Temat: Depresja- podstępny niszczyciel...
To zależy od przyczyn powstania depresji. Jeśli samemu się do tego nie dojdzie trzeba psychoterapeuty. Z reguły depresyjny uważa, że ma wszystkich dość i chce, by sobie poszli do diabła, z drugiej chce jednak, by go zauważano i poważnie traktowano jego chorobę. Najlepszym wydaje mi się sposobem współżycia z depresyjnym jest danie mu pewnych obowiązków i wmówienie mu, że to co robi, jest bardzo ważne dla rodziny. Jest ciężko chory więc niech to będzie nawet odkurzanie czy wynoszenie śmieci, poczuje się wtedy ważny i neizbędny dla innych. Bardzo ważna jest wiedza nt choroby. Poczytać to i owo koniecznie by chory miał pewność, że wiemy co mu jest, a nie zbywamy go machnięciem ręki. Pasje i hobby dla ciężko chorego to zbyt duże obciążenie, łatwo się zniechęci, w dodatku uzna, że swoją pasją nie jest pożyteczny i zamyka się w sobie.
Zaś nie branie leków. Oj, to bardzo kontrowersyjne czy można się bez nich obejść. Zaś różnica zdań polega na odniesieniu do różnego natężenia choroby, z jaką miało się do czynienia. Często depresja współwystępuje z innymi chorobami czy zaburzeniami psychicznymi, ona mają wiele objawów somatycznych i nie da się bez leków funkcjonować przynajmniej na początku. Psychoterapia jest tu najwłaściwszą formą leczenia, jednak zanim się wyleczy, a to trwa kilka meisięcy do kilku lat, ba, zanim się będzie mogło do psychoterapeuty dojechać, trzeba się niestety naszprycować. Depresyjnemu zwisa to, czy pogarsza mu się zdolność przyswajania informacji czy wpada w otumanienie. I bez leków nie może jasno myśleć i jest otumaniony.
Co do społecznego odbioru, niestety jest żałosny. Chodzący do psychologa to jakiś nie ten tego, chodzący do psychiatry to już wogle wariat. Ważne więc by w bliskich nie widział takich postaw. Choć bliskim może się wydawać, że depesyjny ma zaburzoną świadomość, to jednak jest wręcz przewrażliwiony na reakcje na jego chorobę.
ad xanax. Nie leczy, ale pozwala dotrzeć tam, gdzie bez xanaxu chory by nie dotarł. W pierwszym etapie wręcz niezbędny, choć naturalnie winien być szybko odstwiony, jak wszystkie benzodiazepiny. Sęk w tym, że to nie jest lek na depresję.
A w skrócie. Wiedzieć dużo o depresji, rozmawiać z chorym na ten temat, podejść do choroby tak, jak choroba na to zasługuje, bez umniejszania ani wyolbrzymiania jej znaczenia. I podkreślać przejściowość i to, że chory jest nam potrzebny.
Katarzyna Wilimowska edytował(a) ten post dnia 27.01.07 o godzinie 14:36