Temat: czy pracownik robiący doktorat jest na rękę firmie dla...
Pani Ewo,
Dopiero po przeczytaniu Pani c.v. zdecydowałem sie zabrać "głos". Otóz ja też mam studia zrobione za granicą, opanowane te same języki, nawet trochę tym samym się zajmujemy, ale jestem sporo starszy i może moje doświadczenia będą jakąs dla Pani wskazówką.
Moim zdaniem przy obecnie wymaganej elastyczności zawodowej i dużych zagrożeniach na rynku pracy, pracownik staje się jednoosobową organizacją gospodarczą. Z jednej strony trzeba ciągle podnosić kwalifikacje, ale z drugiej strony dbać o konkretny zbyt na swoje talenty. Dlatego pracodawca to jedynie klient, a doktorat jeszcze bardziej instytucjonalizuje nas jako "podmiot gospodarczy". To może skazywać na dalszą migrację i należy to wziąc pod uwagę. Robienie doktoratu pod obecnego, czy planowanego pracodawcę może byc wręcz błedem. Praca nad doktoratem wymaga dużych poświęceń, a zawieranie dodatkowych kompromisów co do tematyki, sponsoringu wewnątrz przedsiębiorstwa, może się okazać zabójcze dla własnego rozwoju.
U nas jest dośc powszechny kabotynizm, tytułomania i dlatego doktorat (zwłaszcza tytularny i nieistotny naukowo) moze być krokiem do przodu w dosyc skostniałej instytucji, lub strzeleniem sobie w stopę (jeśli dobry i nowoczesny), ale zaburza istniejący porządek dziobania, mimo że firma jak najbardziej idzie do przodu.
W Stanach, to z autoposji, doktoraty są bardziej niż w Europie związane z praktyką i istnieje o wiele większy rynek zbytu, ale taki "gościu" dużo kosztuje i moze być tak, że w danych uwarunkowaniach rynkowych zapotrzebowanie na takich czy innych specjalistów się kończy, lub jest nadpodaż, i wtedy konkuruje się z bardzo uzdolnionymi ludźmi o na prawdę małe pieniądze i niepewną przyszłość. Gdy wyjeżdżałem doktorzy na tzw. postdoc stanowili jedną z największych grup ludzi bez stałego zatrudnienia i bez szans na stałe zatrudnienie w przewidywalnej przyszłości. Patrząc na to, co sie działo z moimi młodszymi kolegami ... dałem nogę, gdy zaczęły sie kolejne cięcia w budżecie zbrojeniowym. l tu następuje kolejny rodział. Otóż, nawet tutaj tworzy sie społeczeństwo oparte o wiedzę, a więc wykształcenie procentuje mi w sposób, którego nigdy bym wcześniej nie przewidział.
W sumie to stoją przed Pania dwa pytania:
(a) Dla kogo ten doktorat?
(b) Jak ten doktorat spienięzyć?
Ad a) Jeśli dla własnego rozwoju i satysfakcji. Robi się z tego, co się lubi, możliwie z wiedzy podstawowej, konieczny jest świetny mentor, i nie trzeba się potem z tym Ph.D. specjalnie obnosić. Jeśli dla kariery, patrz punkt b).
Ad b) Trzeba mieć świetnie przemyślaną strategię, rozeznane zagrożenia, pogodzić się z szansą raczej nienaukowych kompromisów. Nadrzędnościa jest tutaj, że ten doktorat to ma byc klucz do drzwi, za którymi czeka dopiero prawdziwa praca, być może również nad zrzuceniem nalepki jajogłowej.
pzdr.
Jerzy