konto usunięte
Temat: "A man is great not because of what he owns, but because...
Zastanawiam sie na ile sensowne jest wybieranie konkretnej religii zamiast dazenia do neutralnosci na tej plaszczyznie. Mocno wierze, ze wsrod wartości głoszonych przez rozne religie mozna znalezc zbior wspolny. Zastanawialem sie nad tym i doszedlem do wniosku, nie wiem czy jako pierwszy - pewnie nie, ze najblizej temu stoi triada platonska - prawda, dobro, piekno. Zdaje sobie sprawe, ze wartosci te mozna roznie definiowac. Nie wierze jednak, ze problem z ich definicja jest trudniejszy od miedzyreligijnych konfliktow. Moze by wiec zostac takim platonikiem?Odnosze wrazenie, ze strasznie duzo klopotu niesie za soba nazywanie rzeczy roznie przez roznych ludzi. I dazenie do ukierunkowania innych w ten sposob aby dane rzeczy okreslali tymi samymi nazwami. Bo mozna powiedziec, ze zrodlem prawdy, dobra i piekna jest Jezus. Mozna, ze Jahwe, Allach, czy inni bogowie ktorych nazwac nie potrafie. Ale po co spierac sie o nazwy, skoro i tak chodzi o to samo?
Czy naprawde wazne jest, zeby wszyscy ludzie na swiecie wierzyli ze dawno temu jakas 13letnia dziewczyna urodzila syna bedac dziewica? Albo zeby nie wierzyli? Po co nam to? Czynic dobro, dazyc do prawdy, budowac piekno i moim zdaniem bedzie az nadto. Zdaje mi sie, ze taki zycie doprowadzi do dobra w zaswiatach niezaleznie ktora ich wersja okaze sie po smierci prawdziwa. A jak zadna i nic nie ma, to przynajmniej umrzemy spokojni.
Wlasnie nakaz ewangelizacji wierzacych inaczej jest rzecza, ktora mnie odstrecza od religijnosci. Mam znajomych roznych wyznan. Jeslibym chcial pozostac w zgodzie z katolicyzmem, to musialbym ich nawracac, a przynajmniej opowiadac o takim Bogu jakiego ja znam. Wydaje mi sie to co najmniej niegrzeczne, bo przez to zmuszal bym moich znajomych np. do zgrzeszenia przeciw czwartemu przykazaniu dekalogu. Skoro zreszta muzulmanka jest znakomita osoba to czemu mam ja namawiac do zmiany wiary? Widocznie ta wiara, ktora ma obecnie, nie przeszkadza jej w byciu dobra osoba. Skoro jest wiec dobra, to nie sadze zeby ewentualnie Jezus skierowal ja do piekla, bo ktos jej kiedys opowiadal o nim a ona nie zostala chrzescijanka. A jak to nie jej wina, tylko tego co jej opowiadal, ze nie potrafil przekonac?
Z innej beczki, to jedna rzecz w tym watku bardzo mi sie spodobala. W koncu mialem okazje przeczytac wiecej niz jedno zdanie wypowiedziane przez pana Stolarczyka...Zaczynam sie bac, ze Pan nie zartuje, panie Stolarczyk...