Temat: Jak bardzo zeszmacisz się dla władzy i pieniędzy?
tak sobie czytam i czytam i dochodzę do wniosku, że troszku pomylenie z poplątaniem się robi, więc swoje racje wyłuszczę - może to co wyczyści w temacie?
wedle mię to jest tak, że jeśli kto osiąga jakiekolwiek profity w zamian w kąt rzucając swoje - umówmy się - ugruntowane przekonania, światopogląd czy temu podobne dyrdymałki, albo też zaczyna odgrywać jakąś (nieważne, że kasę przynosi) rolę, której odgrywanie ma na celu tylko i wyłącznie wyciągnięcie kasy via robienie za "sensację na pierwszej stronie" - to jest to zeszmacenie
w takim rozumieniu zeszmacenia udało mię się kilka razy go nie popełnić, a okazje miałem - na ten przykład w początkach lat '90, kiedym - młody byłem, to i durnowaty jeszcze mocno - kapkę działał, że się tak wyrażę - politycznie
ale kiedym się dokładniej przypatrzył, jakie prawa tam rządzą i co trzeba z siebie zrobić, żeby się na świecznik wywindować, to mię jakoś ochota na ten świecznik przeszła, razem z ochotą na politykowanie nota bene
i tak jakoś już zostało - że wolę trzasnąć drzwiami i wyjść, niż potem się gryźć, że się sk***wiłem - w moim rozumieniu oczywiście
zaś świadczenia usług dla klienta nie nazwałbym prostytuowaniem się, ale raczej wynajmowaniem szarych komórek tym, którzy ze swoich nie potrafią zrobić odpowiedniego użytku, aczkolwiek też nie wszystkim - za ciężką cholerę na ten przykład nie machnąłbym klawiaturą dla ich (bo przecie nie naszego) dziennika czy radia-co-je-kocham-pasjami, jak też i dla nie czy trybuny ;)
z tym, że jestem w tej komfortowej dość sytuacji, że zasadniczo zajmuję się internetem i społecznością internetową, a społeczno-politycznie spuszczam sobie adrenalinę w osobistym periodyku, w którym nikt mię nie mówi, co i jak mam pisać (ale i nie płaci oczywiście ;o))) )