Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Intuicja, praktyka, teoria

Coraz głębiej i głębiej idą badania dotyczące przeróżnych reakcji organizmu. Dajmy na to, w dziedzinie zawodowej z którą jestem związany, gdzie podstawą jest dotyk. Nie tylko bada się masaż, ale sam dotyk jako element naturalnej komunikacji międzyludzkiej, ale też jako podstawowy element w różnych nurtach pracy z ciałem, fizjoterapii, po naturalne metody, nie tylko dosłownie jako element masażu. Tak więc nie badamy jedynie bodźca mechanicznego, fizykalnych reakcji na poziomie powierzchownych czy głębszych tkanek, ale także wpływ sugestii powodujących indywidualne reakcje subiektywnego odczucia dotyku.

Czy bardziej są istotne badania, próba usystematyzowania reakcji receptorów, neuroprzekaźników, całego układu nerwowego, czy oddziaływanie na poziomie tkanek miękkich, zwłaszcza tkanki łącznej? A może o ile na poziomie bodźców fizykalnych reakcje możemy usystematyzować, a nawet wprowadzać protokoły wykonywania zabiegów czy całych sesji, o tyle w subiektywnych reakcjach, zwłaszcza tych subtelnych pozostajemy nadal w tyle?

Zdecydowanie częściej skupiamy się na negatywnych badaniach. Przykładem jest stres i trauma. Dlaczego tak w małym stopniu bada się stres pozytywny (eustres)? Nagłówki: Jak opanować stres, jak reagować, jak sobie z nim radzić, jak z nim pracować, jak powstaje stres w pracy i tak w kółko. Może jednak warto skupić się więcej na pozytywach?

A trauma? Staramy się rozbić, rozdrobnić na drobne wszelkie reakcje podczas silnej traumy na poziomie powięzi, nie tylko w głównej części mięśnia na brzuścach, ale w okolicy ścięgien, przyczepów, a nader wszystko wspomnianej powięzi która jak koperta je (tkanki miękkie) spaja. W jakim stopniu jesteśmy w stanie usystematyzować dalsze konsekwencje tych reakcji na poziomie kolagenu, zwłaszcza w odniesieniu do wibracji lub ich braku w strukturach płynno-krystalicznych, kiedy gęstnieją? (przepraszam skrót myślowy) Jak półpłynne struktury gęstnieją, jak powstają początkowe zgrubienia i zwłóknienia? Co się dzieje na poziomie hormonów, itd. Problem narasta jeszcze bardziej, kiedy pracujemy przykładowo z pacjentami po wypadku z zastosowaniem masażu, a nie zorientujemy się, że ma awersję do dotyku!

Widzimy jednak także pozytywne efekty manipulacji tkankami miękkimi, bezpośrednią pracę którą składa się z różnorodność amplitudy, częstotliwości, odpowiedniego rytmu, zakresu ruchu który towarzyszy manipulacji, poziomu od którego zaczynamy, itd. Może na tyle z negatywnymi reakcjami podczas traumy w tkankach miękkich. Generalnie przechodzące informacje, podobne są do fali odbijają się w miękkich strukturach wywołując dalsze reakcje. A człowiek nigdy nie ustaje w ruchu, nawet jeśli jest to tylko pozornie niewielki ruch (podczas spokojnego snu) to niezauważalny także w dystalnych tkankach.

Możemy warto więcej, częściej rozpatrywać dotyk w kontekście pozytywnego reagowania. Oksytocyna już dawno kojarzona jest z hormonem dotyku, w dalszej konsekwencji czasem szczęścia, miłości. W terapii jest jednak brana pod lupę z zupełnie innych powodów. Czy jesteśmy jednak w stanie dokładnie wytłumaczyć każdą reakcję podczas aplikacji w terapii dotyku?

Niewinne obserwacje a badania naukowe

Przez lata obserwowałem ludzi na kursach oraz podczas wielu zajęć. Nie mogę potwierdzić, że osoby o bardzo dobrej znajomości anatomii, fizjologii, nauk i sztuk wszelakich związanych z terapeutycznym masażem czy z fizjoterapią, czasem psychologią wykazują się największymi umiejętnościami podczas chociażby przyzwoicie wykonywanego i następnie, odebranego (praca w parach) masażu relaksacyjnego.

Nie mam na myśli krytyki dosłownych umiejętności, nic z tych rzeczy, ale jakby ich coś blokowało. Jakby chcieli powiedzieć, „nie powinienem, nie wypada mi”.

Co jest więc w naszej edukacji takiego, co wręcz blokuje naturalną empatię? Dlaczego zagłuszamy intuicję?

Ciekawe były dla mnie także doświadczenia praktykujących psychologów, psychoterapeutów którzy skromnie, ale zawitali na warsztaty. Jednakże pomimo, iż nigdy nie uczyli się masażu (podczas terapii także rzadko aplikują dotyk), po kilku wskazówkach potrafili wykonać wstępną sesję, tak aby zrelaksować pacjenta. Gorzej było dalej.

W głębokiej relaksacji nie chodzi o cel, ale o przełączenie z ciągłej akcji na bycie tu i teraz, zwłaszcza jeśli pojawiają się domniemane obronne przykurcze. Paradoksalnie wykorzystuje się siłę grawitacji, aby powrócić płynność ruchu dłoni, potem całej kończyny w synchronizacji z oddechem. Masz być, niczego jednak nie musisz robić, jedynie skupić się na najbardziej subtelnych reakcjach.
Inni także świetnie sobie radzą, fizjoterapeuci i terapeuci manualni, jak się wczują pracują zupełnie na innej fali, ale jak zauważą, że ktoś z boku ich obserwuje, cały czar pryska. Dlaczego?
Co nas wstrzymuje, aby pomimo dobrej wiedzy, doświadczenia, zaufać intuicji?

Ostatnio miałem przez 2-3 lata podczas warsztatów grupy młodszych adeptów, słuchaczy i studentów oswajających się dopiero z dotykiem w terapii. Uczą się nie tylko specjalistycznych masaży. Pracują może i mniej pewnie, ale miękko, elastycznie, nawet potrafią się „roztańczyć” do momentu, kiedy inni są zajęci swoją pracą na sąsiednich stołach.

Nawet otwierając podrzędną gazetę w poczekalni, po specjalistyczną prasę, porusza się obecnie coraz częściej temat intuicji. Czytamy o wadze intuicji w podejmowaniu decyzji, bardziej skomplikowanych reakcji, ale też wtedy, kiedy potrzebna jest kreacja.

W tak bezpośrednim kontakcie jakim są metody terapeutyczne bądź profilaktyczne z aplikacją dotyku, doświadczenie, teoria, zdolności manualne to jedno, ale empatia i intuicja to uzupełnienie. To inne „narzędzia”, owszem, może jednak nie uzupełnienie, ale czasem narzędzie podstawowe.

Pracujemy z twarzą, w pewnym opracowaniu (X) jest 10-12 podstawowych chwytów. Nie są ponumerowane abc … nie ma tu schematu, ale budujemy konstrukcję. Jedna studentka pracuje i w pewnym momencie zupełnie się zatrzymuje. Kompletnie zastyga. Ma to miejsc pod koniec sesji. Wyciszona, kończy zabieg, ale po chwili jednak po cichu wychodzi z sali. Ludzie jeszcze pracują.
Przez uchylone drzwi widzę, że stoi bez ruchu na korytarzu, podchodzę do niej i pytam czy coś się stało. A ona patrząc na mnie z głębokim zdziwieniem i zadaje pytanie:

- Panie, ja nie potrafię stworzyć koncepcji pracy nawet z samą twarzą, w oparciu o tak zasadnicze techniki, a co dopiero pracować w koncepcji z całym ciałem …. (…) Nie mam abc, to nie mogę ruszyć!
Jak wyglądała nasza dalsza rozmowa pozostanie naszą tajemnicą.

Czasem problem w tym, żeby tak dużo nie myśleć i nie kombinować na siłę. Ciało nawet na poziomie czysto fizycznym ma swoją wewnętrzną inteligencję i siłę. Nieodgadnioną :)

Gdzieś tam powoli wciska się jesień, pracy coraz więcej. A przy okazji temat pod rozwagę nie tylko na letnie-jesienne dni.

Dlaczego tak mało doceniamy intuicję?Piotr Szczotka edytował(a) ten post dnia 03.09.12 o godzinie 22:11