Temat: Czy palacze powinni płacić większe obowiązkowe składki...
Grzegorz Rossa.:
A tak w ogóle, co to za argumenty? Tu chodzi o wolność, a wolność nie ma ceny. Dla wolności można przelać krew wrogów wolności i własną.
Dawno dawno temu prymitywne ludy żyły sobie bez wojska, policji, lekarzy itd.
Każdy był wolny - znaczy kto silniejszy, ten brał co chciał.
I to można nazwać wolnością jednostki - jedna, konkretna najsilniejsza w okolicy jednostka robiła co chciała.
No, chyba, że chciał akurat iść na polowanie (albo zająć się żoną kogoś słabszego). To wtedy inni wolni mogli korzystać z czego chcieli pod jego nieobecność.
I gdzie tu wolność?
W końcu jednak każdy zaczął dbać o swoje interesy - bo to bez sensu zabierać komuś prosiaka, jak akurat w tym samym czasie ktoś zabiera Tobie.
Więc postanowili się zrzucać dobrowolnie dla tego najsilniejszego, a on za to gwarantował im, że ich będzie bronił przed innymi silnymi. No, ale przecież w kupie siła. Więc zaczęła następować specjalizacja i pojawił się pieniądz.
Dzięki specjalizacji każdy robił to, w czym był dobry - jak ktoś dobrze machał mieczem, to się tym zajmował i nie wysilał się już dojac krowy, orając pole czy lepiąc garnki.
I tak jest do dzisiaj - zrzucamy się wszyscy na jakiś cel.
Ten najsilniejszy (w tym momecie manipulowany tłum) domaga się wrzucenia kaski do koszyka a potem dzieli.
Z tego koszyka teraz pieniądze idą na urzędasów tego silnego. Żeby ci urzędasy mieli co robić silny tak namieszał w zasadach, że nie da się tego prosto pilnować. A gdyby nie było PIT, CIT itd a zostawić np tylko akcyzę i VAT - na jasnych zasadach i ustalić stawki tak, żeby do koszyczka wpadło tyle, co trzeba to jaka armia urzędników, prawników, księgowych i innych krwiopiców nie miałaby co robić?
Na co idą te pieniądze.
- armia urzędasów - do ukrucenia (ale to wbrew interesom tych, co podejmują decyzje, znaczy urzędasów).
- armia (znaczy wojsko) - ja tam chcę żeby mnie ktoś bronił.
- Policja - jw.
- szkolnictwo - ja tam chętnie się zrzucam na to. Chcę być otoczony przez rozgarniętych ludzi i żeby kraj rósł w siłę.
- ubezpieczenia społeczne (w tym zdrowotne) - jak najbardziej jestem za obowiązkowością samych ubezpieczeń. Ale mechanizmy rynkowe niech rządzą wydawaniem tych pieniędzy.
- infrastruktura (autostrady, sieć elektryczna, tory itd) - to tak strategiczna rzecz, że państwo powinno to kontrolować. Ale niebezpieczne jest pozbawienie tego mechanizmów rynkowych.
- kopalnie, elektrownie, zakłady takie i owakie - a na co to państwu? Po jakiego mieszać w zasadach wolnego rynku i dlaczego z podatków do tego dopłacać?
No, ale idźmy dalej - wolności już jak wyżej widać nie ma.
Nawet na dzikim zachodzie nauczyli się, że kogoś do pilonwania porządku trzeba zatrudnić. Głupi nie byli.
Zwyczanie nie opłaca się tracić czas na pilnowanie pleców, unikanie chorych.
Jak jest z ubezpieczniami nieobowiązkowymi - kto może ucieka na samozatrudnienie (żeby zminimalizować). Gdyby nie było to obowiązkowe, to większość woli nie płacić ZUSowi, tylko sobie. A potem lekarz ma dylemat, czy operować tego delikwenta, co spadł ze schodów i zadłużyć szpital na 100 000PLN, czy pozwolić mu umrzeć.
Brak ubezpieczenia zdrowotnego spowoduje albo notoryczne łamanie przysięgi przez lekarzy albo doprowadzi system opieki zdrowotnej do bankructwa (o ile jeszcze nie zbankrutował).