Temat: Czy wiesz co jesz?
Hmm moje dzieci były niestety faszerowane (bo inaczej tego nie da się określić) antybiotykami. Niestety nie byliśmy z żoną przygotowani i zdawaliśmy się w leczeniu dzieci na wiedzę lekarzy. Doprowadziło to do dużej niewydolności u starszej córki i dopiero po przeciągnięciu przez nasz system opieki zdrowotnej i ciągłym pogarszaniu się stanu zdrowia dzieci trafiliśmy do lekarza dietetyka. W chwili obecnej od ponad 3 lat u lekarza bywamy na badaniach okresowych lub po skierowanie na takowe. Oczywiście dzieci się przeziębiają, mają katar, ba trafiła się nawet grypa ale ani razu dzieciom nie podaliśmy antybiotyków...
Już głośno mówi się o tym, że nadużywa się antybiotyków a jak słyszę tłumaczenia lekarzy, ze pacjenci zmuszają ich do zapisywania antybiotyków to szlag mnie trafia, aż dziw, że w ten sam sposób nie zmuszaj ich do zapisywania np morfiny...
Ale na leczeniu antybiotykami problem sie nie kończy. Okazuje się, że sporo antybiotyków spożywamy wraz z żywnością - faszeruje się nimi zwierzęta hodowlane, rośliny... Długo nie trzeba było czekać, już pojawiają się szczepy bakterii oporne na wszystkie znane antybiotyki.
I nie chodzi o to, żeby nie stosować ich w ogóle, tylko stosować je w sytuacjach kiedy organizm nie daje sobie rady i to pod nadzorem oraz po wykonanych badaniach jaka bakteria jest patogenem - a nie na ślepo raz takie a raz takie.
W przypadku naszych dzieci okazało się, ze wystarczyło wyeliminować z diety cukier w pierwszym etapie a potem go radykalnie ograniczyć, oraz unikać w przypadku syna produktów zawierających mleko, także to w proszku... i okazało się, że nie tak łatwo znaleźć produkty które go nie zawierają.
Czytałem ostatnio artykuł opisujący badania naukowców polegające na spisaniu genów organizmów które zasiedlają nasz organizm. Okazuje się, że połowa informacji genetycznej jaką nosimy ze sobą należy właśnie do organizmów zasiedlających nasze ciało. Co ciekawsze okazało się, że "zestaw bakterii" nie zależy od miejsca na ziemi gdzie żyjemy a od "poziomu" na jakim żyjemy.
Oczywiście wiedzą juz powszechną jest udział określonych bakterii w naszym układzie immunologicznym. Okazało sie tez, że niepotrzebny jak się wydawało wyrostek robaczkowy jest "magazynem" flory bakteryjnej dla naszego organizmu i służy do uzupełniania jej np po biegunkach. Powszechna juz tez wydaje sie wiedza, że sterylne środowisko zamiast do super zdrowia prowadzi do super uczulenia. Więc okazuje się, że jak byśmy nie kombinowali to jesteśmy częścią środowiska w którym żyjemy a nie stoimy obok.
Myślę, że warto zdać sobie sprawę że nawoływania tych czy innych ekologów czy ekoentuzjastów w gruncie rzeczy nie mają chronić środowiska, czy przyrody ale właśnie nas. Przyroda bez nas da sobie radę my bez przyrody nie bardzo.
Wracając do jedzenia – pomijając bezpośredni wpływ na nas zastanawiam się np. jaki wpływ na naszą florę bakteryjną ma spożywanie tych „nie psujących” się środków spożywczych, zwarzywszy, że w wielu procesach trawienia bakterie mają decydującą role.