Temat: O tzw. ustawie o zawodzie fizjoterapeuty głos odrębny
Ad ustawy o zawodzie, prestiżu, świadomości, punktów kilka. Pozwolę sobie jednak na pewne porównania w odniesieniu do mojego zawodu i bliskiej współpracy z innymi zawodami medycznymi.
Bliska osoba, a zarazem świetna fizjoterapeutka, była na początku lat 90-tych w grupie inicjatywnej studentów, na AWF-ie, której celem było uznanie, iż ówczesny mgr rehabilitacji nie musi zdawać dodatkowych egzaminów z fizykoterapii i masażu, aby móc te metody prawnie wykonywać. Wtedy jeszcze pojecie fizjoterapia jak i fizjoterapeuta było w powijakach. Nie załatwiła tego jakaś kolejna ustawa, ale zaangażowanie już studentów, później absolwentów różnych uczelni. Udało się. I to właśnie daje do myślenia!
Przez lata obserwowałem (ponad 20) jak zmienia się zawód zarówno dypl. masażysty (tu mam na myśli technika masażysty) oraz fizjoterapeuty. Zrobiliście drodzy państwo ogromne kroki, ale moim zdaniem przez żmudną pracę, dbanie o autorytet zawodowy nie przez ustawy, ale poprzez indywidualną praktykę. A kto się w zawodzie nie czuje, nie może odnaleźć, nic mu żadne ustawy nie pomogą.
Postrzeganie jako zawód medyczny.
Zaczynając pracę jako masażysta, min w Instytucie Ortopedii, mój zawód był traktowany jako zawód medyczny, tak przez pacjentów jak i samych lekarzy. Takie mam przynajmniej dobre doświadczenia. Udowadnialiśmy sobie ten fakt bezpośrednio, jedynie poprzez praktykę, o wsparciu medialnym nie było mowy! Dziś sytuacja jest zgoła inna.
Zatrudniany z kolei fizjoterapeuta trafiał w zależności albo na salę ćwiczeń, albo do gabinetów fizyko, rzadko obejmując całą fizjoterapie w jednym miejscu. To się jednak diametralnie zmieniło wraz ze zmianą rynku usług, sytuacją zmiany kas chorych na NFZ, itd. Pojawiający się też z czasem nurt spa, kusił wszystkich. Jak mawiał zaprzyjaźniony fizjoterapeuta: idę sobie po pracy w tym przychodnianym kotle popracować w spa dla relaksu. No cóż, rynek ma swoje prawa:).
Wsparcie międzyśrodowiskowe.
Organizując pierwsze targi edukacyjne masażu jak i późniejsze konferencje zapraszając na nie zarówno masażystów, jak i fizjoterapeutów bez zamykania drzwi komukolwiek (były także kosmetyczki, psychoterapeuci, pielęgniarki i pewnie natural med), moje środowisko mnie de facto (wyklęło) za co? A no za dążenie do takiej ścisłej współpracy. Rzecz w tym, iż po pobycie za granicą taka współpraca była dla mnie normalnym zjawiskiem. Ale byłem już z innej bajki, za co mi się nie raz dostawało na różnych raczkujących wtedy, najczęściej anonimowych forach. Bo różne środowiska patrzyły na siebie jako na żywą konkurencję:) Robiłem swoje, przede wszystkim praktyka, a potem promocja masażu, a przy okazji fizjoterapii.
Można zapytać po co to masażyście? A no patrząc z punktu widzenia promocji zdrowia, to chyba normalne, że dąży się do praktycznej współpracy między środowiskami.
Dlatego też w pewnym momencie zrobiło mi się przykro. Powtarzam jedynie przykro, nie ma w tym pretensji, jak okazało się że za reformowanie zawodu masażysty w tym podstaw programowych, wzięli się przede wszystkim fizjoterapeuci, po części nie praktykujący jako nauczyciele w MSZ. Niestety nie zapraszając do tych negocjacji głównych zainteresowanych, czyli samych dyplomowanych masażystów. Ale pretensje nie są kierowane do nich, w moim odczucie do samych masażystów jak ich nauczycieli. W pewnym sensie przespali kilka okazji, a brak zaangażowania w swoim środowisku jest kuriozalny.
W podobny sposób moim zdaniem, mogą mieć pretensje o kreowanie własnego zawodu przez innych, fizjoterapeuci. To się przekłada w podobny sposób. Dziś poza praktyką potrzebne jest ogromne zaangażowanie medialne, a przede wszystkim praca u podstaw w uświadamianiu odbiorców czym się dana profesja zajmuje.
Wiecie dobrze że jedni fizjoterapeuci całe życie zajmują się kinezą, inni wyspecjalizowali się w fizykoterapii, inni praktykują przede wszystkim masaż i pochodne, jeszcze inni poszli w kierunku terapii manualnej, osteopatii, itd.
Jednak szacun dla tych, którzy ogarniają w praktyce to wszystko i jeszcze im się chce prowadzić serwisy, portale, na rzecz promowania fizjoterapii i nie tylko. Takich jest niewielu. Tu bez przymilania, ale takim gigantem jest min. Tomasz Borowski. Bo jemu się po prostu chce. Pozdrawiam przy okazji. Dlaczego to takie ważne?
Ankiety anonimowe dla potrzeb własnych.
Kilkakrotnie podczas lat praktyki, pytałem pacjentów zarówno korzystających tylko z masaży, jak i z całej fizjoterapii gdzie otrzymują informacje, czym się kierują w wyborze zabiegów jak i danych terapeutów. Co w tym jest normalne, to to, że zdecydowana większość wskazuje na rekomendacje osób trzecich. A co jest najciekawsze, może najdziwniejsze? Fakt, iż nawet w anonimowych ankietach nikt nie wymienił stron stowarzyszeń!!! To daje do myślenia, bardzo.
Tu pytanie: Czy informacje o tym, że ktoś jest w czymś zrzeszony wpływa na decyzje pacjentów, klientów? Chyba raczej nie. Rzecz dotyczy bowiem bezpośredniego odbioru masażysty czy fizjoterapeuty, a nie grupy zawodowej.
O mojej profesji, czasem mówi się także dziwnie, np. "macadorzy" od rozprowadzania oliwki. Zabawne z forum i korespondencji, dlaczego by nie:). Ale faktem jest, iż w Polsce nurt spa poszedł na żywioł, a wielu osobom tak się ten zawód kojarzy. W sumie popracowałbym sobie w jakimś antycznym greckim, rzymskim lub aleksandryjskim spa, jako "rozprowadzacz oliwki", nie miałbym typowych styranych rąk jak inni niewolnicy:). Byłbym też nie raz świadkiem powstawania historii, znając np. koine. W sumie miodzio.
Dziś podobne znaczenia ma angielski, otwiera wiele możliwość, wystarczy poznać go na średnim poziomie a dostęp jest do niezliczonych źródeł informacji.
Tak więc, powstaje pytanie, kto to wszystko ogarnia. Kto to wszystko ogarnia? Tak teoretycznie w edukacji, jak i w praktyce. Obecnie spotykając się ze startującymi w zawodzie fizjoterapeutami mam wrażenie, że tak diametralnie różni się program studiów, a raczej ich realizacja, że podejrzewam, iż w konfrontacjach nie bardzo by wam zależało aby traktowali wasz zawód jako fizjoterapeutyczny monolit. Podobnie jak w moim środowisku.
Czy rynek kreuje fizjoterapeutów, czy fizjoterapeuci kreują rynek?
Co do świadomości społecznej, pozostaje otwarte pytanie jak wyżej! Ustawy to jedno, a to czym jest państwa profesji, podobnie jak z kolei moja, jak ją postrzega społeczeństwo zależy moim zdaniem od indywidualnych relacji z pacjentem, czy z klientem.
Nigdy nie przypuszczałem, iż poza samą praktyką będę zajmował się jeszcze tyloma dodatkowymi zajęciami w okół masażu i nurtu body work. Życie jednak pisze różne scenariusze. Spotykam na co dzień tak masażystów jak i fizjoterapeutów, dla których te zawody są kolejnymi w życiu. Czasem z potrzeby, czasem wymarzone. Doświadczenia z innych profesji powodują także, że potrafimy spojrzeć na pewne sytuacje z innej perspektywy.
Tak też, czym więcej zdziałamy w kierunku współpracy i poznania się wzajemnie, tym więcej zyskamy. Moja zaprzyjaźniona terapeutka z zagranicy, napisała kilkanaście lat temu bestseller na temat prowadzenia praktyki, wcześniej obserwując min. jak funkcjonują medyczne firmy. Moim zdaniem taki wkład w promocję, w wyniku perspektywy różnych profesji, może być czasem o wiele cenniejszy, niż kolejne konferencje jedynie we własnym, zamkniętym środowisku.
Ale od takich porad zapewne są w stowarzyszeniach odpowiedni specjaliści. Nie wiem jak to teraz w tym kraju funkcjonuje. Zaangażowanie w stowarzyszeniach mam już za sobą, nie interesują mnie kółka lobbystyczne. Moim zdaniem otwartością i doinformowaniem pacjentów czy odpowiednio klientów można więcej jednak zdziałać, niż ustawami.
Jako że praktykuję przede wszystkim w nurcie body work, to już zupełnie żadna ustawa mi nie dopomoże:). Jedynie praktyka i wymiana doświadczeń.
No, ale mogę się mylić, to ludzka rzecz.
Pozdrawiam serdecznie kolegów i koleżanki fizjoterapeutki, z szacunkiem dla waszej pracy z perspektywy kolegi, jak i czasem pacjenta:).
Piotr Szczotka.
Piotr Szczotka edytował(a) ten post dnia 25.09.12 o godzinie 12:36