" (a młódź kocha to słowo), czy opinia jednego tylko dobrze poinformowanego wujka dobra rada, która to opinia pocztą pantoflową rozbiegła się po Polsce jako "napewno pewna".

Jacek Bień

Jacek Bień Sprzedawca

Temat: Języki obce w cenie ? które, gdzie i za ile ?

Jerzy tak na oko z moich znajomych to 80% dostało za granicą pracę dlatego że mieli większą wiedzę techniczną, medyczną niż aplikujący austryjacy, anglicy, niemcy itd a języka uczą sie do dziś i kiepsko im idzie . Wolę dentystę niemowę niż Tłumacza przyuczonego do rwania zębów. Ty pewnie też.

konto usunięte

Temat: Języki obce w cenie ? które, gdzie i za ile ?

Moniko+Jacku + Kasiu,
cytaty mi znikły i zrobił sie bałagan, sorki:

W zależności od tego "osocza" np. 3.14 coś tam znaczy dla inżyniera, a zupełnie nic dla lekarza. Albo śmieszniej, fraza typu: DOKUMENT, O KTóRYM MOWA W USTęPIE 2, OKAZAć W DACIE ZAWARCIA UMOWY, może być odczytana zgoła groteskowo przez ww. inżyniera, ale jest oczywisty dla prawnika.

.... a autor-delikwent złości się, bo nie wie o który "ustęp" chodzi"!


Jerzy KLIMKOWSKI edytował(a) ten post dnia 17.01.07 o godzinie 12:17

konto usunięte

Temat: Języki obce w cenie ? które, gdzie i za ile ?

W naszej firmie znajomosc jezykow obcych to podstawa. Wiemy jednak, ze to nie wszystko. Kursy jezykowe na calym swiecie laczymy z mozliwoscia podjecia praktyk i zdobycia pierwszego doswiadczenia zawodowego.

konto usunięte

Temat: Języki obce w cenie ? które, gdzie i za ile ?

Monika Kępka:

tłumacz... nigdy w zyciu :-)
wystarczy mieć w zespole jednego, dwóch kompetentnych i jednocześnie lingwistycznie zaciętych i to zwykle wystarczy... jak również pomoże w rozwoju biernych kompetencji językowych u tych mniej władnych, oczywiście trzeba również chcieć...
Tak , tak, a potem szuka się tłumacza, żeby zrobił weryfikację dokumentów, bo są "niuanse" językowe i treść obydwu dokumentów się nie zgadza...

Tłumacz to nie jest niedouczony pracownik, który nie ma pojęcia o niczym oprócz języka. Znajomość zagadnień z zakresu tłumaczonego tekstu jest niezbędna. Inaczej nie wiadomo, o czym się pisze, a przecież słowa mają wiele znaczeń.

Według mnie takie teorie głoszą ludzie, którzy nie mają zielonego pojęcia o tłumaczeniach i myślą, że tłumaczenie polega na tym, żeby usiąść i przepisać. Tylko w innym języku... Zwykłe maszynopisanie:)

Następna dyskusja:

Ile trzeba zarabiać ?




Wyślij zaproszenie do