Temat: co mi się podoba w PiS
Jerzy K.:
Krzysztof K.:
To ja poproszę o jakiś cytat świadczący o tym, że to podobieństwo występuje, bo mnie się wydaje (a pamiętam przemówienia Gomółki, czy Gierka i ich koleżków), że takiego podobieństwa nie ma wcale.
Pomożecie?!!!
.....
Pomżecie?!!!!!
....
(cichutko)pomożemy
i to Kaczyński pytał, bo nie kojarzę?
Na poważnie: Konferencja PiS, w Sali Kongresowej, z tymi flagami i reżyserowanym entuzjazmem. A wiec w (bankrutującej) stoczni, przywiezione autokarami rzesze wiernych i ten okrzyk "oni tam, gdzie stało ZOMO" - czyli Cyrankiewiczowskie: "a tym, którzy na władzę ludową ręke podnoszą, ta ręka będzie ucięta". Jak wcześniej napisałem, rzecz nie w ideach, ale w METODACH, jak słusznie zauważył J. Żakowski - PiS to przede wszystkim mitologia!
"Oni stoją tam, gdzie stało ZOMO", to trafna diagnoza sytuacji wskazująca, że tak jak wtedy ZOMO, tak teraz czerwoni i Salon nie chcą dopuścić, żeby Polska była normalnym krajem i działają wbrew interesom obywateli. ZOMO broniło PRL - wasalnego państewka prosowieckiego, czerwoni i Salon bronią III RP - republiki bananowej.
Natomiast to, co powiedział Cyrankiewicz, to była pogróżka, która mogłaby stać się hasłem ZOMO, a teraz czerwonych i Salonu.
Te dwie wypowiedzi nie mają ze sobą nic wspólnego, poza tym, że były wypowiedziami.
Co do partactwa politycznygo, to niech Pan nie będzie śmieszny: poprzednicy PiS - politycy SLD, UD, KLD, UW, AWS, PO, kiedy tylko
znajdowali się u władzy, deklarując szczytne cele psuli i pozwalali rozkradać co się tylko dało. Doprowadzili nas na ostatnie miejsce w UE pod względem PKB na głowę, inwestycji na głowę, za to na pierwsze pod względem bezrobocia i korupcji. Ale to nie było polityczne partactwo, o nie. Partactwo polega na tym, że PiS powoli nas z tego bałagany wyciąga.
Największy błąd jaki popełniono, to nie żadne tam okrągłostołowe kompromisy, tylko przyśpieszona likwidacja PGRów, bo sie wszyscy chcieli obłowić, Zrobiono to mimo próśb i zaklęc chociażby J. Sachsa aby tego akurat nie robić.
Nie wiem czy była inna droga niż to, co zrealizował L. Balcerowicz. faktem jest, że żaden z obecnych krytyków nie zaproponował niczego spójnego, ani się nie wychylał. Nie było rozsądnych zasad rozdziału (prywatyzacja to głupie słowo) majątku, niby wspólnego, którym wcześniej zarządzało państwo. Większośc chciała zdobyć swój pierwszy milion, nieważne jak i - nie oszukujmy sie - byli wśród nich dzisiejsi luminarze odnowy moralnej.
Czy była inna droga? Była, ale nie dałoby się wyprowadzić z Polski kilkudziesięciu miliardów NOWYCH (podkreślenie dla p. J.K.) złotych. Przecież tak, jak my nie robił nikt. Żaden kraj wydostający się z realnego socjalizmu. I WSZYSCY na tym lepiej wyszli. Tu nie chodzi o PGRy, tu chodzi o ogromny ubytek kapitału, z którego wydrenowano polskie firmy, rzemieślników, rolników - wszystkich, którzy inwestowali. To - w powiązaniu z wysokimi stopami procentowymi - na lata zabiło inwestycje
Partactwo polityczne, a nie opieszałość organów wymiaru sprawiedliwości, to totalna nieumiejętność zawierania kompromisów w państwie prawa - z badzieiwm Polska bedzie się parać jeszcze b. długo, ale w polityce staje sie to dla nas zabójcze.
Ale jaki może być kompromis pomiędzy kimś, kto widzi konieczność określonych zmian, a kimś, kto głosząc piękne deklaracje, nie chce dopuścić do ŻADNYCH zmian, bo się boi o własną de? Ponadto - jeżeli zechce Pan obejrzeć film "Nocna Zmiana" - to tam widać, jak zawierano kompromis przed odwołaniem rządu Jana Olszewskiego. Skutki tego kompromisu odczuwamy do dziś.
W nieumiejętności zawierania kompromisów, przy jednoczesnym niezłym komunikowaniu sie jedynie z roszczeniową częscią społeczeństwa, PiS osiągnął szczyty. Z idei nie zrodziły się akceptowalne cele tylko zrobił się mit, z mitu .... burleska i rozpierdziocha. Nikt specjalnie nie spiera sie z faktami, na które powłuje sie ta partia, ale wnioski sa księżycowe.
Uważam, że jest wręcz odwrotnie. Zawierając koalicję z Samoobroną i LPR, PiS poszedł na daleko posunięty kompromis, który pozwoli zrealizować większość zamierzeń, kosztem ymydżu, komfortu, może zaniechań w niektórych dziedzinach.