Temat: Jak się wzbogacić na środkach unijnych
Pomysł nie jest głupi dla organizatorów kursów i dla uczestników.
Oni korzystają - bezpośrednio i pośrednio.
Nie korzysta branża elektroniczna, bo branży elektronicznej nie obchodzi, skąd rekrutuje specjalistów do obsługi wózków - a taki kurs zabiera pieniądze przeznaczone na wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw z branży elektronicznej.
Mijamy się w fazach. :)
Wzrost konkurencyjności akurat tej branży nie wynika z regionalnych czy krajowych założeń tylko z tytułu projektu firmy otrzymującej dotację. A to może oznaczać, że szkoli fachowców w zakresie x, y, z na potrzeby tej właśnie branży (zgłoszone zapotrebowanie przez firmy z branży).
Z kolejką chętnych na szkolenia z efs nie jest tak różowo. Ludzie już nie chcą się szkolić, nawet za darmo, jeśli nie widzą "bezpośredniego przełożenia". A "wózkarze" są poszukiwani.
Pytałem przedtem o tych pośredników (czytaj - agentów) ubezpieczeniowych - przez to zajęcie przewinęło się w Polsce ponad 3 miliony ludzi. Oni jednak zwykle musieli płacić za uzyskanie uprawnień (kurs + licencja).
Ok, musieli. I potem dostawali pracę. Ale co chcesz powiedzieć?
Że takie szkolenie byłoby fajniejsze, sensowniejsze?
Oglądając ogłoszenia sądzę, że operatorów wóżków widłowych jest już w Polsce znaczny nadmiar. Nawet bardzo znaczny - szczególnie w dobie recesji.
Średnio w Polsce? Bo ja mam 2 klientów projektów szkoleniowych, którzy potrzebują takich fachowców, a w ich okolicy posucha. A z innych miejsc do roboty przyjeżdzać nie chcą. Recesja mówisz? Podobno i bezroboiejest, a czasami pracownika nie uświadczysz.
Do darmowych przyjemności zawsze stoi duża kolejka - ale mnie chodzi nie o przyjemności prywatne, a o sensowność wydawania pieniędzy unijnych...
Nie stoi. "Łapanki" się odbywają :)
Ten przykład z parkingiem wcale nie jest poza tematem - wątpię, żeby decydent głębiej zastanowił się nad lokalizacją.
Ale to ma się nijak do unijnych. Jak nie myśli to nie pomyśli również wydając krajowe.
W ten jednak sposób powstaje przekonanie o powszechności zjawiska marnotrawienia pieniędzy - bo znacznie silniej oddziałują przykłady negatywne, niż te znamionujące rozsądek.
A wykonawca parkingu miał przerób...
Powstaje również kiedy budują za gminne środki chodnik ze słupem w środku, drogę której pasy się mijają.... itd. Nadal twierdzę, że głupota "decydentów" to jedno, a wyciąganie "szerokich" wniosków na podstawie jednego przykładu który "może, ale nie musi" to drugie.
Wykonawca parkingu miałby przerób robiąc go w innym miejscu, właściwszym. Chyba, że parking wcale nie był potrzebny, a zrobili go w środku smrodku żeby wykonawca dostał środki. Ale tego chyba też nie wiemy?
Janusz, zgadzam się że część środków publicznych się marnuje. Zgadzam się z częścią twoich argumentów. Ale drażni mnie generalizowanie.