Temat: Rozmowa rekrutacyjna.
Anna Stawiarz:
Marysia nic nie rozumiem:-))
Przechodziłaś na Wojskowej??Podaj szczegóły:-)?
dziękuje
Nie, Warszawski Uniwersytet Medyczny. Tzn jak tam zdawałam to była jeszcze akademia. Licencjat zaoczny. Teraz dokładnie nie pamiętam, ale można było dostać ileś tam punktów za rozmowę kwalifikacyjną, ileś tam za kursy (ale nie więcej niż... 5, czy 10, nie pamiętam), ileś tam za każdy rok stażu pracy, ale też nie więcej niż X. I trzeba było być technikiem fizjoterapii. No i kto uzbierał więcej, ten się dostawał. A rozmowa nie była jakaś katastrofalna. Chyba chodziło o to, żeby sobie pooglądać kandydatów. I słusznie:P
Piotr, nie boję się, ale może masz rację - sprostuję: ja nie mam pretensji do uczelni, ale uwierz mi, że wyszła słaba strona rekrutacji. I bardzo teraz władzom uczelni tego problemu współczuję. Sposób egzaminowania przez zrobienie testu na koniec też został podważony jako skuteczny w weryfikowaniu gotowości studenta do pójścia do pacjenta. Przez 1 osobę (słownie: jedną osobę). Jest problem, bo wykuć teorię tak, żeby zaliczyć się da. Strzelić się czasem uda. I upuścić pacjenta i stać nad nim i się gapić jak sroka w gnat też się da. Historii mrożących krew w żyłach na ten temat mam dużo, bo byliśmy razem w grupie, ale przytaczać nie będę.
No i jako pierwsi od dawna mieliśmy zaliczenia i egzaminy częściowo ustne.
I nie, nie jestem idealna. Też mam jeden egzamin cały czas uwalony (może mi z oczu źle paczy??? :P), pewno będę mieć z tym problem... i nie bardzo ogarniam temat, bo nigdy mi się to nie zdarzało wcześniej.
Jak się ta sprawa skończy?? Nie wiadomo. Na razie: jest problem.