Maria
J.
lekarz epidemiolog;
specjalista zdrowia
publicznego:)
Temat: a bywa i tak....
jadę sobie jak co dzień autem i na wysokości Multikina załapuję się na czerwone światło...z drugiej strony ulicy widzę jak auto dostawcze stoi przy wejściu do przejścia podziemnego i jeden z panów nosi blachy z ciastem do jakiegoś sklepiku... w tym czasie drugi z panów opróżnia odebrane blachy z resztek ciasta do- i tu cała zamarłam- do pojemnika na śmieci przy samym zejściu... początkowo nie dotarło do mnie, co ten pan z tej blachy wrzuca do kosza.. ale przy trzecim kawałku już nie miałam wątpliwości.. to był makowiec z kruszonką.... załapałam sie na tych światłach na trzy takie spore porcje makowca wrzucone ot tak do śmietnika...
brak słów, ale miałam brzydkie myśli w głowie...
na co zasługuje taki człowiek, który z taką łatwościa pozbywa się resztek towaru...
muszę nosić telefon na wierzchu, bo zanim bym go wyjęła z torby, miałabym zielone.... choć pewnie fotka byłaby kiepskiej jakości... ale chyba zapoluję na tego ktosia następnym razem...